MKS Będzin nie musiał wstydzić się porażki z GKS-em Katowice. "Jednak potrafimy grać w siatkówkę"

WP SportoweFakty / Pawel Piotrowski / Rafał Sobański w przyjęciu piłki
WP SportoweFakty / Pawel Piotrowski / Rafał Sobański w przyjęciu piłki

GKS Katowice pokonał w ostatnim PlusLigowym starciu MKS Będzin (3:2), ale śląska drużyna z pewnością nie była zadowolona ze straty punktu. Tymczasem ostatni w tabeli Zagłębiacy po raz kolejny zagrali dobre zawody.

- Może trochę szkoda, że straciliśmy ten jeden punkt, ale z drugiej strony najważniejsze jest zwycięstwo i to, że podnieśliśmy się po czwartym secie. Tak naprawdę "przestaliśmy", podobnie jak i drugą partię, nie wiem, czym było to spowodowane. Mecz układał się tak, że wygrywał ten zespół, który na początku stworzył sobie przewagę. Mówiliśmy sobie w szatni, że czeka nas ciężki mecz, bo MKS niczego nie odda nam za darmo. Ale na szczęście pokazaliśmy charakter i to, że walczymy do samego końca - ocenił w rozmowie z klubową telewizją Rafał Sobański, MVP ostatniego spotkania GKS-u Katowice z MKS-em Będzin (3:2).

PlusLiga: ONICO wybiło play-offy gdańszczanom z głowy. Pewna wygrana warszawian

Jedynie pierwszy set starcia w hali w Szopienicach, zakończony wynikiem 25:20 dla miejscowych był w miarę wyrównany. W kolejnych partiach powtarzał się ten sam scenariusz: zespół, który wypracował sobie prowadzenie i wykorzystał krótki przestój rywala, wygrywał seta, a rywal raził nieskutecznością i tracił ochotę do walki o swoje. W drugim i czwartym secie będzinianie okazywali się lepsi dzięki skuteczności Rafała Faryny i Adriana Buchowskiego, natomiast w trzeciej i piątej partii, gdy na najwyższe obroty wchodzili Rafał Sobański i Tomas Rousseaux, niewątpliwie lepszy był GKS.

- Ten punkt na pewno cieszy nas w jakiś sposób, bo już w poprzednich meczach z Cerrad Czarnymi Radom i Aluronem Virtu Wartą Zawiercie graliśmy lepiej i moim zdaniem zasługiwaliśmy wtedy na punkty, ale niestety uciekały nam końcówki setów. Ugrany punkt niewiele zmieni w tabeli, ale udowodnia nam, że jednak potrafimy grać w siatkówkę. Jak się okazało, w piątym secie z tak grającym GKS-em raczej nie mieliśmy szans, ale graliśmy całkiem nieźle. GieKSa była lepsza od nas w zagrywce i do tego chwilami niszczyła nas blokiem, w tych dwóch elementach rywal był lepszy - ocenił libero Michał Potera, komentując w ten sposób coraz lepszą grę swojej ekipy, kierowanej obecnie przez Emila Siewiorka.

Zwycięstwo za dwa punkty katowickiej GieKSy oznacza, że siatkarze Piotra Gruszki wciąż okupują siódme miejsce w tabeli i tracą do szóstej PGE Skry Bełchatów jeden punkt. Drużyna ze stolicy województwa śląskiego wciąż ma szanse na historyczny sukces, jakim byłoby miejsce w fazie play-off, ale na finiszu rundy zasadniczej zmierzą się z rywalami z najwyższe ligowej półki. 7 marca GKS zagra szalenie ważne spotkanie w Bełchatowie, potem podejmie ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel. - Cały czas jesteśmy w grze o fajny cel, który będzie dla nas w tym sezonie wielkim sukcesem. Ale pamiętamy, że przed nami są trzy trudne mecze i dobrze byłoby podtrzymać naszą zwycięską serię, a także zdobywać kolejne punkty - zauważył Sobański.

Katharsis PGE Skry Bełchatów? Michał Winiarski: "To nas tylko wzmocni"

ZOBACZ WIDEO: Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"

Źródło artykułu: