Początek sezonu w wykonaniu podkarpackiego zespołu nie należy do najlepszych. W trzech meczach, podopieczni Piotra Gruszki ponieśli trzy porażki, a do grona punktujących na Pasach dołączyli w sobotę siatkarze Indykpolu AZS-u.
- W tych pierwszych dwóch setach skuteczność wszystkich skrzydłowych wynosiła 20 procent, no to ciężko jest cokolwiek zrobić - podkreślał szkoleniowiec rzeszowskiego zespołu i kontynuował - Nie możemy mieć na na poziomie plusligowym 20 proc. na skrzydłach - i to wszyscy skrzydłowi. Później zaczęliśmy troszkę gonić, więc te akcje były po naszej stronie, ale to nie wystarczyło, aby wygrać z zespołem, który grał z dużą agresją. Nam tej agresji na przykład w obronie trochę brakło. Wszyscy skupiamy się na zagrywce, bo ta zagrywka powinna być mocniejsza. Co z tego, że mamy czasem mocne zagrywki, skoro nie rozwiązujemy za pierwszym razem tych sytuacji, zwłaszcza z zespołem tak grającym w obronie.
Bolączką rzeszowskiego zespołu w sobotnim starciu z olsztynianami była ofensywa oraz gra na kontrach. Gospodarzom zabrakło także konsekwencji oraz chłodnej głowy, co było widoczne zwłaszcza w czwartym secie. Po skutecznym bloku na Seyedzie Mohammad Mousavim, rzeszowianie prowadzili dwoma "oczkami" (13:11), jednak po kilku udanych zagraniach siatkarzy z Olsztyna ich gra całkowicie posypała się, a goście pewnie ruszyli po zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"
- W takich trudnych momentach zamykamy się, każdy sam w sobie. To jest problem, że nie potrafimy wyjść jako drużyna z tych problemów. To bardzo widać. Nawet w sytuacjach, które są między chłopakami, w tych trudnych piłkach, że oni jakby do siebie mają pretensję, a nie mają motywacji, żeby następną akcję zagrać lepiej. To jest dosyć dziwne. Ciężko cokolwiek ruszyć i na pewno ja nie będę się tłumaczył, bo ja nigdy nie lubię się tłumaczyć. Wiadomo, że zawodnicy, którzy później dołączyli do drużyny jeszcze nie są w tym właściwym rytmie, a zawodnicy którzy byli z nami od początku na pewno oczekują od nich dużo więcej - podkreślał trener Asseco Resovii.
W trakcie meczu kontuzji stawu skokowego doznał Damian Schulz. Atakujący na parkiet wszedł przy stanie 15:19, a już przy wyniku 18:21 doznał nieszczęśliwego urazu i musiał natychmiast opuścić boisko. - Generalnie, z tego co słyszałem, to dramatu nie ma, ale stało się to w ważnym fragmencie meczu, bo był potrzebny w sytuacji, kiedy Zbyszek miał taki moment, że nie był w stanie kończyć akcji. Od razu w pierwszej, czy w drugiej akcji Damian doznał tej kontuzji. Niestety te rzeczy cały czas nie układają się po naszej myśli. O ile gra się nie układa, o tyle te sytuacje też nam nie pomagają - zauważył Piotr Gruszka.
Z problemami zdrowotnymi zmaga się również środkowy Asseco Resovii, Bartłomiej Lemański. - Bartek dopiero dzisiaj (tj. w sobotę) powrócił do pracy fizycznej. Od poniedziałku ma z nami wprowadzić się do treningu, ale myślę, że w jego sytuacji nie jest to takie łatwe. Na pewno każdy dzień jest dla niego ważny, ale myślę, że za szybko go jeszcze nie zobaczymy - zakończył szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia.
Rzeszowianie kolejny mecz stoczą również we własnej hali. W środę, 6 listopada podejmą BKS Visłę Bydgoszcz. Pojedynek ten będzie rozgrywany w ramach 5. kolejki PlusLigi.
Czytaj także -> PlusLiga. PGE Skra - Cuprum: senny początek i wulkan emocji na koniec. Niespodziewany podział punktów w Bełchatowie
Czytaj także -> Superpuchar Włoch. Sir Safety Conad Perugia - Leo Shoes Modena: trofeum dla zespołu Wilfredo Leona