Starcie reprezentacji Niemiec i Tajlandii, zainaugurowało zmagania na turnieju Ligi Narodów w Opolu. Oba zespoły jeszcze kilka dni temu, podobnie jak Polki i Włoszki, brały udział w Montreux Volley Masters. Nie miały jednak okazji skonfrontować się ze sobą, trudno więc było jednoznacznie wskazać faworyta wtorkowej potyczki. Przed rokiem, triumfatora wyłonił tie-break, który okazał się szczęśliwy dla Azjatek. Niemki już na początku zmagań stanęły przed szansą rewanżu.
Pierwszego seta lepiej rozpoczęły Niemki. Agresywna zagrywka i dobra skuteczność skrzydłowych Nele Barber i Louisy Lippmann pozwoliła podopiecznym Felixa Koslowskiego przejąć inicjatywę. Nasze zachodnie sąsiadki nie były jednak w stanie utrzymać kontroli przez dłuższy czas. Tajki, mimo że w ofensywie nie zachwycały, bezwzględnie wykorzystywały błędy siatkarek ze Starego Kontynentu. W ataku wyróżniały się Chatchu-On Moksri i Pleumjit Thinkaow. Zawodniczki trenera Danaia Sriwacharamaytaula, mimo że miały spory problem z przebiciem się przez wysoki blok, rzadko się myliły. Imponowały natomiast konsekwencją w grze. W efekcie, wykorzystując błędy Niemek, które w inauguracyjnej odsłonie oddały w ten sposób aż 13 punktów, Tajki zwycięsko zakończyły pierwszego seta.
Liga Narodów Kobiet. Agnieszka Kąkolewska: Teraz zaczyna się prawdziwe granie
Porażka w inauguracyjnej odsłonie wyraźnie podłamała podopieczne Felixa Koslowskiego. Reprezentantki Niemiec miały spory problem z precyzyjnym przyjęciem zagrywki, co uniemożliwiało skuteczne wyprowadzenie ataku, zwłaszcza w obliczu dobrej defensywy Azjatek. Te z kolei imponowały w grze na siatce. Szybkie i kombinacyjne rozegranie, pozwalało gubić blok i punktować przeciwniczki. Skwapliwie wykorzystywała to Pleumjit Thinkaow, zdecydowanie wyróżniająca się w zespole Tajlandii. Niemki kilkakrotnie próbowały odwrócić losy seta, jednak bezskutecznie. Przebudzenie Hanny Orthmann nie wystarczyło. Zabrakło wsparcia ze strony Louisy Lippmann, w efekcie Tajki triumfowały po raz drugi.
ZOBACZ WIDEO: Boniek zaskoczony porażką Legii. "Przy tym budżecie powinni bez problemu wygrać ligę"
Liga Narodów kobiet. Ireneusz Mazur: Nie zakładajmy, że Polki muszą awansować do turnieju finałowego
Pierwsze dwa sety zdecydowanie nie przebiegały po myśli reprezentacji Niemiec. Trener Felix Koslowski nie zdecydował się jednak na radykalne zmiany w wyjściowej szóstce. Jedyną roszadą było pojawienie się od początku Pii Kastner w miejsce Denise Imoudu. To nie wpłynęło w znaczący sposób na skuteczność drużyny ze Starego Kontynentu. W dalszym ciągu inicjatywa pozostawała po stronie Tajek, które na drugą przerwę techniczną zeszły z pięciopunktową przewagą. Po powrocie na plac gry podopieczne Danaia Sriwacharamaytaula tylko kontrolowały wynik. Swoim koleżankom, nadzieję na odwrócenie losów partii, dała w końcówce Lena Stigrot, zmniejszając dystans do jednego punktu (19:20). Zabrakło jednak kropki nad "i", w efekcie to Azjatki mogły cieszyć się z udanej inauguracji.
Tajlandia - Niemcy 3:0 (26:24, 25:19, 25:22)
Tajlandia: Tajlandia: Thinkaow, Tomkom, Kanthong, Kongyot, Moksri, Boonlert, Pannoy (libero) oraz Sittirak, Changkeaw;
Niemcy: Niemcy: Barber, Lippmann, Orthmann, Imodou, Scholzel, Grunding, Durr (libero) oraz Bock, Kastner, Schwertman.