Piękne wspomnienia w Łodzi odżyły. Powrót mistrzostwa Polski do klubu z tego miasta jest już dużym wydarzeniem, a walka dwóch miejscowych drużyn w finale Ligi Siatkówki Kobiet jest czymś bez precedensu. Grot Budowlani Łódź i ŁKS Commercecon Łódź rozpoczęli rywalizację o najcenniejsze trofeum w kraju we wtorek. Na razie jest 1:0 dla ŁKS-u.
Pierwsze starcie finałowe stało na wysokim poziomie. Takim, jakiego oczekiwano po połączeniu gorączki derbowej z gorączką złota. Pojedynek trwał pięć setów, miał dramaturgię. Przewaga lepszego zespołu w poszczególnych partiach była niewielka aż do tie-breaka, w którym wicemistrz Polski wygrał wyraźnie 15:7. Triumfowała MVP meczu Izabela Kowalińska, której ataki stanowiły przeciwwagę dla akcji Jovany Brakocević. ŁKS grał bardziej różnorodnie w ofensywie, miał o osiem procent wyższą skuteczność w ataku. To była jego główna przewaga w generalnie wyrównanych statystykach.
Czytaj także: Trener rzeszowianek po pokonaniu Chemika Police: Ten tydzień był szalony
- Nie było czasu na świętowanie. Tempo tej rywalizacji jest dość wysokie, gramy co trzy dni, więc musiałyśmy szybko zregenerować się, wrócić do treningów i przygotować się do kolejnego meczu. Pierwsza wygrana jest na naszym koncie. Potrzeba trzech, żeby cieszyć się ze złotych medali - zaznacza Aleksandra Wójcik, przyjmująca ŁKS-u. - W pierwszym meczu kluczowa była cierpliwość. Pomogła nam się przełamać. Nie bez znaczenia była też nasza zespołowość.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Gospodarzem drugiego meczu będą Budowlani. W tej roli nie czuli się dobrze w sezonie zasadniczym. Dysproporcja między ich wynikami u siebie i na wyjazdach była duża. Podopieczne Błażeja Krzyształowicza zdobyły jako gospodynie tylko 18 ze swoich 46 punktów. Już w play-off starają się, że była to tylko ciekawostka statystyczna bez wpływu na najważniejsze rozstrzygnięcia. W tej fazie Budowlani odprawili z kwitkiem zawodniczki Banku Pocztowego Pałacu Bydgoszcz oraz Chemika Police. Po pierwszej porażce w finale presja jest nieco większa po ich stronie.
- Za nami dopiero pierwszy mecz i to pięciosetowy. Walka nie jest jeszcze zakończona i myślę, że kolejne pojedynki również będą zacięte. Walczymy o złoto i nadal chcemy je zdobyć. Analizowałyśmy mecz, ale przede wszystkim musiałyśmy się zresetować, żeby już nie "zagotować" się w kolejnych spotkaniach - mówi Małgorzata Śmieszek, środkowa Budowlanych.
Także w piątek kontynuacja walki o brązowe medale. Developres SkyRes Rzeszów podejmie Chemika Police. Szansa na powiększenie przewagi przez podopieczne Bartłomieja Dąbrowskiego wydaje się być duża. Pierwszy mecz wygrały 3:0 na terenie przeciwnika, a atut bycia gospodyniami przechodzi na ich stronę. We wtorek rzeszowianki prezentowały się lepiej w każdym elemencie, a z Chemikiem już wygrały u siebie w sezonie zasadniczym. Argumentów przemawiających za Developresem nie brakuje.
Czytaj także: Problem w głowach policzanek
Z kolei posiadacz Pucharu Polski nie zaoferował jeszcze nic ciekawego w fazie play-off. W trzech spotkaniach wygrał seta, przegrał dziewięć. W sumie za Chemikiem cztery porażki z rzędu, a takiego pasma niepowodzeń nie przeżył w Lidze Siatkówki Kobiet od czasu powrotu do niej. Trochę czasu na odrodzenie się jeszcze zostało. Dużo czasu na przemyślenia było na przykład w podróży, ponieważ w przeciwieństwie do finalistek, siatkarki Chemika i Developresu pokonują duży dystans między swoimi meczami.
Piątek w Lidze Siatkówki Kobiet:
17:30, Developres SkyRes Rzeszów - Chemik Police
Stan rywalizacji: 1:0
20:30, Grot Budowlani Łódź - ŁKS Commercecon Łódź
Stan rywalizacji: 0:1