Zdecydowanym faworytem środowej konfrontacji, jak i całej ćwierćfinałowej rywalizacji z Treflem była utytułowana ekipa z Kazania, która wygrała 5 z 7 ostatnich edycji LM. Określając to starcie trener Andrea Anastasi użył swojego ulubionego porównania, czyli Cinquecento z Ferrari, mając oczywiście na uwadze, że ten pierwszy samochód to jego podopieczni.
Źle mecz rozpoczął Maciej Muzaj, który obawiał się rosyjskiego bloku, zaś przyjezdni skrzętnie wykorzystywali pomyłki gospodarzy. Ciężar gry na swoje barki starał się brać Maksim Michajłow i podopieczni Władimira Alekny wyszli na prowadzenie 10:3. Umiejętnie rozgrywał Aleksander Butko, natomiast gdańscy siatkarze nie potrafili zatrzymać naporu rywala. Matthew Anderson oraz spółka już tylko kontrowali boiskowe wydarzenia w inauguracyjnym secie, którego wygrali do 19.
Po zmianie stron z letargu przebudził się Muzaj, który atakował odważniej i potrafił sforsować blok mistrza Rosji (9:6). Z czasem wyższy bieg włączył Zenit Kazań, który potrafił doprowadzić do remisu 12:12. Ruben Schott i jego klubowi koledzy nie zamierzali odpuszczać, walczyli ze wszystkich sił i ku uciesze miejscowych kibiców doprowadzili do ciekawej końcówki drugiej partii. Earvin N'Gapeth zdziwił się niesamowicie, kiedy został zablokowany na lewym skrzydle, a Trefl Gdańsk miał piłkę setową, którą chwilę później wykorzystał za sprawą Macieja Muzaja (25:23).
Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"
Od startu trzeciej odsłony gdańszczanie grali bardzo pewnie, bez respektu przed przeciwnikiem, a ich fani mogli przecierać oczy ze zdumienia. Dobrze poczynaniami swojego zespołu kierował Michał Kozłowski, natomiast na prawym skrzydle skuteczny był Muzaj i zawodnicy prowadzeni przez szkoleniowca Anastasiego wygrywali 15:7. Wówczas coś zacięło się w szeregach ekipy z Trójmiasta, a Zenit zaczął odrabiać straty i ponownie wszystko miało się rozstrzygnąć na finiszu (21:20). Trefl nie wykorzystał swojej szansy na wiktorię i ostatecznie przegrał 23:25.
Gracze z Gdańska po porażce w 3. części zawodów nie zwiesili głów i wciąż starali się dotrzymywać kroku wyżej notowanemu Zenitowi (14:14). Na boisku trwała wymiana ciosów i nikomu nie udawało się wypracować bezpiecznej przewagi. W decydujących akcjach tym razem zimną krew zachowały gdańskie Lwy, które zwyciężyły 25:23, doprowadzając do tie-breaka.
Gospodarze posyłali na stronę rywala trudne zagrywki, a sporo problemów zawodnikom z Kazania sprawiały serwisy Piotra Nowakowskiego. Swoje trzy grosze dorzucili Szymon Jakubiszak oraz Maciej Muzaj i Trefl Gdańsk prowadził 9:5. Mocarze ze wschodu nie odpuszczali i odrobili straty z nawiązką (12:13), ostatecznie triumfując do 13.
Liga Mistrzów, ćwierćfinał (1. mecz):
Trefl Gdańsk - Zenit Kazań 2:3 (19:25, 25:23, 23:25, 25:23, 13:15)
Trefl Gdańsk: Schott (13), Muzaj (27), Kozłowski (2), Nowakowski (12), Niemiec (13), Mijailović (5), Olenderek (libero) oraz Hebda, Jakubiszak (4), Janusz, Sasak.
Zenit Kazań: Michajłow (27), Anderson (19), Wolwicz (14), N'Gapeth (15), Butko (1), Samojlenko (5), Krotkow (libero) oraz Wierbow (libero), Surmaczewski, Aleksiejew.
Rewanż: wtorek, 19 marca 2019 r., godz. 17:00.
Czytaj też:
-> Liga Mistrzów. Dynamo - Cucine Lube: zacięta batalia w Moskwie, zespół Grzegorza Pająka oddalił się od półfinału
-> PlusLiga: PGE Skra Bełchatów w Gdańsku przypieczętowała swój awans do fazy play-off