W pierwszym meczu w Hali Stulecia podopieczni Daniela Castelaniego zagrali bardzo dobre zawody. Zdaniem przyjmującego reprezentacji Polski udało im się pokonać Wenezuelą nie tylko dla tego, że jest drużyną słabszą od Brazylii, ale wpływ miała na to lepsza gra taktyczna zespołu. - Nie popełnialiśmy dzisiaj tyle błędów co w spotkaniach z Canarinhios. Cieszy, że w trudnych momentach nie atakowaliśmy piłki w aut albo w siatkę, ale dostarczaliśmy ją rywalom. Dzięki temu mogliśmy grać blokiem i obroną. Zaprocentowało to w końcówkach, kiedy nie musieliśmy grać punkt za punkt, przez co uniknęliśmy nerwów - tłumaczył Michał Ruciak.
Hala w Łodzi i we Wrocławiu są zupełnie różne. Ta pierwsza jest obiektem bardzo nowoczesnym, druga natomiast to zabytek. - Kibice są na pewno bliżej parkietu, ale wydaje mi się, że efekt jest podobny. Łódzka hala jest większa i zmieścić może więcej publiczności, wrocławska natomiast jest znacznie mniejsza, ale na trybunach zasiąść może zdecydowanie mniej ludzi - wyjaśnił zawodnik.
Przed drugim pojedynkiem w szeregach gospodarzy panuje optymizm. - Cieszy, że wygraliśmy 3:0. Wierzymy, że w sobotę będzie podobnie. Na pewno zrobimy wszystko, żeby to nam się udało - powiedział Ruciak.
Przyjmujący pochwalił grę Pawła Zatorskiego, dla którego był to pierwszy mecz w pełnym wymiarze w LŚ. - Fajnie, że umiał tak dobrze się zaprezentować w spotkaniu takiej rangi. Cieszy, że potrafił na parkiecie pokazać to, co tak dobrze wychodzi mu na treningach - komplementował.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)