W piątek w Warszawie miał się odbyć mecz czwartej kolejki Ligi Siatkówki Kobiet, pomiędzy Wisłą Warszawa a niepokonaną jeszcze w tym sezonie drużyną Developresu SkyRes Rzeszów. Jednak hala na Ursynowie jest w tym terminie niedostępna. Do klubu z Rzeszowa dotarło już zapytanie o możliwość rozegrania tego "domowego" dla Wisły meczu... na Podkarpaciu.
- Wisła wysłała do nas zapytanie, czy moglibyśmy zagrać ten mecz w Rzeszowie. Przystaliśmy na to. Wisła miała możliwość załatwienia hali u siebie, ale skończyłoby się na tym, że mecz odbyłby się w szkolnej hali, albo kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy. Uważam, że gra w małej hali jest niegodna meczu najwyższej ligi siatkówki kobiet w Polsce. Formalnie gospodarzem tego meczu będzie Wisła, ale to my na ich prośbę go zorganizujemy - mówi Marek Pieniążek, wiceprezes KS Developres w rozmowie z portalem nowiny24.
To kolejny raz, kiedy beniaminek ma problem ze zorganizowaniem hali do gry w ustalonym terminie. W drugiej kolejce spotkań mecz przeciwko Grot Budowlanym Łódź udało się rozegrać w poniedziałek, a nie jak początkowo planowano w sobotę. W tym dniu bowiem swoje inauguracyjne spotkanie rozgrywał zespół Projektu Warszawa, wykorzystując do tego celu niezbędny do organizacji meczu LSK teraflex.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
To nie jedyne zmartwienie dla podopiecznych Agnieszki Rabki. Wciąż dopuszczone do gry nie zostały bowiem Brazylijki, Joyce Silva i Nikolle Del Rio Correa oraz Ukrainka, Elena Nowgorodczenko. Ta ostatnia jest nierozerwalnie związana z warszawskim klubem od sezonu 2015/2016. To zmusza zespół do grania zaledwie dziewiątką zawodniczek. Co prawda w podobnych okolicznościach warszawianki w zeszłym sezonie wywalczyły awans do ekstraklasy, ale ich zerowy dorobek punktowy w LSK może wskazywać na to, że tym razem trudno będzie osiągać dobre rezultaty tak wąskim składem.
Według informacji portalu toflyvolleyball.com brak występów zawodniczek zagranicznych spowodowany jest sankcjami nałożonymi przez światową federację siatkówki. Ta sytuacja ma być pokłosiem zaległości finansowych z minionego sezonu, kiedy to warszawianki rozgrywały swoje mecze na zapleczu ekstraklasy.
Zobacz również:
LSK. Michaela Mlejnkova: Udzielał mi się stres, teraz zyskałam pewność siebie
LSK. Maja Tokarska: Ciągle szukam swojej formy