Siatkarki Wisły Warszawa w momencie, gdy rozpoczynała się decydująca część pierwszego seta w Arenie Ursynów, miały cztery punkty przewagi nad faworytkami tego starcia (21:17). Podopieczne Błażeja Krzyształowicza zachowały jednak zimną krew i zmieniały strony boiska prowadząc 1:0.
- Dobrze, że w pierwszym secie nie odpuściłyśmy i dobrze otworzyłyśmy to spotkanie. Trzeba oddać rywalkom z Warszawy, że zaczęły ten mecz bardzo zdeterminowane. Myślę, że gdyby gospodynie wygrały inauguracyjną partię, to w kolejnych odsłonach też byłyby inną drużyną, niż to widzieliśmy. Wraz z kolejnymi odsłonami się nakręcałyśmy, a Wisła trochę "gasła" i tak to spotkanie wyglądało aż do końca - mówiła po meczu Małgorzata Śmieszek, wskazując premierową odsłonę meczu jako przełomowy fragment tego spotkania.
W zeszłym sezonie podobną serią czterech zwycięstw na otwarcie sezonu popisały się obecne mistrzynie Polski. Czy Grot Budowlani Łódź podzielą ich los i równie efektownie zakończą aktualne rozgrywki LSK?
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
- Jeżeli również koniec sezonu będzie miał taki sam scenariusz jak w przypadku ŁKS-u to będę przeszczęśliwa - dodała śmiejąc się środkowa łodzianek.
Przed srebrnymi medalistkami minionego sezonu dwa mecze z niżej klasyfikowanymi rywalkami, w tym rozgrywany awansem pojedynek z 12. kolejki. Już w najbliższą niedzielę do Łodzi przyjadą siatkarki Banku Pocztowego Pałac Bydgoszcz.
- Terminarz jest napięty i rzeczywiście przyspieszył dość mocno. Wydaje mi się, ze mecze z zespołami z Bydgoszczy i Radomia będą dla nas o wiele trudniejsze, niż ten pojedynek w Warszawie. Uważam, że te drużyny prezentują się szczególnie dobrze, jeżeli chodzi o grę w obronie i w polu zagrywki. Już pierwsza kolejka pokazała, że bydgoszczanki są groźne. Grają dość szybką siatkówkę, co nam akurat nie pomaga. Będę jednak starała się łatać dziury w bloku tak, by było ich jak najmniej - zadeklarowała Małgorzata Śmieszek.
Na pozycji środkowej trener Krzyształowicz ma prawdziwy kłopot "bogactwa". Oprócz doświadczonej Jaroslavy Pencovej o miejsce w składzie rywalizują, robiące w ostatnich latach duże postępy, Anna Lewandowska i nasza rozmówczyni, Małgorzata Śmieszek. To właśnie na ten duet na środku siatki postawił szkoleniowiec łodzianek w meczu z beniaminkiem LSK.
- Trudno jest mi powiedzieć, czy fakt, że Ania grała tutaj w Warszawie w zeszłym sezonie miało wpływ na taką decyzję trenera. Natomiast dobrze, że są rotacje w składzie, bo czeka nas jeszcze dużo grania, w tym występy w Lidze Mistrzyń. Każda z nas może liczyć na to, że pokaże się na boisku - stwierdziła Śmieszek.
Większość ekspertów stawia zespoły Developresu SkyRes Rzeszów, Grupy Azoty Chemik Police oraz dwie łódzkie ekipy w roli drużyn, które powinny włączyć się do walki o medale. Kogo zdaniem mistrzyni Europy kadetek z 2013 roku należy się jeszcze obawiać?
- Moim zdaniem DPD Legionovia Legionowo w tym sezonie może "namieszać" i odbić się od tej dolnej części tabeli. Wydaje mi się, że legionowianki będą stanowić spore zagrożenie, są waleczne i mają ciekawy skład. Na pewno w LSK znalazło się dużo ekip prezentujących zbliżony poziom i nie ma zdecydowanego faworyta. Chyba jedynie Developres SkyRes Rzeszów zbudował taki skład na papierze, którego można się przestraszyć, ale w praktyce również będzie to drużyna, z którą można powalczyć - zakończyła Śmieszek, oceniając potencjał ligowych rywali Grot Budowlanych Łódź.
Zobacz również:
LSK: Magdalena Saad wraca do ekstraklasy. "Marzy mi się, by po sezonie usłyszeć: dziewczyny, dobra robota!"
LSK. Agnieszka Rabka po trzeciej porażce beniaminka. "Jak zwykle uciekła nam koncentracja"