Nawrocki nie powołał w sumie 4 zawodniczek, które wcześniej regularnie uczestniczyły w przygotowaniach i w meczach reprezentacji Polski. Wytłumaczył to słabszą dyspozycją swoich podopiecznych. Jedną z "odrzuconych" jest libero Paulina Maj-Erwardt, która w swojej wypowiedzi na WP SportoweFakty nie kryła zaskoczenia (jej wypowiedź tutaj).
Decyzji szkoleniowca nie rozumie również Martyna Grajber. - Uważam tak samo, jak Paulina. To jest turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Moim zdaniem powinny jechać tam dziewczyny, które są w najlepszej dyspozycji w danym momencie, które mają doświadczenie i które ciężko na to pracowały - stwierdziła.
- Jestem bardzo rozgoryczona, że tego powołania nie dostałam. Nie uważam, że powinnam być poza tą dwudziestką czwórką, która została zaproszona. Nie czuję się też w gorszej dyspozycji. To jest duży cios w moją stronę, że nie zostałam powołana - dodała przyjmująca Grupy Azoty Chemika Police.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo
Zapytana, czy w tej sytuacji rozważa kontynuowanie swojej dalszej gry dla naszej kadry, odpowiedziała dość jednoznacznie. - Ja nie zakończę i mam nadzieję, że inni też nie zrobią tego za mnie. Jednocześnie przyznała, że rozmów było w tej sprawie bardzo dużo, ale zdecydowała się nie rozwijać już tego wątku.
- Nie ma co do tego wracać. Tak, jak powiedziałam, wielka szkoda, bo bardzo chciałam zawalczyć o igrzyska. Myślę, że Paulina tak samo. To jest marzenie każdego sportowca. A szkoda, że ta szansa została nam odebrana. Takie jest życie, z pewnymi rzeczami nie można walczyć - oznajmiła siatkarka.
Dodajmy, że Grajber została wybrana najlepszą zawodniczką Chemika w ostatnim ligowym starciu w Lidze Siatkówki Kobiet. Policzanki zakończyły 2019 rok zwycięstwem nad Energą MKS-em Kalisz (więcej o tym meczu tutaj). - Tym razem był to mecz z serii z tych, które trzeba wygrać i najlepiej za maksymalną liczbę punktów. Udało się to zrobić w trzech setach - przyznała.
- Przed nami jeszcze bardzo trudne spotkanie w Turcji, dlatego ten mecz wymagał od nas dużej koncentracji, żeby jeszcze chwilę zostać w Polsce i zakończyć pierwszą rundę. Bardzo się cieszymy z tych trzech punktów i też z tego, że każda nasza siatkarka miała okazję zagrać - dodała kapitan zespołu z województwa zachodniopomorskiego.
Jak sama później powiedziała, drużyna pokazała charakter zwyciężając czasem bardzo trudne końcówki setów. Tym razem "problem" pojawił się w drugiej partii (wygranej 25:23). - Podkreślam to w każdym wywiadzie, kolejny raz miałyśmy końcówkę seta na przewagi, a ja byłam spokojna o zespół. Miałam w sobie taką wewnętrzną pewność i przeczucie, że będzie dobrze, że uda się to "wyciągnąć". To jest, moim zdaniem, bardzo duży atut tej drużyny. Potrafimy wygrywać pod presją.
Aby udać się na krótkie urlopy związane ze świętami Bożego Narodzenia, Chemika czeka jeszcze wtorkowa batalia (17 grudnia) w Pucharze CEV. Po domowym zwycięstwie 3:1 brakuje przysłowiowej kropki nad "i". - Zdecydowanie tak, ale musimy pamiętać, że mecze w Turcji, w Stambule, przy tych kibicach to jest zupełnie inna gra - ostrzegła Grajber.
- Oni momentami naprawdę potrafią być siódmym zawodnikiem i pomagają swojemu zespołowi. Na pewno nie możemy jechać tam z nastawieniem wygrania tylko dwóch setów. Trzeba wygrać cały mecz i przejść do kolejnej rundy i w taki sposób zakończyć ten rok - podsumowała kapitan polickiego klubu.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)