Michał Winiarski: Skra dalej widziała mnie w roli asystenta. Ja poczułem chęć samodzielnego poprowadzenia zespołu

Materiały prasowe / fot. Trefl Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Winiarski
Materiały prasowe / fot. Trefl Gdańsk / Na zdjęciu: Michał Winiarski

- Odbyłem rozmowę z władzami PGE Skry, ale klub dalej widział mnie w roli asystenta. Ja już jednak poczułem chęć poprowadzenia zespołu samodzielnie, dlatego pojawiłem się w Treflu Gdańsk - mówi Michał Winiarski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Na konferencji prasowej dało się wyczuć zdenerwowanie w pana głosie. Debiut w roli pierwszego trenera jest stresujący?[/b]

Michał Winiarski, trener Trefla Gdańsk: Na pewno. Tak już było za czasów, gdy byłem siatkarzem. Dla mnie największą frajdą było to, że mogłem spełniać się na boisku. W mediach nigdy nie błyszczałem, zawsze byłem lekko wycofany. Wiem jednak, że teraz musi to ulec zmianie. Rola trenera pod tym względem mocno różni się od zawodnika.

Do Gdańska przyjechałem kilka dni przed konferencją. Te dni były bardzo emocjonujące, dużo się działo i myślę, że te emocje wyszły właśnie podczas konferencji prasowej. Jednocześnie to pokazuje, że bardzo mi zależy na pracy w Treflu. Całkowicie zmieniam swoje życie. Przeprowadzam się tutaj z całą rodziną. Jestem tym tak podekscytowany, że już nie mogę doczekać się pierwszych treningów i meczów.

ZOBACZ WIDEO Kwolek o Leonie w reprezentacji Polski. "Sporo mogę się od niego nauczyć"

Zobacz także: Liga Narodów. Polska - Bułgaria. Brzydko, ale zwycięsko. Kolejna wygrana Biało-Czerwonych

Słyszałem, że już wziął pan w obroty młodych siatkarzy Trefla Gdańsk. Szybko się pan wziął do pracy.

To prawda. Sala to mój żywioł. Konferencje prasowe jak na razie niekoniecznie. Ja kocham siatkówkę, kocham pracować. Szkolenie w Gdańsku stoi na wysokim poziomie i grzechem byłoby nie skorzystać z potencjału tych chłopaków, których mamy w klubie. Chciałem ich poznać i zobaczyć, jak prezentują się na treningach.

Jak pierwsze wrażenie?

Mam ogromny materiał do analizy. W sezonie będę im się uważnie przyglądał, a w miarę możliwości także przychodził na treningi. Na pewno będę w stałym kontakcie z trenerami grup młodzieżowych, tak aby obrać wspólny system trenowania. Chcę doprowadzić do tego, żeby junior miał w miarę płynne przejście do pierwszej drużyny.

Kiedy był ten moment, gdy pojawił się u pana w głowie pomysł pracy w roli pierwszego trenera?

Myślę, że taki moment nastąpił na przełomie grudnia i stycznia. Wtedy zdecydowałem, że chcę spróbować pracy jako pierwszy trener. Kilka tygodni później pojawiła się propozycja ze strony Trefla Gdańsk. Szybko uzyskaliśmy porozumienie. Chciałbym przy okazji podziękować władzom klubu za obdarzenie mnie zaufaniem i powierzenie mi tej roli.

Dwa lata w roli asystenta Roberto Piazzy sporo pana nauczyły?

Taką właśnie drogę chciałem obrać, czyli najpierw asystent, a dopiero później pierwszy trener. Uważam, że przeskok z zawodnika na trenera jest ogromny. Aż trudno znaleźć słowa, by to dokładnie opisać. To zupełnie inny świat. Dwa lata w PGE Skrze Bełchatów dały mi szansę zobaczyć, jak drużyna prezentuje się w świetnych, ale i w słabych momentach. Przeżywałem dobre i kiepskie wyniki. To ogromne doświadczenie, które będzie pracowało w przyszłości.

Warsztat pracy Roberto Piazzy zrobił na panu wrażenie?

Jestem pod jego ogromnym wrażeniem. To wielki fachowiec, który o siatkówce mógłby rozmawiać godzinami. Pasjonat siatkówki. Wszystkie pozycje ma dokładnie rozpisane, zwraca uwagę na szczegóły. Podoba mi się jego spojrzenie na zespół. Czuł grę, mimo że w siatkówkę grał tylko do 18. roku życia. Śmiało mogę powiedzieć, że Roberto jest fachowcem najwyższej półki, stał się dla mnie profesorem, od którego mogłem się wiele nauczyć.

Czy PGE Skra Bełchatów zaproponowała panu pracę w roli pierwszego trenera?

Odbyliśmy rozmowę, ale klub dalej widział mnie w roli asystenta. Ja już jednak poczułem chęć poprowadzenia zespołu samodzielnie, dlatego pojawiłem się w Treflu Gdańsk.

Zespół jest już zbudowany?

Tak, choć wszystkich nazwisk nie mogę jeszcze zdradzić. Zespół zbudowaliśmy w ramach obowiązującego budżetu. W składzie znajdą się młodzi zawodnicy, ale są też starsi gracze, którzy mają na boisku i w szatni służyć doświadczeniem. Widzę ogromny potencjał w tej drużynie. Zrobię wszystko, żeby przekazać mój system grania, żeby zawodnicy czerpali radość z gry.

To pan odpowiadał za budowę tej drużyny? Miał pan pełną autonomię przy podejmowaniu decyzji?

Przed podpisaniem kontraktu wiedziałem, że czterech zawodników ma ważne umowy. Prezes Gadomski powiedział, że mam swobodę w budowaniu zespołu. Nie ukrywam, że to był ważny czynnik, który przeważył o mojej pracy w Gdańsku. W trakcie rozmów z siatkarzami ja zająłem się kwestią sportową, z kolei prezes uzgadniał kwestie finansowe.

Zobacz także: Bartosz Kurek nie zagra w Cucine Lube Civitanova. Amir Ghafour uzupełnił grono atakujących triumfatora Ligi Mistrzów

Komentarze (0)