Puchar Polski kobiet: Chemik Police po roku przerwy znów w finale. "Przygotowywałyśmy się na kolejnego tie-breaka"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Martyna Łukasik
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Martyna Łukasik

- Spokój, wiara w możliwości swoje i zespołu - to, zdaniem Martyny Łukasik szybko przeprowadziło siatkarki Chemika Police przez półfinałowe starcie w Pucharze Polski z Grot Budowlanymi Łódź. Mistrzynie kraju wygrały 3:0 i awansowały do finału.

Sobotni mecz w Nysie rozpoczął się dla policzanek najgorzej, jak tylko mógł. Najpierw przegrały pięć pierwszych akcji, a następnie musiały odrabiać siedmiopunktową stratę (10:17). Ta sztuka udała im się jednak w jednym ustawieniu, a później zarówno pierwsza, jak i dwie kolejne partie padły już ich łupem (zobacz zdjęcia z tego meczu).

- Pierwszy set, przede wszystkim powrót do dobrej gry, ustawił ten mecz. Później już grałyśmy na lepszym poziomie i to nas poprowadziło do wygranej. Musiałyśmy wierzyć, że wygramy. Bez tej wiary byśmy tego pierwszego seta nie wygrały. Mogłybyśmy poprawić jeszcze wiele, tak naprawdę każdy element naszej gry. Postaramy się, żeby w finale było idealnie - powiedziała Martyna Łukasik, MVP spotkania.

- Jak to odrobiłyśmy? To dobre pytanie... same oczekiwałyśmy długiego meczu. Po Superpucharze i fazie zasadniczej spodziewałyśmy się długiej walki, ale muszę przyznać, że przygotowane byłyśmy bardzo dobrze. Przycisnęłyśmy... no, prawie od początku meczu, bo zaczęło się od 0:5 i 10:17. Wtedy weszłyśmy do gry, a Budowlane zaczęły stopniowo tracić na sile - oceniła Sladjana Mirković.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Werder pokonał Schalke. Padło sześć goli! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Rozgrywająca Chemika Police ujawniła, że w tym momencie taktyka jej drużyny nie uległa zmianie, jedynie po prostu zaczęła przynosić pożądany efekt.

- Nie zmieniałyśmy specjalnie naszej gry w tamtym momencie. Po prostu to, co sobie założyłyśmy, w tym momencie zaczęło działać. Najważniejszy nasz plan był taki, żeby nie zagrywać na libero, bo wiedzieliśmy, że Maria Stenzel przyjmuje bardzo dobrze i nic nam to nie da. Poza tym, chodziło o to, żeby po prostu ze swojej strony zagrać dobry mecz - powiedziała Serbka.

Z kolei według Łukasik - obok umiejętności sportowych - jej drużyna wykazała się odpornością psychiczną. W taki sposób najlepiej zapanować nad sytuacją, gdy ta robi się nieciekawa.

- Przede wszystkim spokój, wiara we własne możliwości i własny zespół. To dało nam tę wygraną. Nastawiałyśmy się, tak jak zawsze, na pięć setów. Ten sezon pokazał już, że z Budowlanymi gramy zacięte mecze. Tym razem udało się sprawę zamknąć w trzech partiach - dodała atakująca Chemika z uśmiechem na twarzy.

Warto również dodać, że w drugim i trzecim secie siatkarki Grot Budowlanych zdobyły zaledwie jeden punkt blokiem. W takich przypadkach słowa uznania kierowane są do rozgrywającej.

- Fakt, to działka rozgrywającej, ale skrzydłowe także wykonały bardzo dobrą pracę i to należy podkreślić. A plan na niedzielę? Oczywiście zwycięstwo, niezależnie od tego, kto będzie stał po drugiej stronie siatki - oznajmiła Mirković.

Serbka z klubowych sukcesów może poszczycić się m.in. Superpucharem i Pucharem Serbii. Ma też na swoim koncie mistrzostwa swojego kraju, a także Azerbejdżanu oraz Polski. Zdarzyło się jej więc już grać w wielkich finałach.

- Nie mam rytuałów przed wyjątkowymi meczami - mówiła - Przygotowuję się do nich jak do każdego innego spotkania. Tak to chyba powinno wyglądać na poziomie zawodowca - zakończyła mistrzyni Europy z 2017 roku.

W niedzielnym finale Chemik Police zagra z Developresem SkyRes Rzeszów, który w drugim półfinale pokonał ŁKS Commercecon Łódź 3:1. Spotkanie rozpocznie się o 14:45

Komentarze (2)
10lew
10.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Budowlani , kiedy zmienicie trenera. Chłopak nie ogarnia tego. Mając taka pakę , nic nie wychodzi. W Chemiku Stysiak grała jak z nut. W Budowlanych co? 
Mateusz Nowak
9.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Wielka szkoda że chemik w europie to amatorszczyzna.Klubik bez przyszłości.