Wyzywanie od alfonsów, skradziony sprzęt - kulisy konfliktu w Jastrzębskim Węglu

Minął ponad rok od głośnej akcji kibiców Jastrzębskiego Węgla, którzy zaprzestali dopingu na spotkaniu eliminacji do Ligi Mistrzów. Sprawa nie została zamieciona pod dywan, a na świat wychodzą nowe wątki tego konfliktu.

Marcin Karwot
Marcin Karwot
kibice Jastrzębskiego Węgla WP SportoweFakty / Roksana Bibela / Na zdjęciu: kibice Jastrzębskiego Węgla

Wszystko zaczęło się od Omonii

Kłótnia na linii KS Jastrzębski Węgiel - Stowarzyszenie Społeczne Klub Kibica KS Jastrzębie-Borynia trwa od 12 listopada 2017 roku. Wtedy śląska drużyna podejmowała u siebie Omonię Nikozja w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. Kibice miejscowej ekipy zadecydowali o zaprzestaniu dopingu podczas drugiego seta. Interweniował wtedy chociażby prezes, Adam Gorol i siatkarz JW, Salvador Hidalgo Oliva. Głośno w hali było już w trzeciej partii. Mimo że pomarańczowi pewnie zwyciężyli i zapewnili sobie awans, to wszyscy mówili jednak o sytuacji z sektora kibicowskiego. Powodem takiego zachowania ze strony najwierniejszych fanów był fakt, że Jastrzębski Węgiel nie akceptował sponsora stowarzyszenia, firmy MI-WO. - Słyszałem nawet teksty ze strony osób związanych z zespołem, że jestem złym człowiekiem, bo mam tatuaże - przekazał nam Michał Wojciechowski, właściciel MI-WO i wiceprezes KK KS Jastrzębie-Borynia.

- Chcieliśmy uzyskać aprobatę Jastrzębskiego Węgla, żeby omówić warunki współpracy i zwrócić na siebie uwagę. Podjęliśmy wtedy decyzję o zaprzestaniu kibicowania podczas jednego seta w trakcie spotkania Ligi Mistrzów z Omonią Nikozja. Zrobił się wielki szum i prezes Jastrzębskiego Węgla następnego dnia podjął decyzję o zerwaniu współpracy, chociaż nic takiego zapisanego nie było. Adam Gorol od razu nawoływał ludzi do stworzenia nowego klubu kibica - powiedział nam Janusz Cupryś, prezes Klubu Kibica KS Jastrzębie-Borynia.

Zarząd śląskiego klubu twierdzi z kolei natomiast, że żadnego konfliktu nie ma. - Dla mnie najważniejszy jest doping. To ludzie ze starego klubu kibica doprowadzili do destrukcji podczas meczu z Omonią Nikozja. Oglądała to cała Polska i Europa. To oni nie mają czystych intencji. Siłą są ludzie, a nie papier. 90 proc. członków starego klubu kibica poczuło się źle traktowanych i przeszło do nowo utworzonego stowarzyszenia. Powiedzieli, że liczy się dla nich doping - mówił nam Adam Gorol, prezes Jastrzębskiego Węgla.

Nic dziwnego, że fani zaczęli protestować w sprawie MI-WO. Zakład ten wykładał sporą sumę na przejazdy na spotkania, a także ufundował członkom bluzy, koszulki oraz torby. Ciekawą informacją jest to, że jedną z osób, która domagała się ciszy podczas całego meczu z Omonią był Andrzej Kobyliński, czyli prezes "nowego" klubu kibica.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku [4/5]

- W meczu z Omonią przyszedł pan Kobyliński, prezes nowego klubu kibica i oponował, żeby nie dopingować i zamilczeć na całym spotkaniu. Ja mówiłem, że nie bardzo. Mogliśmy zrobić transparent albo siedzieć cicho w jednym secie, padło na to drugie. Adam Gorol mówił wtedy, że to karygodne, a sam nie wiedział wtedy chyba jak się liczy punkty w siatkówce. On decydował, kto ma kibicować, a kto nie? Nie interesował się niczym, a teraz jest księciem - oznajmił Michał Wojciechowski, właściciel MI-WO.

