Michał Gogol do Olsztyna przeniósł się na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia, kilkadziesiąt godzin po tym, kiedy Stocznia Szczecin wycofała się z rozgrywek.
- To był bardzo trudny rok, który zapamiętam na bardzo długo. Był to prawdziwy rolleracoaster. W styczniu mieliśmy problem w Espadonie, sześciu kontuzjowanych zawodników. Na koniec wygraliśmy trzy bardzo ważne mecze i to pozwoliło nam dobrze skończyć sezon. Reprezentacja zakończyła się - jak wiadomo - happy endem. Później była Stocznia, twór, który upadł. Wraz z rodziną byliśmy zmuszeni wyprowadzić się z rodzinnego miasta. Mamy wielki szacunek do całej tej sytuacji, że znaleźliśmy się w Olsztynie, mieście dobrym do życia i przyjaznym - wyjawił na antenie UWM FM szkoleniowiec.
Nie był jednak udany jego debiut na ławce nowego zespołu. Po czterosetowej batalii lepsi od Indykpolu AZS okazali się siatkarze GKS-u Katowice. - Czeka nas dużo pracy. Analiza, którą zrobiliśmy kilka dni temu, też to potwierdzała. Odezwały się stare demony, począwszy od przyjęcia zagrywki z wyskoku, poprzez naszą zagrywkę, skończywszy na bloku. Musimy popracować fizycznie, bo mam wrażenie, że brakuje chłopakom pary. W I secie zagrywaliśmy nieźle, ale te uderzenia nie robiły wrażenia na rywalu, co pokazuje, że brak nam eksplozywności. Nad tym będziemy pracowali przez kolejne dwa tygodnie. Pozytywem może być zmiana Kuby Urbanowicza, który poderwał drużynę do walki. To jest jeden z nielicznych plusów - kontynuował Gogol.
- Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać i jest nam zwyczajnie przykro, ale solidarnie stwierdziliśmy, że w sobotę spotykamy się na treningu i kontynuujemy swoją pracę do celu - dodał.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"
Teraz przed olsztynianami blisko dwa tygodnie czasu na wzmożoną pracę. - Kolejna taka sytuacja będzie pod koniec stycznia, kiedy będzie Puchar Polski. Nacisk postawimy na zagrywkę i system naszej gry, bo jeśli chodzi o przyjęcie i pierwszą akcję, to wpadło nam za dużo piłek. Szkoda, że byliśmy tak niecierpliwi, jeśli chodzi o kontrataki. W premierowej odsłonie mieliśmy ich siedem, które potrafiłyby nam pomóc zbudować taką przewagę, jaką udało się wywalczyć w trzecim secie. Drużyna mogłaby wejść na inny poziom mentalny i kto wie, jak to by się potoczyło. Niestety to teraz tylko gdybanie - przyznał Gogol.
Do drużyny powrócił również Paweł Ciesiun, trener od przygotowania fizycznego. - Była to nasza wspólna decyzja wraz z prezesem. To właściwy ruch, bo to wielki fachowiec i zna zawodników i ich historię oraz organizmy. Wie, jak dobierać obciążenia. Wierzę, że pomoże nam w pracy - zakończył szkoleniowiec.