Siatkówka. PlusLiga. Mateusz Poręba: Zmiany, jakich dokonał trener poprowadziły nas do zwycięstwa

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Mateusz Poręba
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Mateusz Poręba

W spotkaniu 5. kolejki PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn okazał się lepszy od gdańskiego Trefla, zwyciężając w tym spotkaniu 3:1. Zdaniem Mateusza Poręby, środkowego Akademików, goście zawdzięczają tą wygraną między innymi dobremu przyjęciu.

Spotkania pomiędzy Treflem Gdańsk a Indykpolem AZS-em Olsztyn od kilku sezonów elektryzują siatkarskich kibiców w całej Polsce, którzy oczekują zaciętego widowiska. Nie ma się co im dziwić, zawodnicy z Gdańska oraz Akademicy ze stolicy Warmii potrafią zagwarantować pełne dramaturgi spotkanie.

Spodziewano się więc, że ten mecz zakończy się w pięciu setach, gdyż sześć z ostatnich ośmiu spotkań między tymi drużynami rozstrzygał tie-break. - W pewnym momencie wszystko zaczęło iść po naszej myśli, zaczęliśmy bardzo dobrze czuć gdańską halę. Nasza zagrywka z każdą minutą sprawiała coraz więcej kłopotów rywalom. Poza tym bardzo dobre zmiany trenera, które doprowadziły nas do zwycięstwa w tym spotkaniu. One miały ogromny wpływ na wynik - powiedział po końcowym gwizdku Mateusz Poręba.
 
Tak też się zapowiadało od początku tego pojedynku, bowiem pierwsze trzy sety kończyły się po walce na przewagi. Najpierw górą byli siatkarze AZS-u, którzy zwyciężyli na otwarcie spotkania 29:27. W kolejnej partii role się odwróciły i to siatkarze Trefla cieszyli się z wygranej 26:24. Chwilę potem to znowu goście wyszli na prowadzenie w całym meczu, wygrywając trzecią odsłonę tego pojedynku 28:26.

ZOBACZ WIDEO: Karol Kłos podsumował sezon reprezentacji Polski. "Tak dobrze jeszcze nie było"

- Wszyscy wiemy, jak wyglądają spotkania Olsztyna z Gdańskiem. Mieliśmy pewność, że nie można nastawiać się na szybkie zwycięstwo. Spodziewaliśmy się ciężkiej walki i też było. Liczne gry przedsezonowe nie miały większego wpływu na ten pojedynek, ale w jakiś sposób pomogły one się nam przygotować do tego starcia - dodał środkowy Indykpolu AZS-u.

Porażka w trzeciej partii podłamała gdańszczan, którzy nie grali już z takim animuszem jak w poprzednich odsłonach spotkania i łatwo oddali pole gościom. Akademicy nie mieli problemów z wygraniem czwartego seta 25:17, jak i całego spotkania 3:1.

- Wiedzieliśmy, że morale rywala podupadły po tej porażce w trzecim secie, więc my musieliśmy po prostu zrobić swoje. Bardzo się cieszymy z tej wygranej, bo rywale, chociaż to młody zespół, pokazali już, że stać ich na wygranie z każdym. Są też doświadczeni, ale dzisiaj to my byliśmy górą. To był dobry mecz i każdy z nas dał z siebie wszystko by dzisiaj wygrać. Bardzo się cieszę, że tak dużo osób przyszło też dzisiaj do gdańskiej hali. Taka rywalizacja zasługuje na dobrą oprawę i wsparcie ze strony fanów - komentował zawodnik Akademików.

Gości do wygranej poprowadził kapitan Paweł Woicki, który otrzymał statuetkę MVP, ale swoje "trzy grosze" dorzucili Jan Hadrava (25 punktów, 19/39 w ataku) oraz Wojciech Żaliński - zapisał on na swoim koncie 19 "oczek". Oprócz ich dyspozycji olsztynianie są zadowoleni z jeszcze jednej rzeczy:

- Kluczem do wygranej było nasze dobre przyjęcie i gra Pawła Woickiego. Widać, że "Wujek" nakręcał sam siebie tym, że prowadził dyskusje z sędziami. Walczył o każdy punkt i to pobudzało także nas do lepszej gry. Z każdą akcją ta jego sportowa złość dawała nam jeszcze większą motywację do wygrania. Gdy Paweł się nakręci pozytywnie, tak jak dzisiaj, to widać, że rywal ma problemy z ustawieniem bloku. To było bardzo ważne w tym spotkaniu - dodał dwudziestoletni środkowy.

Źródło artykułu: