Przed środowym pojedynkiem nie trudno było wskazać faworyta. Rozpędzeni kędzierzynianie jak dotąd ponieśli tylko jedną porażkę i do meczu przystępowali z pozycji wicelidera tabeli. Podopieczni Piotra Gruszki dla odmiany zajmowali aż 11. miejsce i wciąż szukali meczu, który miałby wzmocnić ich pewność siebie.
Pierwsze akcje nie zaskoczyły kibiców zgromadzonych w rzeszowskim Podpromiu. Przyjezdni bardzo szybko narzucili swój rytm gry i już po kilku minutach prowadzili trzema "oczkami" (5:2). Impuls do odrabiania strat dał swojej drużynie Nicolas Marechal. Mocne zagrywki przyjmującego w połączeniu z czujną pracą Pasów pod siatką sprawiły, że Asseco Resovia wyszła na pierwsze w meczu prowadzenie (12:11). Od tego momentu trwała zacięta rywalizacja, w której zawsze o "jeden krok do przodu" byli rzeszowianie.
W końcówce Asseco Resovia miała swoją szansę na wygranie seta, jednak błąd Damiana Schulza sprawił, że to ZAKSA wyrównała, a następnie przejęła kontrolę i ostatecznie triumfowała do 26.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"
Po przegranej partii z rzeszowian uszło powietrze. Już na starcie dwa proste błędy popełnił Grzegorz Kosok, a problemy Pasów w defensywie pozwoliły przeciwnikom szybko odskoczyć na pięć "oczek" (9:4). Wynik ten zmusił trenera Gruszkę do reakcji. Rozmowa ze szkoleniowcem nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów. Kędzierzynianie nadal popisywali się efektownymi atakami, a na dodatek wzmocnili zagrywkę. Pasom sporo krwi napsuł zwłaszcza Benjamin Toniutti, który swoją niesztampową grą często gubił rzeszowski blok.
Chociaż ekipa znad Wisłoka odpaliła w końcówce seta, a efektownymi zagraniami zaskoczył Nicholas Hoag, to kropkę nad "i" w tej partii również postawili kędzierzynianie.
Początek trzeciej odsłony był niezwykle wyrównany. Siatkarze obu zespołów popisywali się potężnymi atakami oraz ofiarnymi obronami, jednak gdy w polu serwisowym zameldował się Marechal to ekipa znad Wisłoka przejęła inicjatywę na boisku (10:6). Kędzierzynianie zaczęli popełniać proste błędy, co było wodą na młyn dla rzeszowskiej drużyny. Po chwili zawodnicy ZAKSY znaleźli receptę na rozpędzonych gospodarzy. Na boisko oddelegowany został bowiem Krzysztof Rejno, którego kąśliwe zagrywki pozwoliły przyjezdnym zniwelować straty (19:19). Po zaciętej walce punkt za punkt ostatnie słowo należało tym razem do podopiecznych Piotra Gruszki.
Podkarpacki zespół poszedł za ciosem i już na starcie wypracował sobie dystans o wysokości dwóch "oczek". Niebawem jednak szala zwycięstwa przechyliła się na stronę kędzierzynian. Cztery punkty z rzędu zdobyte przez ekipę Nikoli Grbicia, w tym as serwisowy Toniuttiego zmusiły trenera Asseco Resovii do reakcji (9:11). Od tego momentu zaczęła się szaleńcza szarża rzeszowskiego kolektywu. Hoag i Schulz ostrzeliwali kędzierzyńską defensywę i mimo, że Łukasz Kaczmarek i Arpad Baroti starali się punktować dla swojej drużyny, to ich gra nie wystarczyła by zatrzymać rozpędzonych gospodarzy.
Efektowne zagrania Kaczmarka wspieranego przez Łukasza Wiśniewskiego bardzo szybko pozwoliły ZAKSIE odskoczyć na kilka "oczek" (8:4). Chociaż rzeszowianie nie zamierzali tak łatwo składać broni i zaskakiwali pojedynczymi, skutecznymi akcjami, to ostatecznie musieli uznać wyższość przyjezdnych.
Asseco Resovia Rzeszów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (26:28, 23:25, 25:23, 25:23, 11:15)
Asseco Resovia: Kosok, Komenda, Krulicki, Hoag, Marechal, Schulz, Perry (libero) oraz Shoji, Buszek, Lemański.
Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Śliwka, Parodi, Toniutti, Wiśniewski, Smith, Zatorski (libero) oraz Semeniuk, Baroti, Rejno.
MVP: Łukasz Wiśniewski (Grupa Azoty ZAKSA).
Czytaj także -> PlusLiga. Bartosz Kwolek: Mamy tak doświadczoną drużynę, że z perspektywy kibica zmieniły się tylko koszulki
Czytaj także -> Siatkówka. PlusLiga. Trefl - BKS Visła. Wyjątkowy mecz dla Bartosza Filipiaka pod dwoma względami