We wtorek, polskie siatkarki pokonały w czterech setach Japonki, udanie otwierając turniej Montreux Volley Masters. Biało-Czerwone doskonale spisywały się w grze blokiem, co okazało się wystarczające na ofensywę ekipy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Triumf zdecydowanie zaostrzył apetyty na dobry wynik w Szwajcarii, bowiem dzień wcześniej rywalki rozprawiły się z Chinkami, kolejnym przeciwnikiem naszej ekipy.
Chinki, w optymalnym zestawieniu, byłyby wymagającym egzaminatorem, do Montreux przyleciała jednak kadra U-23, bez największych gwiazd drużyny narodowej. Wspomniany zespół w niewielkim stopniu przypominał ekipę, który przed rokiem sięgnęła po brązowy medal MŚ 2018, a w 2016 roku stanął na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Ten fakt doskonale wykorzystały Polki w inauguracyjnej odsłonie.
Nasz zespół imponował zagrywką i to okazało się decydującym elementem, choć przez dłuższy czas lepiej radziły sobie rywalki. Polki objęły prowadzenie dopiero blisko połowy seta, po ataku Martyny Grajber (10:9). Chinki starały się odgryzać i odzyskać inicjatywę, jednak bez powodzenia. Przebudzenie Agnieszki Kąkolewskiej i dobra gra Malwiny Smarzek, a przede wszystkim Marleny Pleśnierowicz, okazały się wystarczające. Podopieczne Jacka Nawrockiego, na inaugurację, triumfowały dość pewnie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool i Tottenham w finale Ligi Mistrzów. "To będzie angielska piłka w najlepszym wydaniu"
Dużo gorzej było w kolejnej odsłonie, kiedy rywalki zdecydowanie podniosły poprzeczkę. Azjatki poprawiły grę blokiem, a skuteczność w ataku wyraźnie poprawiła Duan Fang. W ekipie Polek szwankowało przyjęcie, co bezwzględnie wykorzystywały przeciwniczki. O taryfie ulgowej nie było mowy. Defensywę naszej ekipy bezlitośnie rozbijały Yingying Li oraz Mingyuan Hu. Falująca forma Agnieszki Kąkolewskiej oraz Malwiny Smarzek i nieskuteczność Martyny Grajber zaważyły na porażce. Na nic zdało się wejście na plac gry Natalii Mędrzyk w miejsce Emilii Muchy.
Trzeciego seta doświadczona przyjmująca rozpoczęła już w wyjściowym składzie. Można pokusić się o stwierdzenie, że jej dyspozycja w ofensywie była odzwierciedleniem wyniku. Wysoki chiński blok bardzo dobrze pilnował Malwinę Smarzek, w związku z czym konieczne okazało się poszukiwanie innych rozwiązań. Problem stanowiła skuteczność skrzydłowych, w kratkę spisywały się także środkowe Agnieszka Kąkolewska i Kamila Witkowska. W ekipie Chin niezmordowane były Yingying Li i Fang Duan, co zaważyło na wygranej brązowych medalistek ostatniego mundialu.
Zuzanna Efimienko-Młotkowska: Wierzę, że już nie będziemy siatkarskim kopciuszkiem
Blok i skuteczne ataki Malwiny Smarzek, dzień wcześniej wystarczyły na pokonanie Japonek. Chinki najwyraźniej wyciągnęły wnioski z tego spotkania, bowiem liderka polskiego zespołu miała w środowe popołudnie olbrzymie problemy z kończeniem ataków. Nadzieję na skuteczne nawiązanie walki z przeciwniczkami w czwartej odsłonie dało wejście na plac gry Olivii Różański, która nie tylko serwisem, ale i grą defensywną poderwała koleżanki. Dwoiła się i troiła w defensywie również Maria Stenzel, do pokonania przeciwniczek potrzebna była jednak jeszcze doskonała ofensywa. Pomogła skuteczna zagrywka Marleny Pleśnierowicz, po której nasz zespół przejął inicjatywę. Niestety, błędy w końcówce zaważyły na przegranej w secie i całym meczu.
Polska - Chiny 1:3 (25:22, 17:25, 21:25, 25:27)
Polska: Witkowska, Kąkolewska, Grajber, Smarzek, Mucha, Pleśnierowicz, Stenzel (libero) oraz Mędrzyk, Różański, Alagierska;
Chiny: Diao, Yang, Wang, Li, Zheng, Duan, Lin (libero) oraz Sun, Liu, Du, Hu.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)