Cerrad Czarni wypuścili z rąk wygraną z PGE Skrą. "Zawsze w takich sytuacjach jest duży niedosyt"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Prygiel
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Prygiel

Cerrad Czarni Radom mieli właściwie już "na widelcu" PGE Skrę Bełchatów, prowadząc 2:0, by ostatecznie przegrać po tie-breaku. Niedosytu i smutku z powodu takiego obrotu spraw nie ukrywał Robert Prygiel.

Siatkarze Cerradu Czarnych Radom mogą pluć sobie w brodę. W meczu 23. kolejki PlusLigi prowadzili bowiem z PGE Skrą Bełchatów już 2:0 i byli na najlepszej drodze do tego, aby zakończyć zawody w trzech setach. Nie postawili jednak kropki nad "i", ulegając ostatecznie mistrzowi Polski po tie-breaku. - Zawsze jak się przegrywa 2:3, prowadząc 2:0, na dodatek z taką drużyną jak Skra, to jest niedosyt. Nie ma co ukrywać, że jest mi smutno i przykro, bo mogliśmy wygrać - przyznał Robert Prygiel.

- Dwa pierwsze sety to była nasza bardzo dobra gra w bloku i zagrywce, w ataku również, Reto Giger bardzo dobrze rozgrywał - podkreślił trener Wojskowych. - Od trzeciego seta, mniej więcej jego połowy, nagle zaczęliśmy popełniać dużo prostych błędów i grać zupełnie inaczej. Mieliśmy dwa oblicza. PGE Skra grała cały mecz dobrze, my natomiast pierwsze dwa sety bardzo dobrze. Szkoda, że nie utrzymaliśmy tego poziomu, bo byłaby ogromna niespodzianka - kontynuował szkoleniowiec.

Zobacz także: Wielki pech Robberta Andringi. Nabawił się urazu ponownie w starciu z Cuprum Lubin

Trzecią partię PGE Skra wygrała 25:20, dzięki czemu złapała wiatr w żagle. - Poziom naszej gry spadł, zarówno w przyjęciu, jak i zagrywce. Reto zaczął się mylić, każdy z zawodników dokładał jeden-dwa niewymuszone błędy, co spowodowało, że przegraliśmy kolejne trzy partie - zwrócił uwagę Prygiel.

ZOBACZ WIDEO Zachwyt nad Michałem Kubiakiem. "Fenomen. Chyba najlepszy mental w całym polskim sporcie"

- Graliśmy bardzo dobrze przez pierwsze dwa sety, Skra miała swoje problemy, które my wykorzystywaliśmy. Później rywale wrócili do swojej dobrej gry, z kolei u nas zaczęły mnożyć się błędy - stwierdził z kolei Kamil Kwasowski. Przyjmujący zanotował dobre wejście z kwadratu dla rezerwowych w końcówce trzeciej odsłony, wprowadzając sporo ożywienia w szeregi Cerradu Czarnych. Wszedł także na boisko w czwartym secie, by pozostać na nim na stałe od początku tie-breaka.

Zobacz także: PlusLiga: Indykpol AZS Olsztyn zrewanżował się Cuprum Lubin

- Straciliśmy trochę koncentrację. Zgubiliśmy rytm, przede wszystkim Skra zaczęła grać lepiej i to ona z nami wygrała, a nie my przegraliśmy - zakończył Kwasowski. On i koledzy nadal zajmują czwarte miejsce w tabeli. Na koncie mają 39 punktów.

Źródło artykułu: