Ihosvany Hernandez z rzeszowskim klubem związany był od dwóch lat. Jak mówi siatkarz na łamach portalu plusliga.pl, liczył on na zakończenie kariery w Rzeszowie. W stolicy Podkarpacia chciał kupić nieruchomość, a w przyszłości pracować z młodzieżą. Z narzeczoną Arais planował dziecko. - Niestety dość nieoczekiwanie te wszystkie moje plany zostały podcięte, bo zupełnie inaczej to sobie wyobrażałem. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko spakować się i wyjechać - mówi zawiedziony siatkarz na łamach portalu plusliga.pl
Jak opisuje Hernandez, trener Ljubo Travica poinformował go, że nie może pozostać w Resovii, gdyż wtedy w drużynie rzeszowskiej byłoby za dużo obcokrajowców w składzie. Siatkarz chciał zostać w Rzeszowie i występować w mniejszym wymiarze. jak argumentuje, w Lidze Mistrzów nie ma limitu obcokrajowców, a i w PlusLidze często zdarzają się kontuzje. - Bardzo żałuję, bo jak na ironię losu, nigdy nie grałem w Lidze Mistrzów. Byłem na olimpiadach, mistrzostwach świata, Lidze Światowej i wielu innych wielkich imprezach - opisuje zawodnik, który jednak zaznacza, że między nim a Travicą do żadnego konfliktu nie doszło.
Środkowy przyznaj jednak, że chorwacki szkoleniowiec miał zastrzeżenia co do jego zaangażowania w treningi. - U niego trening jest wykładnią na mecz, która decyduje o składzie. Mimo jednak, że trenowałem na 60 procent, to w meczach nie zawodziłem - mówi Hernandez, który podkreśla, że pomimo ciągnących się od 20 lat problemów z kolanami, byłby w stanie przygotować się dobrze do sezonu.
Zainteresowany Hernandezem był Jadar Radom, jednak obie strony nie doszły do porozumienia. Siatkarz zaprzecza, że postawił radomskim działaczom wygórowane warunki finansowe. - Chciałem tam grać za mniejsze pieniądze niż te, które miałem w Rzeszowie, ale na ten poziom, jaki prezentuję ich oferta była za niska - wyjaśnia w rozmowie z portalem plusliga.pl. W przyszłym sezonie Hernandez zagra w lidze hiszpańskiej lub greckiej.