Czy marketing w klubie jest potrzebny? Najlepsi w Polsce podpatrują światowych gigantów

Marketing jest wszędzie. Polskie kluby siatkarskie, które są tego świadome, czyli m.in. PGE Skra Bełchatów i Chemik Police, ciągle się rozwijają i uczą od takich gigantów, jak Borussia Dortmund, Manchester City czy ekipy z NBA.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
siatkarze PGE Skry Bełchatów Newspix / Radosław Jóźwiak / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
Najpopularniejszym sportem na świecie jest piłka nożna, choć siatkówka jej ustępuje, widocznie są podobieństwa. W obu dyscyplinach reprezentacja jest dobrem narodowym, łączy wtedy wszystkich kibiców, nawet tych, którzy na co dzień nie śledzą zmagań klubowych.

Jednak, co ciekawe, oglądalność topowych zespołów siatkarskich jest czasami większa niż oglądalność meczów Ekstraklasy. - Biorąc pod uwagę organizację, to dużej różnicy nie ma. W każdej lidze wybijają się pod względem organizacyjnym i marketingowym 4-5 klubów i podobnie jest w siatkówce. Zespoły te mogłyby jako organizacje konkurować między sobą - tłumaczy Tomasz Koprowski, dyrektor marketingu w PGE Skrze Bełchatów.

Trochę teorii...

Marketing dotyczy wszystkiego, co się dzieje w klubie. Począwszy od promocji wydarzenia meczowego, przez pozyskiwanie sponsorów czy budowanie wizerunku marki, nie tylko samego klubu, ale także zawodników.

ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Awans na igrzyska jest, pora na wymarzony medal? "Nikogo się nie boimy. Czujemy się mocni"

Czytaj też: "Najprawdopodobniej bym się zdecydowała". Wilma Salas rozumie decyzję Leona ws. gry dla Polski

Nie wszystkie kluby siatkarskie mają kogoś, kto zajmuje się stricte marketingiem. Prezesi są nieświadomi, jak ważne jest postrzeganie na zewnątrz, przez kibiców i właśnie sponsorów. Często zatrudniana jest jedna osoba, która organizuje mecz, prowadzi stronę internetową i z doskoku zajmuje się mediami społecznościowymi, choć nie ma na ich temat za dużej wiedzy ani czasu na to, żeby wszystkim dostatecznie się zająć.

- Problemem jest ułożenie tego w schemat organizacyjny, co jest oczywiście czasochłonne. Miałem to szczęście, że prezes Konrad Piechocki zaufał mi i ogólnie ludziom, którzy zajmują się marketingiem, to był dla PGE Skry dobry kierunek - podkreślił Koprowski. - Inne kluby muszą się przekonać do tego, że skoro najlepsi to robią, to taka jest droga - dodał.

Powoli w środowisku coś się zmienia. Ciągle jednak jest ryzyko, że osobom decyzyjnym braknie wytrwałości. Najważniejszy jest plan i działania długofalowe.

Czytaj też: Co jeszcze czeka reprezentację Polski siatkarzy w 2019 roku? Sprawdź terminarz na dalszą część sezonu

Przecież to jest za drogie

"To kosztuje, nie mamy na to pieniędzy" - stwierdzają prezesi i postanawiają nie angażować się w działania marketingowe. Tymczasem poza zatrudnieniem osoby z odpowiednimi kompetencjami, nie trzeba tu potężnych nakładów. - Wszystko zależy od tego, co chcemy zrobić. Najważniejszy jest człowiek i jego wykonywana praca. Pewne rzeczy da się zrobić niskim kosztem, bo dochodzi sam pomysł i wykonanie. Większe rzeczy na pewno wymagają inwestycji. Nie tylko w sporcie tak jest, że jeśli nie zainwestujesz środków, to szanse na efektywny zwrot są małe - wyjaśnił Koprowski.

Świetnym przykładem jest tu Chemik Police, w którym w dziale marketingu są zatrudnione trzy osoby. Dwie z nich odpowiadają za sponsoring. Trzecią jest Rafał Kuliga, odpowiadający za wizerunek klubu. - Zajmuję się wszystkim sam, od pomysłu przez wykonanie. Główne koszty, to zakup sprzętu, ale od tamtego momentu wszystkie akcje są praktycznie bezkosztowe - wyjaśnił.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×