Siatkarki z Kraju Klonowego Liścia przeszły przez niemal cały turniej w Limie jak burza i dostały się do jego finału, nie tracąc po drodze ani jednego seta. Najpierw spokojnie pokonały Chińskie Tajpej i Argentynę, by w półfinale pokonać Chorwację. Wydawało się, że rozpędzone zawodniczki trenera Toma Backa poradzą sobie z innymi finalistkami zawodów, kadrą Czech, która w 1/2 finału nie dała większych szans Argentynie.
Liga Narodów. Francuzi wygrali z Kanadą za trzy punkty, Włosi słabsi od Brazylijczyków
Wszystko dlatego, że europejskie zespół stracił w tym spotkaniu świetnie spisującą się przez cały turniej Andreę Kossanjową. Nowa przyjmująca BKS-u Profi Credit Bielsko-Biała po koniec trzeciego seta półfinału doznała poważnie wyglądającej kontuzji kostki i nie mogła pomóc swojej ekipie w walce o awans do Ligi Narodów Kobiet. Wydawało się, że Kanadyjki wykorzystają absencję liderki czeskiej kadry; prowadziły one 2:0, ale pod koniec drugiej części meczu uraz kolana wykluczył Bailey Autumn z dalszej rywalizacji. Ważna postać kadry Kanadyjek musiała opuścić boisko na wózku inwalidzkim, a jej zespół był na tyle roztrzęsiony stratą, że zmarnował prowadzenie.
Jednak w tie-breaku kadra Kanady okazała się wyraźnie lepsza, a kluczem od sukcesu okazały się bloki Jennifer Cross i Emily Maglio. Poza tym doskonale spisała się autorka 27 punktów Alexa Lea Gray. - Staramy się wznieść kanadyjską siatkówkę z powrotem na najwyższy poziom, to zajmuje dużo czasu i sił, ale tym bardziej nas cieszy wykonanie pierwszego tak dużego kroku we właściwym kierunku - cieszyła się kapitan Kanadyjek Kyla Richey.
Drużyna Toma Backa znajdzie się w gronie uczestników przyszłorocznej Ligi Narodów Kobiet i zastąpi Bułgarię, ostatnią drużynę tegorocznej edycji tego turnieju. W dniach od 3 do 7 lipca rozstrzygnie się Challenger Cup siatkarzy, po którym dowiemy się, kto w 2020 roku zastąpi w Lidze Narodów Portugalię. W Ljubljanie zagrają kadry Słowenii, Kuby, Egiptu, Turcji, Białorusi i Chile.
Finał: Czechy - Kanada 2:3 (17:25, 16:25, 25:21, 25:23, 8:15)
Mecz o 3. miejsce: Argentyna - Chorwacja 3:0 (25:19, 25:18, 25:14)
Argentyńska awantura o kasę. Facundo Conte i jego koledzy nie zgadzają się z federacją
ZOBACZ WIDEO Wojciech Nowicki: Mam jeszcze rezerwy! 82 metry są realne