"Maggie" to jedna z najbardziej utytułowanych polskich siatkarek, w ciągu swojej kariery oprócz gry w OL, reprezentowała barwy klubów z Włoch (Metodo Infoplus Vicenza Volley, Asystel Novara), Francji (RC Cannes), Hiszpanii (Gruppo Murcia 2002) oraz Turcji (Vakıfbank Stambuł) i za każdym razem zdobywała ona mistrzostwo danego kraju.
Ponadto zapisała na swoim koncie cztery krążki w LM. W latach 1996-2014 grała z orzełkiem na piersi.
Dziś jest matką dwójki dzieci, żoną, ma także swoją akademię siatkarską. Małgorzata Glinka-Mogentale w szczerej rozmowie z Sarą Kalisz z "TVP Sport" przyznaje, że w karierze miała wiele trudnych momentów.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Trudne życie taekwondzisty. Aleksandra Kowalczuk: To było straszne
- Wiedziałam, że siatkówce oddałam całe życie. Nagle stanęłam przed decyzją o pożegnaniu się z tym, co było wszystkim. Jeśli ktoś mi mówi, że po zakończeniu kariery ma się świetnie, to nie wierzę, że sport był jego prawdziwą miłością. Uważałam, że nie potrafię nic, poza grą w siatkówkę. Nie mam wyższego wykształcenia, jestem po maturze. W młodości postawiłam wszystko na jedną kartę. Zdałam egzamin dojrzałości i wyjechałam za granicę. Takie były czasy - mówi Glinka.
- Depresja? Nawet nie wiem, czy w niej nie byłam. Przeżywałam różne stany. Nie brałam jednak żadnych lekarstw. Codziennością była walka o to, by się nie poddać. Teraz czuję się nieporównywalnie lepiej - podkreśla.
Glinka zdradziła, że jej córka miała poważne problemy ze zdrowiem. Zachorowała na sepsę. - Spędziła półtora miesiąca w Szpitalu Bielańskim, prowadziła nas profesor Jackowska - wybitna w swoim fachu. Dzięki niej udało nam się uniknąć najgorszego - komentuje.
Zobacz również:
LSK. Grupa Azoty Chemik Police liderem absolutnym. Iga Wasilewska: Wykonałyśmy plan
LSK: zaskoczenie w Bielsku-Białej. BKS Stal pokonał ŁKS Commercecon Łódź