Niewymuszone błędy niepokoją trenera Grot Budowlanych Łódź. "One wynikają z naszego podejścia"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Błażej Krzyształowicz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: trener Błażej Krzyształowicz

Wygrały derby z ŁKS-em Commercecon (3:2), ale nie ustrzegły się błędów. Zarówno zawodniczki, jak i trener Grot Budowlanych Łódź zastanawiają się, jak sprawić, by oddawać mniej punktów przeciwniczkom. Przed łodziankami końcówka fazy zasadniczej LSK.

Spotkanie derbowe w Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego nie stało niestety na wysokim poziomie sportowym. Jego braki oba zespoły starały się nadrabiać emocjami. Tych, zwłaszcza w tie-breaku granym na przewagi, nie brakowało (więcej o meczu).

- Spodziewałyśmy się bardzo zaciętego meczu, ale nie ukrywam, że liczyłam na to, że będzie to z naszej strony wyglądało lepiej, ale - no cóż - nieważne jak, ważne że wygrane. Dało się zauważyć, że oba zespoły miały problemy z przyjęciem - powiedziała po spotkaniu Anna Bączyńska.

- Dużo własnych błędów, niewymuszonych. To brzmi kolokwialnie, ale wiemy, jaki mamy zespół i wiemy jaką zagrywkę ma Gabi Polańska. Ona nie jest regularna. A jeśli później dwie zawodniczki psują zagrywki w swojej rotacji, nie mamy gdzie punktów zdobywać i jest cholernie ciężko - dodał trener Błażej Krzyształowicz.

ZOBACZ WIDEO Kapitalny mecz Polaków z Napoli! Milik i Zieliński strzelali Parmie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Wspominana zagrywka miała ogromne znaczenie w sobotnich derbach. Gdy siatkarkom z "betkami" na koszulkach w tym elemencie się wiodło, mogły one budować przewagę. Tak właśnie było w pierwszym (wygranym do 19) i czwartym (wygranym do 15) secie.

- Największym plusem jest to, że nawet jeśli gdzieś popełniałyśmy błędy na zagrywce, to jednak była ona dobra w naszym wykonaniu. A gdy w końcu to przyjęcie zaczęło funkcjonować, choć może nie idealnie, ale przyjmowałyśmy te piłki przynajmniej na siebie i od razu dzięki temu ruszyły skrzydła - oceniła przyjmująca Grot Budowlanych Łódź.

Czytaj także: Krystyna Strasz o derbach Łodzi: Jestem wściekła!

Obie drużyny z miasta Włókniarzy były bardzo niestabilne w grze. Dotyczy to również przyjęcia. W przypadku triumfatorek Superpucharu Polski należy też wziąć poprawkę na fakt, że jedną z lewoskrzydłowych jest Magdalena Stysiak, która jeszcze kilka tygodni temu pełniła rolę atakującej.

- Jesteśmy z tego powodu zespołem bardziej wrażliwym niż wcześniej w tym elemencie. Dopóki ŁKS nie psuł, robiła się dysproporcja przez zbyt dużą liczbę błędów po naszej stronie. To dużo za dużo. To są błędy niewymuszone, wynikające z naszego podejścia. Musimy wiedzieć, kiedy zaryzykować, a kiedy należy odpuścić i wykonać innego rodzaju zagranie. Tego nam zabrakło. To był mecz na zasadzie: "Kto zagrywa, ten wygrywa" - podsumował Krzyształowicz.

Nie da się nie wspomnieć o atmosferze na trybunach, która panowała podczas wewnątrzłódzkiego starcia w Lidze Siatkówki Kobiet. Otoczka wokół niego robiła wrażenie na siatkarkach.

- Może nie jest tak, że nogi są miękkie od takich derbów, ale po prostu trzeba nastawić się od samego rana, że to nie będzie łatwy mecz. ŁKS ma na swoich meczach zawsze halę pełną kibiców i za to szacunek dla nich. Ale nasi kibice też byli i gorąco nas wspierali. To moje drugie derby Łodzi z taką publicznością. Jednak w trakcie gry nie mogę się na tym skupiać - zakończyła Bączyńska.

Teraz jej drużynę czeka bardzo ważny wyjazd do Mińska na mecz ostatniej kolejki Ligi Mistrzyń z Minczanką. Grot Budowlani muszą koniecznie wygrać, by zachować szansę na awans do ćwierćfinału. To spotkanie już we wtorek o 18:00 polskiego czasu.

Komentarze (0)