W polu zagrywki mylił się niemal każdy zawodnik Jastrzębskiego Węgla, który pojawił się na boisku. Gospodarze chcieli potężnymi serwisami zaskoczyć graczy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, ale ich plan spalił na panewce przez fatalną formę w tym elemencie. Ostatecznie jastrzębianie ulegli mistrzom Polski w trzech setach, co było dużym rozczarowaniem.
- To początek sezonu, wszystko jest otwarte. Na pewno szkoda, bo ZAKSA była do ugryzienia. Nie wykorzystaliśmy swoich szans. Wyszliśmy chyba sparaliżowani na ten mecz, w szczególności w zagrywce. Wszystko inne nam fajnie funkcjonowało - powiedział środkowy Jastrzębskiego Węgla, Michał Szalacha.
Błędy popełniane podczas zagrywek wybiły z rytmu gospodarzy. 21 zepsutych serwisów oznacza, że zespół z województwa śląskiego oddał mistrzom Polski bez walki niemal jednego seta. Najgorsza pod tym względem była pierwsza partia.
- Po pierwszym secie nie wiedzieliśmy, jak ZAKSA gra, bo oddaliśmy im tę partię. Rywale nie prezentowali niczego szczególnego. Miejmy nadzieję, że to dobra nauka i do meczów o najwyższą stawkę podejdziemy z chłodną głową i spokojem. Ten zespół dopiero się tworzy. Jeszcze jest wiele rzeczy do dogrania i oby to nastąpiło jak najszybciej - dodał Szalacha.
Zobacz także:
Kryzys na starcie. Piotr Gruszka: Nie potrafimy wyjść jako drużyna z tych problemów
PlusLiga: koncertowa gra mistrza Polski. Jastrzębski Węgiel bez szans w starciu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania