Dwa sety bardzo złej gry, dwa sety gry bardzo dobrej i tie-break, w którym reprezentacja Polski kobiet miała swoje okazje, ale ostatecznie okazała się sportowo gorsza. Tak wyglądało pierwsze starcie Biało-Czerwonych w ramach tegorocznej Ligi Narodów Kobiet, czyli porażka 2:3 z Włoszkami.
- Mimo wszystko dałbym plus, bo obserwuję postęp, jaki dokonała ta reprezentacja. Doceniam zwłaszcza to, co zaprezentowała Asia Wołosz w dwóch wygranych setach. Trzeciego i czwartego seta oglądało się naprawdę dobrze, to była siatkówka, na jaką czekaliśmy po nieudanym początku meczu. Wraz z poprawą przyjęcia doszło lepsze funkcjonowanie bloku, ataku, obrony, a w konsekwencji kontrataku, w którym w pierwszych dwóch partiach prezentowaliśmy się słabo. W tie-breaku zawsze bywa loteryjnie, tym razem lepsze okazały się rywalki - oceniał tuż po meczu Piotr Makowski, który pojawił się w Opolu w roli eksperta telewizyjnego.
Liga Narodów kobiet. Polska - Niemcy: po pierwsze zwycięstwo
Gra Polek poprawiła się dzięki wejściu na boisko Joanny Wołosz, choć należy pamiętać, że podstawowa rozgrywająca mistrzyń Włoch potrzebowała nieco czasu, by dostatecznie zgrać się w zespołem. - Marlena pokazała się z dobrej strony w Montreux, ale mimo wszystko ogranie ligowe ma duże znaczenie. Po Asi było widać, że czuje się pewnie na boisku i ta pewność udziela się reszcie zespołu. Do tego doszły dobre zmiany, jak na przykład ta Pauliny Maj-Erwardt. Podoba mi się łączenie siły doświadczenia z młodością, jako że mamy w rezerwie choćby Olivię Różański czy Magdalenę Stysiak. Te młode dziewczyny grały w klubach i skorzystały na tym, ale nie należy zapominać, że większość z nich wywodzi się ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku - dodał były selekcjoner polskiej kadry.
ZOBACZ WIDEO Kwolek o Leonie w reprezentacji Polski. "Sporo mogę się od niego nauczyć"
- Docelową imprezą w tym roku są kwalifikacje olimpijskie, ale nie możemy zapominać o tym, że w dłuższej perspektywie czekają nas mistrzostwa świata w 2022 roku. Im więcej szans dostanie nasza młodzież, tym lepiej będzie można z niej skorzystać, a Liga Narodów jest doskonałym poligonem doświadczalnym. Spodziewam się, że Jacek będzie dawał szansę na grę grupie młodszych zawodniczek - ocenił prezes Banku Pocztowego Pałacu Bydgoszcz, który wyraźnie zaznaczył, że kibicuje swojemu rodakowi w roli selekcjonera polskich siatkarek, ale nie zazdrości mu zaufania i czasu, jakim obdarzył trenera Nawrockiego Polski Związek Piłki Siatkowej.
- Ja również miałem zaufanie związku, a decyzja o rezygnacji z pracy z kadra była bardziej moja niż federacji. Jacek ciężko pracuje, ale boryka się z tymi samymi problemami, co ja w swoim czasie, na szczęście ma grubą skórę, która przydaje się w starciu z krytyką. Bardzo się cieszę z efektów jego pracy, na przykład dobrej postawy drużyny w Montreux i życzę mu wytrwania jak najdłużej oraz udziału w igrzyskach olimpijskich i jak najlepszego występu w mistrzostwach świata - powiedział Makowski, który nie omieszkał dodać własnego zdania do dyskusji na temat wyższości (lub jej braku) trenerów z zagranicy nad tymi polskimi.
Marta Wójcik: Na tę chwilę mój stan jest poważny i nie możemy ryzykować
- Mówiło się, że reprezentację powinien objąć trener zagraniczny i zrobi wszystko, żeby było lepiej. A prawda jest taka, że tacy trenerzy pracowali w klubami ze sporymi budżetami, na przykład w Chemiku Police i może zdobywali mistrzostwa Polski, ale to nie przekładało się na wyniki w Lidze Mistrzyń. Nie zawsze wielkie pieniądze i trener z zagranicy okazywali się u nas gwarancją sukcesu, zdarzały im się wyniki poniżej oczekiwań - dodał były selekcjoner Biało-Czerwonych.
Polskie siatkarki rozegrają w środę 22 maja drugi mecz LNK, w którym rywalem będzie reprezentacja Niemiec (godz. 20:30). Trzecim i ostatnim przeciwnikiem naszych rodaczek w Opolu będzie kadra Tajlandii.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)