Adam Gorol stwierdził, że jest otwarty na spotkanie z zarządem obu grup kibicowskich. Prezes JW oznajmił w rozmowie z nami, że grupa Janusza Cuprysia nie zamierza z nim rozmawiać, zaś nowe stowarzyszenie ma z nim podpisaną porozumienie w zakresie dopingu i zauważa chęć współpracy z ich strony. Nie wyklucza jednak dogadania się z Klubem Kibica KS Jastrzębie-Borynia.

- Czy pan Kobyliński chciał, by zaprzestać wtedy dopingu? Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie jestem w stanie do tego dojść, kto zablokował doping i nie jest to moją intencją. Generalnie 90 proc. ludzi przyszło do mnie i powiedziało, że ich nic nie interesuje i chcą tylko wspierać klub. To jest dla mnie najważniejsze. Mnie obecnie niczego nie brakuje na hali. Ktokolwiek chce się ze mną spotkać, nikomu nie odmówię. Trzeba uzgodnić termin. To pan Cupryś odmawia. Nie chodzi o mnie, a o nich, bo oni mają problem. Dzwonił do mnie prezes Śląskiego Związku Piłki Siatkowej i inne ważne osoby. Pan Cupryś był już wszędzie. Ja natomiast zapraszam do stołu - zakomunikował prezes śląskiej drużyny.

Skradziony sprzęt

Kilka dni po meczu z Omonią Nikozja konflikt się zaognił, bo doszło do spięcia między dwoma grupami kibicowskimi. Janusz Cupryś twierdzi, że członkowie, którzy przeszli ze starego do nowego stowarzyszenia zabrali z hali wszystkie rekwizyty. Prezes KK KS Jastrzębie-Borynia zauważa, że klucze do pomieszczenia miał Andrzej Kobyliński, który później miał także wymienić zamek w drzwiach.

- Kobyliński włamał się do magazynku, gdzie trzymaliśmy nasze kibicowskie rzeczy. Wymieniono wkładkę w drzwiach. On miał klucze do tego pomieszczenia. Zamki były potem jednak inne i sprzętu już nie było. Napisałem do Adama Gorola pismo w tej sprawie. Chcieliśmy, żeby polubownie oddano nam rzeczy. Był moment jednak, że chciałem policję wezwać przed meczem. Dla wizerunku sportu nie zrobiłem tego. Prezes JW zarzekał się, że nic nie ma do klubu kibica. Pismo wysyłaliśmy też Kobylińskiemu. Wiemy, że jest inaczej. Gorol ma wielki wpływ na to wszystko - zauważył Wojciechowski.

Prezes Jastrzębskiego Węgla twierdzi, że nie ma nic wspólnego z skradzionym sprzętem kibicowskiego "starej" grupy. - Właścicielem hali jest MOSIR. Nie pamiętam, czy wysyłali do mnie to pismo. Jeżeli chodzi o kibicowski sprzęt, to z tego, co się orientuję, to stowarzyszenie, reprezentowane przez Janusza Cuprysia miało zawartą umowę z MOSIR-em o wynajem pomieszczenia w hali. Było ono zamknięte. Były jakieś przepychanki, ale nie brałem w tym udziału. Oni sami nie potrafili się dogadać, czyj jest sprzęt. Członkowie, którzy przeszli do nowego klubu kibica twierdzili, że tamci im zabrali rekwizyty i doszło do przepychanek. W ogóle w tym nie uczestniczyłem i takim sprzętem też nie dysponowałem - zaznaczył Gorol.

Na kolejne stronie przeczytają państwo o wyzwiskach w kierunku zarządu Klubu Kibica Jastrzębie-Borynia, a także problemu zakupu karnetu przez to stowarzyszenie. 

Czy zgadzasz się z Wojciechowskim i Cuprysiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×