Po fatalnym minionym sezonie, Asseco Resovia pragnie wrócić do ligowej czołówki i z powodzeniem walczyć o medale. Mecz w Katowicach, dla nowego trenera ekipy z Podkarpacia był szczególny. Piotr Gruszka do drużyny Pasów przeniósł się bowiem z GKS-u, gdzie zdobywał pierwsze szkoleniowe doświadczenie. Rywal na inaugurację rozgrywek był niełatwy. Starcie z podopiecznymi Dariusz Daszkiewicza miało dać odpowiedź na pytanie, czy rzeszowianie gotowi są na trudy sezonu. Po zakończeniu pojedynku można powiedzieć, że nie do końca.
Już pierwszy set pokazał, że goście nie mają specjalnie pomysłu na grę w tym spotkaniu. Ofensywa zespołu w zdecydowanej części opierała się na barkach Nicholasa Hoaga. Na szczęście dla przyjezdnych, Kanadyjczyk spisywał się doskonale, co zdecydowanie ułatwiało zadanie Marcinowi Komendzie. Polski rozgrywający chyba nie do końca wrócił do siebie po trudnym sezonie reprezentacyjnym, bowiem w niedzielne popołudnie nie błyszczał. Nie zawodzili na szczęście środkowi, Marcin Możdżonek i Grzegorz Kosok, co wystarczyło do triumfu w inauguracyjnej odsłonie.
W drugim secie katowiczanie postanowili się odgryźć. Doskonale spisywał się Jakub Jarosz, jakby chciał się przypomnieć byłemu pracodawcy. Swoje dorzucił także Emanuel Kohut. Miejscowi w pewnym momencie odskoczyli na pięć punktów (18:13), dopiero wówczas zareagował Piotr Gruszka. Zmiana na rozegraniu i pojawienie się Kawiki Shojiego ożywiło nadzieje Pasów. Seria udanych zagrywek w wykonaniu Amerykanina zaowocowała remisem (18:18). Ostatnie słowo należało jednak do miejscowych, którzy ostrzeliwali zagrywką kompletnie nieradzącego sobie Lukea Perry'ego. Trener gości przyglądał się wszystkiemu bezradnie, dopiero na ostatnią akcję dokonując zmiany libero.
Trzecią partię goście rozpoczęli udanie, ale błędy Rafała Buszka pozbawiły ich prowadzenia. W tej sytuacji zareagował szkoleniowiec Asseco Resovii, desygnując do gry Nicolasa Marechala. To jednak Francuz, ale Nicholas Hoag był główną siłą napędową drużyny. Mimo to rzeszowianie długo nie byli w stanie sobie poradzić i przełamać oporu rywali. Dopiero pojawienie się Bartłomieja Krulickiego dało gościom chwilę oddechu (22:20). Końcówka to kolejny popis w polu zagrywki Kawiki Shojiego, niebywale skutecznego w tym elemencie. Czujnie na siatce zachował się także Grzegorz Kosok, dzięki czemu Pasy odzyskały meczowe prowadzenie.
PlusLiga. Emocjonujące starcie w Lubinie. Aluron Virtu CMC Zawiercie z pierwszą wygraną w sezonie
PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn lepszy od Cerradu Enei Czarnych Radom. Niesamowity Jan Hadrava
Sukces uśpił czujność rzeszowian, którzy w myślach inkasowali już komplet punktów. Tymczasem plan gospodarzy był zgoła inny. Po krótkiej wymianie ciosów, podopieczni Dariusza Daszkiewicza doszli do głosu, wykorzystując skuteczność Jakuba Jarosza i serię błędów w ataku Damiana Schulza. Nieźle, podobnie jak przez większość meczu, radził sobie w ofensywie Rafał Szymura, co tylko nakręcało grę GKS-u. W końcówce, po błędzie Marcina Możdżonka, różnica wzrosłą do pięciu punktów (21:16). Wówczas stało się jasne, że bez tie-breaka się nie obejdzie.
Decydująca partia była koncertem katowiczan, którzy niesieni dopingiem publiczności szybko uwierzyli w możliwość odniesienia zwycięstwa. Po doskonałych zagrywkach Adriana Buchowskiego i atakach ze środka Jana Nowakowskiego GKS odskoczył na cztery punkty. W przypadku piątego seta to spora zaliczka, co potwierdziła dalsza część gry. Asseco Resovia praktycznie nie była w stanie zmniejszyć strat. Świetna gra Rafała Szymury i kolejne błędy Damiana Schulza, tylko pogrążyły przyjezdnych.
GKS Katowice - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (20:25, 25:21, 21:25, 25:20, 15:9)
GKS: Nowakowski, Firlej, Jarosz, Kohut, Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Drzaga, Buchowski, Fijałek, Zniszczoł, Musiał;
Asseco Resovia: Kosok, Komenda, Hoag, Buszek, Możdżonek, Schulz, Perry (libero) oraz Shoji, Krulicki, Marechal, Mariański (libero).
MVP: Rafał Szymura (GKS Katowice)
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kwolek wspomina finały Ligi Narodów. "Zebraliśmy się jak chłopacy z SKS-u i dwa razy pokonaliśmy Brazylię"