W pierwszych dwóch setach siatkarze PGE Skry zostali dosłownie znokautowani przez graczy włoskiego zespołu. Bełchatowianie nie radzili sobie w przyjęciu, a jeśli udało im się wyprowadzić atak, to ofensywni zawodnicy nie byli w stanie zdobyć w tym elemencie punktu. Wyrównaną grę i zdecydowanie więcej emocji kibice licznie zgromadzeni w łódzkiej Atlas Arenie mogli oglądać dopiero w trzeciej odsłonie rywalizacji. W końcówce lepiej zaprezentowali się jednak reprezentanci Cucine Lube Civitanovy, którzy wygrali 3:0 (więcej o przebiegu spotkania można przeczytać TUTAJ).
- Nie potrafiliśmy pokazać nawet połowy tego, co potrafimy i to jest trochę rozczarowujące. Trzeci set pokazał przecież, że jesteśmy w stanie grać z Lube jak równy z równym. Jednak te pierwsze dwa sety, można powiedzieć, nie weszliśmy w mecz. Mieliśmy duży problem ze swoją grą, zwłaszcza po tym, co stało się w spotkaniu z Jastrzębiem - powiedział Michał Winiarski.
Jak zaznaczył drugi trener PGE Skry Bełchatów, fatalna postawa zawodników zwłaszcza w pierwszej partii nie jest kwestią koncentracji, a właściwie jej braku. Były siatkarz wskazał inną przyczynę.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
- Wydaje mi się, że byliśmy wewnętrznie, sami w sobie przemotywowani. Za bardzo chcieliśmy pokazać to, że mecz z Jastrzębiem, który nam nie wyszedł, był po prostu wynikiem naszego słabszego dnia. W spotkaniu z Lube chłopakom ewidentnie siedziało to w głowach, zwłaszcza przez pierwsze dwa sety. Nie chce mi się wierzyć, że to był brak koncentracji, nie widzę innego powodu. Trzecia partia pokazała, że my jesteśmy w stanie grać. Powinniśmy grać cały mecz tak, jak w trzecim secie.
Czasu na rozpamiętywanie porażki nie ma, ponieważ bełchatowian czeka teraz rewanż. Drugi pojedynek w półfinale Ligi Mistrzów z udziałem PGE Skry odbędzie się już w najbliższą środę, 10 kwietnia, w Civitanovie. Polska drużyna nie będzie faworytem tego meczu, ale, jak zauważa trener Winiarski, w rywalizacji sportowej wszystko jest możliwe.
Czytaj także: Liga Mistrzyń: zespół Joanny Wołosz szalenie blisko finału. Utrącił skrzydła Fenerbahce Stambuł
- Sport pisze czasami takie scenariusze, których nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić. Wierzę w to, że mecz we Włoszech będzie takim, w którym nasza drużyna zagra co najmniej tak jak w trzecim secie spotkania w Łodzi. Jeżeli zagramy na swoim poziomie, to jesteśmy nawet w stanie wygrać we Włoszech. Pytanie tylko, czy będziemy w stanie odnaleźć ten poziom - dodał drugi trener bełchatowskiego zespołu.