PlusLiga: Indykpol AZS Olsztyn wygrał po długiej walce. Już 10. porażka BKS-u Visły Bydgoszcz

Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn
Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn pokonał 3:2 BKS Visłę Bydgoszcz w PlusLidze. Wraca z tarczą, ale powinien czuć niedosyt z powodu straconego punktu.

Indykpol AZS Olsztyn rozegrał sześć z dziewięciu meczów na wyjazdach. Nie przeszkadza to w punktowaniu, a seria trzech wygranych w delegacjach nie przydarzyła się przez cały poprzedni sezon, a w tym już tak. Tym razem goście podbili Bydgoszcz i było to zwycięstwo zasłużone, choć nie było gładkie.

Visła wygrała pierwszego seta 25:22 głównie dzięki blokom. O sile tego atutu dawała już znać we wcześniejszych spotkaniach i potwierdziła ją w poniedziałek. Gospodarze potrafili zatrzymać przeciwników na siatce w trzech kolejnych akcjach i zwyciężyli, choć mieli stratę 5:11. Upolowani zostali wszyscy skrzydłowi z Olsztyna i Paweł Woicki miał o czym myśleć. Na przykład Jan Hadrava nie skończył siedmiu piłek.

Czytaj także: Bartosz Kwolek: Mamy tak doświadczoną drużynę, że z perspektywy kibica zmieniły się tylko koszulki

AZS zrewanżował się w drugim secie, którego wygrał 25:18. Ta partia nie stała na wysokim poziomie. Gospodarze popełnili praktycznie każdy rodzaj pomyłki. Dotknęli siatki, zrobili błąd ustawienia, nie porozumieli się w ataku i można tak jeszcze trochę wymieniać. Z pozytywów można było wskazać lepszą postawę gości w bloku i pobudkę Hadravy w ataku.

ZOBACZ WIDEO Anna Lewandowska opuściła gardę. Powiedziała o pieniądzach, strachu i roli religii w życiu

Drużyna z Warmii poszła za ciosem i wygrała 25:20 trzeciego seta. Zarysowała się jej przewaga na skrzydłach. Visła mogła liczyć na Jakuba Urbanowicza, ale rzadziej na Jakuba Peszkę oraz Tonceka Sterna. Z kolei po przeciwnej stronie boiska Wojciech Żaliński grał pierwsze skrzypce, ale odciążali go Hadrava oraz Mateusz Mika. Ponadto Seyed Mousavi wykorzystywał doświadczenie w ataku i w bloku. Swoją grą pracował na nagrodę MVP.

Czwarty set to powtórka z pierwszego. AZS stracił pokaźne prowadzenie 20:16 i zmarnował piłki meczowe. Visła zareagowała euforycznie na zdobycie punktu na 27:25 po efektownym pościgu. Gospodarze mogli szykować się do tie-breaka w czwartym meczu z rzędu.

W decydującym secie nie było ciekawej historii. AZS wygrał 15:8. Najważniejszym siatkarzem na boisku stał się Hadrava, który wykazał się nie tylko w ataku, ale również w polu serwisowym. Z kolei bydgoszczanie jakby mieli już dość i popełniali banalne pomyłki.

BKS Visła Bydgoszcz ma na koncie rekordowe w lidze 10 porażek. W ostatnich czterech meczach doprowadzała do tie-breaka i punktowała, jednak rozstrzygnięcie spotkania było ponad jej możliwości. Bez szybkiego przełamania tej niemocy drużyna nie będzie mogła liczyć na wyprzedzenie w tabeli kogokolwiek poza MKS-em Będzin.

Czytaj także: ŁKS Commercecon Łódź liderem, dobry mecz Magdaleny Stysiak, niespodzianka w Niemczech

BKS Visła Bydgoszcz - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:22, 18:25, 20:25, 27:25, 8:15)

Visła: Lipiński, Urbanowicz, Peszko, Gałązka, Kalembka, Stern, Bonisławski (libero) oraz Gil, Quiroga, Woch, Gryc

AZS: Woicki, Mika, Żaliński, Pietraszko, Seyed, Hadrava, Żurek (libero) oraz Kowalski, Andringa

MVP: Seyed Mousavi (AZS)

[multitable table=1190 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (3)
avatar
POLONISTA Z KRWI I KOŚCI
2.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I taj jeb...ą po pkt.! Tylko czy to wystarczy Viśle do utrzymania??? 
avatar
slabe
2.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale punkty ciułają. Teraz trzy mecze do wygrania.