Jeżeli korzystacie z Twittera i jesteście aktywni w jego siatkarskiej części, to prawie na pewno natknęliście się na profil "cyrki z dzbanligi", na którym powstaje lista najdziwniejszych i najzabawniejszych wydarzeń z sezonu 2018/2019 PlusLigi. Aktualnie liczy ona już 84 wydarzenia, między innymi takie jak: "domowy mecz ONICO Warszawa w Łodzi", "Rado Stoychev wieziony z lotniska czarnym mercedesem, którego kierowcą był człowiek, który nie znał angielskiego oraz włoskiego", "zatonięcie Stoczni Szczecin" czy "rozważania nad środkowym palcem Cretu". Jeżeli śledzicie na bieżąco ligę siatkarzy, na pewno wiecie, o co chodzi i nieraz mieliście z tego powodu ubaw.
PlusLiga. ZAKSA - ONICO: nie milkną kontrowersje po finale. Decyzja arbitra niezgodna z wytycznymi PZPS
Bardzo łatwo można się domyślić, że ostatnio zainteresowaniem profilu cieszył się pierwszy mecz finału ligi między ONICO Warszawa i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i zamieszanie po błędnej decyzji Wojciecha Maroszka. A także protest wniesiony przez ONICO, dyskusje co ważniejszych postaci polskiego światka siatkówki czy oczekiwanie na ostateczną decyzję PLS, która tradycyjnie nieco się opóźnia. PlusLiga w tym sezonie dostarcza tak wiele materiału do treści komediowych, że w Internecie coraz częściej nazywana jest ona "Dzban Ligą". Oczywiście chodzi o określenie osoby głupiej lub dopuszczającej się czegoś wyjątkowo głupiego, wybrane w zeszłorocznym plebiscycie Wydawnictwa Naukowego PWN na Młodzieżowe Słowo Roku.
Podejrzewam, że znajdzie się niejedna osoba, która będzie tym określeniem oburzona albo zniesmaczona i będzie wynajdywać przeróżne argumenty: że nie mówimy o jakichś podrzędnych rozgrywkach, tylko o lidze dwukrotnych mistrzów świata, że zdecydowanie przewyższa swoją popularnością i jakością polską ligę hokeja, koszykówki lub piłki ręcznej, że w ten sposób deprecjonujemy wysiłek wielu osób zaangażowanych w jakość PlusLigi i nie doceniamy jej rozwoju oraz innowacji... Wreszcie zawsze można przyjąć, że w Internecie jest miejsce dla każdej głupoty, a młodzi ludzie szukają okazji do wyśmiania absolutnie wszystkiego i nie mają przy tym żadnych zahamowań.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Spadkowicz zabrał punkty Parmie. Chievo walczy do końca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ale z drugiej strony, w mijającym sezonie PlusLigi wydarzyło się tak wiele niepokojących rzeczy, że trudno się dziwić kibicom, że chwilami zwyczajnie mają dość. Ci, którzy oczekiwali, że będą mogli skupić się wyłącznie na sporcie, dostali pakiet wątpliwych atrakcji niemających nic wspólnego z czystą siatkówką: efektowny upadek Stoczni Szczecin, problemy Chemika Bydgoszcz i przebijający się temat nieregularnych płatności w klubach, niejasności w regulaminach rozgrywek, krytykę systemu licencyjnego, niekończące się spory (albo zgodnie z duchem czasu: dramy), w których więcej jest gniewu niż sensu, skazaną na porażkę walkę o stabilny terminarz i niespodziewane roszady w składach i na ławkach trenerskich...
Zdecydowanie to za dużo niespodzianek jak na głowę pojedynczego fana polskiej siatkówki. Nawet jeżeli niektóre ligowe zdarzenia zostały niepotrzebnie rozdmuchane do rozmiarów antycznej tragedii, to trudno się temu dziwić, bo kocioł emocji już dawno osiągnął temperaturę wrzenia i chwilami trudno o właściwy osąd.
Ale jeżeli miałbym szukać jakichś pozytywnych przejawów tego nieustającego festiwalu siatkarskiej komedii, to skupiłbym się na kibicach, którzy niezależnie od wieku i sportowego stażu wydają się coraz bardziej dojrzałą grupą odbiorców. Jeżeli reagują śmiechem i docinkami na to, co dzieje się w PlusLidze, to nie dlatego, że przestali kochać siatkówkę. Oni po prostu nie zadowolą się byle czym i nie dadzą sobie wszystkiego wmówić, na przykład dlatego, że zostali zwyczajnie oszukani przez kogoś, kto obiecywał im siatkarski projekt na miarę europejską. Mówimy o ludziach, którzy nie ograniczają się do rodzimej ligi i nierzadko śledzą na bieżąco rozgrywki siatkarskie w kilku krajach. Dlatego dobrze widzą, co się sprawdza i jest atrakcyjne, a co nie.
To nie jest siatkarski Janusz, który siądzie na trybunach Spodka z rodziną i zadowoli się autografem Bartosza Kurka albo zdjęciem z Wilfredo Leonem. Ten typ kibica poświęca zdecydowanie zbyt dużo czasu, emocji i pieniędzy, by potem czytać kolejne śmiechu warte oświadczenia albo dowiadywać się, że wszystko jest logiczne, jasne i jawne, kiedy tak naprawdę nie jest. Niektórzy z nich reagują wręcz alergicznie na słowa prezesów, rzeczników czy działaczy i zwyczajnie im nie wierzą, bo doskonale widzą rozdźwięk między pełną zgrzytów rzeczywistością a PR-ową sielanką. Nieustannie walczą o jak najlepsze warunki do oglądania swojego ulubionego sportu i niekiedy nawet wygrywają, co pokazała batalia o transmisje meczów PlusLigi w Internecie. Temat by umarł, gdyby nie nieustanna presja ze strony kibiców.
Dlatego nawet jeżeli PlusLiga była w tym sezonie częściej na minus niż na plus, a kolejne doniesienia z niej prowokowały do lawiny epitetów (z których "dzban" byłby zdecydowanie najgrzeczniejszym), to należy z uśmiechem odnotować, że kibice PlusLigi nie są dzbanami i jeżeli coś im się nie podoba, to dadzą temu wyraz głośno i wyraźnie. A władzom PLS wypada przypomnieć, że w poprzednim roku średnia widzów na jedno spotkanie PlusLigi po raz pierwszy od dziesięciu lat spadła poniżej 2 tysięcy osób i nie był to przypadek, tylko oczywista konsekwencja kilkuletniej tendencji. Co prawda w tym sezonie średnia urosła do 2072 osób, ale to i tak wynik zdecydowanie słabszy niż w poprzednich latach. Dlatego nie wypada unosić się butą i obrażać się na kibica, nawet jeżeli ten od czasu do czasu rzuci w nerwach... dzbanem.
Michał Kaczmarczyk
A PlusLiga siatkarska to liga na najwyższym, światowym poziomie.