LSK. Po czterech latach gry w USA musi od nowa pracować na swoją markę. "Tamtej Aleksandry Kazały już nie ma"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Aleksandra Kazała
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Aleksandra Kazała

Siatkarki Enei PTPS Piła w meczu o "6 punktów" pokonały zespół beniaminka LSK, Wisłę Warszawa. Bohaterką spotkania została Aleksandra Kazała, która cztery ostatnie sezony spędziła grając w lidze uniwersyteckiej w USA.

Pilanki w Warszawie przerwały serię porażek i zwyciężyły po raz czwarty w tym sezonie. Podopieczne Mirosława Zawieracza w drugiej odsłonie meczu po ataku Joyce Silvy przegrywały już 21:23. Kolejne cztery punkty powędrowały na konto przyjezdnych i był to jeden z najważniejszych momentów tego starcia.

- Myślę, że przede wszystkim kluczowe było to, że podjęłyśmy rękawicę w drugim secie. Być może ten zryw i dodatkowy wysiłek kosztował nas porażkę w kolejnej odsłonie. Nie zaczęłyśmy trzeciej partii tak jak byśmy chciały, zeszło z nas powietrze i w efekcie ten mecz trwał nieco dużej niż zakładałyśmy. Na szczęście skumulowałyśmy wszystkie siły na ostatniego seta i ten przebiegał już pod nasze dyktando - relacjonowała przebieg meczu Aleksandra Kazała, nominalna przyjmująca zespołu z Piły.

Pilanki w hali na Ursynowie popełniły aż 15 błędów w ataku i 6-krotnie myliły się w polu zagrywki. O ile gospodynie nie potrafiły szybko wyjść z kryzysu, to drużyna znad Gwdy potrafiła w czwartej odsłonie ograniczyć błędy własne do minimum.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Anna i Robert Lewandowscy na imprezie świątecznej Bayernu. Żona polskiego piłkarze wyglądała zjawiskowo

- Wydaje mi się, że to jest jeden z najważniejszych aspektów gry w siatkówkę, żeby nie załamywać się po przegranej akcji. To chyba najważniejsza cecha, której nauczyłam się w Stanach, żeby nie spuszczać głowy po złym zagraniu - dodała urodzona w Dębicy, 23-letnia siatkarka.

Aleksandra Kazała w piątek po raz pierwszy w tym sezonie wyszła na boisko już od pierwszego gwizdka sędziego. Nominalna przyjmująca wcieliła się w rolę atakującej, zastępując kontuzjowaną Żanetę Baran. Zdobyła 21 punktów i była zdecydowaną liderką swojej drużyny w ofensywie, a także została wybrana MVP meczu.

- Rano na rozruchu przed meczem nasza atakująca doznała kontuzji. Mniej więcej dwie godziny przed meczem trener zadecydował, że zagram na prawym skrzydle. Jak się długo nie jest na boisku, to ma się większy głód gry. Myślę, że właśnie dlatego udało mi się rozegrać niezłe spotkanie. Drużyna tego potrzebowała i mam nadzieję, że spełniłam swoje zadanie - przyznała skromnie przyjmująca pilanek.

Zaledwie trzy dni wcześniej pilanki we własnej hali uległy dość gładko bydgoszczankom. Jak zdradziła Kazała to pozostawiło w szeregach zespołu dość duży niedosyt i chęć szybkiego zrehabilitowania się. W stolicy dzięki temu, że rozkład ataku pomiędzy osamotnioną ostatnio Paulą Słonecką a jej koleżankami był bardziej równomierny, oglądaliśmy lepiej zbilansowaną drużynę z Piły.

- To był dla nas bardzo ważny mecz. Szczególnie, że spotkanie z bydgoszczankami było w naszym wykonaniu, delikatnie mówiąc, nie najlepsze. W Warszawie pokazałyśmy więcej charakteru i od razu widzimy tego rezultaty - powiedziała Kazała.

Aleksandra Kazała to mistrzyni Europy kadetek z 2013 roku. W kolejnych sezonach reprezentowała ona barwy Developresu SkyRes Rzeszów, a przez kolejne trzy sezony była zawodniczką American University w Waszyngtonie.

- Powiedziałabym, że wszystko się zmieniło. Trochę jest tak, że znowu przeżyłam szok kulturowy. Po czterech latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych musiałam uczyć się wielu rzeczy na nowo. Myślę jednak, że jeżeli chodzi tylko stricte o aspekt sportowy, to oswoiłam się już z warunkami i teraz będzie już tylko lepiej - zapewniła zawodniczka, która trzykrotnie została wybrana siatkarką roku Patriot League.

Kazała święta Bożego Narodzenia, pomimo podjęcia studiów za granicą, spędzała jednak tradycyjnie. Za to tempo rozgrywek i natężenie meczów zupełnie odbiegało od tego, czego może doświadczyć w LSK.

- Święta Bożego Narodzenia akurat spędzałam w Polsce, bo dostawałyśmy wtedy ok. 3 tygodnie wolnego. Dużą różnicą pomiędzy ligą uniwersytecką a polską jest to, że w USA sezon kończy się już w grudniu. Jest znacznie więcej czasu na regenerację.

Brązowa medalistka mistrzostw Polski juniorek z 2012 roku oraz mistrzostw Europy Wschodniej EEVZA juniorek z 2013 roku podkreśliła, że swoją na swoją markę musi zapracować od nowa.

- Moim zdaniem w tym momencie zaczynam od zera. Wyjechałam z kraju jako 19-latka. Teraz jestem zupełnie inną osobą, inną zawodniczką. Przeżyłam w tym czasie tyle, że tak naprawdę tamtej Aleksandry Kazały już nie ma - zakończyła najbardziej wartościowa zawodniczka meczu w Warszawie.

Zobacz również:
LSK. Grupa Azoty Chemik Police liderem absolutnym. Iga Wasilewska: Wykonałyśmy plan
LSK: zaskoczenie w Bielsku-Białej. BKS Stal pokonał ŁKS Commercecon Łódź

Komentarze (2)
avatar
chaosik
15.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak 23-latka może mieć 19lat ? nawaliłeś się ? 
avatar
Przemek Zyskowski
15.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ach ta Ola ma 19 lat a Nawrocki ani jej nie powołał do kadry ??