Pojedynek miał istotne znaczenie dla dołu tabeli. Kluby są nisko w PlusLidze, mimo to nie trzeba było spodziewać się po nich wszystkiego najgorszego. To dlatego, że ostatnio punktują. MKS Będzin przełamał się i wywalczył trzy "oczka" w dwóch poprzednich kolejkach, a Cuprum Lubin po raz pierwszy od stycznia 2017 roku pokonało dwóch przeciwników z rzędu po 3:0.
Passa wygranych partii przez Cuprum potrwała jeszcze przez jednego seta w Sosnowcu. Zanim goście zwyciężyli 25:23 z będzinianami, odrobili cztery punkty straty, a jego trener Marcelo Fronckowiak urządził przegląd kadr. Na boisku pojawili się Kamil Maruszczyk, Maciej Gorzkiewicz, Mateusz Sacharewicz oraz Damian Domagała. 11 lubinian wspólnymi siłami odwróciło wynik, a częste roszady po obu stronach boiska trwały przez następne dwie godziny.
MKS odgryzł się w drugim secie i wygrał 25:23 po zlikwidowaniu zaliczki Cuprum. W ważnych momentach piłka trafiała do Rafała Faryny i właśnie on zakończył rundę atakiem. W porównaniu z pozostałymi skrzydłowymi Davidem Sossenheimerem oraz Rafałem Sobańskim był najskuteczniejszy. Stało się jasne, że kolejnego 3:0 dla lubinian nie będzie i teraz to oni musieli martwić się o zatrzymanie będzinian.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szalpuk: Na zakończenie padały mocne słowa, że będziemy za sobą tęsknić
Siatkarze z Lubina podjęli wyzwanie i wygrali trzeciego seta klasycznym w tym meczu wynikiem 25:23. Na starcie wypracowali sobie przewagę 5:1 i choć z czasem roztrwonili jej większość, to zachowali sobie cząstkę do końca partii. MKS bywał punkcik za przeciwnikiem, ale dogonić go nie potrafił. Cuprum prowadziło 2:1 w setach i jak w całej historii swoich wypraw do Sosnowca nie wracał z pustymi rękoma.
Przez ponad połowę czwartego seta zanosiło się na to, że Cuprum wróci do Lubina z kompletem punktów, ale MKS na to nie pozwolił. W tej partii wygrał 25:19 w okolicznościach niecodziennych. Przegrywał 12:16 i od tego momentu zdobył 13 punktów, a goście trzy. Ani jedni, ani drudzy nie potrafili kontrolować tego spotkania, które było nierówne, ale przynajmniej trzymało w napięciu.
Pozostał tie-break. Sinusoidalny jak całe spotkanie tylko zamknięte w pigułce. MKS Będzin zmieniał strony z prowadzeniem 8:5, stracił cztery punkty z rzędu, za chwilę zdobył cztery, następnie zgubił trzy, a jakby absurdów było mało, na koniec zwyciężył 15:13 wskutek "oczka" przyznanego za grę "na czas" Cuprum.
MKS Będzin - Cuprum Lubin 3:2 (23:25, 25:23, 23:25, 25:19, 15:13)
MKS: Pająk, Sobański, Sossenheimer, Gunia, Dryja, Faryna, Potera (libero), Macheta (libero) oraz Buczek, Ratajczak, Superlak, Fornal.
Cuprum: Tavares, Dvoranen, Lipiński, Smoliński, Morozau, Ziobrowski, Gruszczyński (libero) oraz Maruszczyk, Zawalski, Gorzkiewicz, Sacharewicz, