Po pierwszych dwóch setach spotkania w Stambule wydawało się, że goście z Włoch na dobre oddalili się od upragnionego triumfu w Pucharze CEV. Siatkarze Galatasaray, wspierani przez ponad cztery tysiące głośnych fanów, wygrali dwa pierwsze sety po seriach punktów blokiem i w myślach zapewne szykowali się na doprowadzenie do złotego seta. Jednak wtedy Angelo Lorenzetti podjął decyzję, która zmieniła losy rywalizacji. Nieskutecznego Lucę Vettori zastąpił Gabriele Nelli, autor 14 punktów przy skuteczności rzędu 69 procent. Do tego na dobre przebudził się Uros Kovacević (24 pkt).
Wybraliśmy najlepszego siatkarza fazy zasadniczej PlusLigi. Czas na was!
Zemsta Włochów była widowiskowa: wygrany 25:16 trzeci set pokazał, że Itas Trentino nie przestraszyło się gorącej atmosfery na trybunach hali Burhan Felek. Gospodarze zostali przełamani na dobre, a po wygranej w czwartym secie we włoskim obozie zapanowała euforia. Trener Lorenzetti mógł wystawić na tie-breaka całkiem rezerwowy, bo już wiedział, że jego klub po raz pierwszy w historii zdobędzie Puchar CEV. Trydencki zespół występował już dwukrotnie w finale tych rozgrywek, ale dopiero w tym roku dopiął swego.
Galatasaray Stambuł - Itas Trentino 2:3 (25:22, 25:21, 16:25, 16:25, 5:15), 3:0 dla Itas Trentino w pierwszym meczu
Galatasaray: Keskin, Antonow, Venno, Duff, Aydin, Gok, Ayvazoglu (libero), Cakir (libero) oraz Yonet, Siratca, Gergye, Minici, Ulu
Itas: Russell, Vettori, Gianelli, Candellaro, Kovacević U., Codarin, Grebennikov (libero) oraz Van Gardener, Nelli, Cavuto, Daldello, De Angelis (libero), Lisinac
Jeżeli włoscy kibice sądzili, że drugi mecz Motyli z Busto Arsizio w finale Pucharu CEV będzie równie łatwy jak pierwszy, musieli zweryfikować swoje przewidywania już po pierwszym secie. Przyjezdne z Rumunii zaczęły od skutecznych serwisów i bloków, co dało im wygraną 27:25, natomiast kolejna partia była już pokazem siły i czujności siatkarek Marco Mencarellego. Yamamay wygrało do 19, głównie dzięki blokom Sary Bonifacio i Beatrice Berti.
Kluczowy dla losów finału był trzeci set, w której rumuńska drużyna prowadziła nawet 16:10. Zawodniczki Darko Zakoca były blisko wygranej, ale stanął im na drodze belgijski duet. Kaja Grobelna dała świetną zmianę we właściwym momencie partii, zaś w całym spotkaniu doskonale grała Britt Herbots (22 pkt). Za to CS Volei Alba Blaj brakowało tak skutecznej siatkarki w swoich szeregach, dlatego ubiegłoroczny srebrny medalista Ligi Mistrzyń musiał uznać wyższość klubu z Lombardii. Tym samym Yamamay E-Work Busto Arsizio po siedmiu latach przerwy mógł znowu cieszyć się ze zwycięstwa w Pucharze CEV. Była to trzecia wygrana klubu w tych rozgrywkach.
Yamamay E-Work Busto Arsizio - CS Volei Alba Blaj 3:1 (25:27, 25:19, 25:23, 25:20), 3:0 dla Yamamay E-Work Busto Arsizio w pierwszym meczu
Yamamay: Herbots, Gennari, Orro, Bonifacio, Meijners, Berti, Leonardi (libero) oraz Grobelna, Botezat
CS Volei: Baciu, Ninković, Lazarević, Newcombe, Kitipowa, Onyejekwe, Vujović (libero) oraz Aleksić, Rus, Żidkowa, Karakaszewa,Ćirović, Delros (libero)
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piątek przedstawicielem nowego pokolenia? "Nie ma kompleksów ale zna swoje miejsce w szeregu"