Poniedziałkowe starcie zarówno dla PGE Skry, jak i Trefla miało być ostatnim testem przed zbliżającymi się spotkaniami ćwierćfinałowymi Ligi Mistrzów (gdańszczanie w 1/4 finału LM zagrają z Zenitem Kazań, zaś bełchatowianie zmierzą się z Zenitem Sankt Petersburg). W ostatnim czasie ekipa z Bełchatowa prezentowała się z dobrej strony (wygrała sześć meczów z rzędu we wszystkich rozgrywkach) i w Gdańsku chciała przedłużyć swoją zwycięską serię.
Od startu potyczki podopieczni Andrei Anastasiego mocno ruszyli na rywala i po skutecznym ataku Maciej Muzaj wyszli na prowadzenie 9:7. Gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa, a swojego atakującego w ofensywie starał się wspierać Ruben Schott. Gdańscy zawodnicy nie zamierzali zwalniać tempa, wykorzystywali błędy przyjezdnych i wygrywali 21:16. Wydawało się, że miejscowi siatkarze zmierzają po pewny triumf w inauguracyjnym secie. Jednakże na finiszu goście zerwali się do walki, zaś sygnał do ataku swoimi znakomitymi zagrywkami dał Mariusz Wlazły. Swoje trzy grosze dorzucił Kubańczyk David Fiel i Skra odniosła wiktorię 27:25.
Po zmianie stron na boisku długo trwała wymiana ciosów i nikomu nie udawało się wypracować bezpiecznej przewagi. Z jednej strony skuteczny był Muzaj, a na jego udane zagrania często odpowiadał Wlazły. Ostatecznie znów wszystko miało się rozstrzygnąć w samej końcówce, którą ponownie lepiej rozegrali zawodnicy prowadzeni przez Roberto Piazzę, zwyciężając do 25.
Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"
Dwie wygrane odsłony jakby uśpiły PGE Skrę, która popełniała coraz więcej pomyłek. Gospodarze wzmocnili blok, a nieźle w tym elemencie poczynał sobie Patryk Niemiec. Gdańszczanie kontrolowali boiskowe wydarzenia i triumfowali zdecydowanie 25:18.
Wydawało się, że przegrana w 3. części zawodów będzie dla bełchatowian jak zimny prysznic. Trudny do zatrzymania dla rywali był duet Artur Szalpuk - Milad Ebadipour, a mistrzowie Polski prowadzili 12:8. Z czasem do głosu doszedł Trefl Gdańsk, w którego szeregach pierwsze skrzypce odgrywali Maciej Muzaj oraz Nikola Mijailović (18:16). Co prawda przyjezdni podjęli jeszcze rękawicę na finiszu, ale decydujące akcje padły łupem zespołu z Trójmiasta, który wygrał 25:22, doprowadzając do tie-breaka.
PGE Skra rozpoczęła piątego seta z wysokiego "c" i na starcie wypracowała sobie trzypunktową przewagę (1:4). Spokojnie rozgrywał Grzegorz Łomacz, który dobrze współpracował na środku siatki z Karolem Kłosem. Muzaj próbował jeszcze w pojedynkę walczyć z przeciwnikiem, lecz na nic się do zdało i ekipa z Bełchatowa przypieczętowała swój awans do fazy play-off PlusLigi.
PlusLiga, 16. kolejka (mecz zaległy):
Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:27, 25:27, 25:18, 25:22, 11:15)
Trefl Gdańsk: Kozłowski (1), Nowakowski (4), Schott (15), Muzaj (30), Niemiec (9), Mijailović (14), Olenderek (libero) oraz Janusz (1), Hebda, Jakubiszak.
PGE Skra Bełchatów: Łomacz (1), Fiel (15), Ebadipour (16), Wlazły (20), Kłos (10), Katić (6), Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Szalpuk (9), Droszyński, Orczyk, Czarnowski.
MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów).
Tabela PlusLigi po meczu Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów:
Miejsce | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | ZAKSA Kędzierzyn-Koźle | 22 | 20-2 | 59:20 | 56 |
2. | ONICO Warszawa | 22 | 17-5 | 55:28 | 51 |
3. | Jastrzębski Węgiel | 22 | 16-6 | 52:30 | 47 |
4. | Cerrad Czarni Radom | 22 | 13-9 | 44:34 | 39 |
5. | PGE Skra Bełchatów | 23 | 14-9 | 50:42 | 38 |
6. | Aluron Virtu Warta Zawiercie | 22 | 13-9 | 48:42 | 37 |
7. | GKS Katowice | 22 | 11-11 | 42:41 | 32 |
8. | Asseco Resovia Rzeszów | 22 | 10-12 | 39:44 | 32 |
9. | Indykpol AZS Olsztyn | 23 | 9-14 | 45:48 | 30 |
10. | Trefl Gdańsk | 22 | 9-13 | 39:47 | 27 |
11. | Chemik Bydgoszcz | 22 | 6-16 | 29:53 | 19 |
12. | Cuprum Lubin | 22 | 6-16 | 26:54 | 17 |
13. | MKS Będzin | 22 | 1-21 | 18:63 | 7 |
Czytaj też:
-> PlusLiga: Jastrzębski Węgiel pokazał siłę. Rozbił Cuprum Lubin, mimo absencji liderów
-> PlusLiga: PGE Skra Bełchatów coraz bliżej "szóstki". Zwycięstwo z GKS-em Katowice okupione kontuzją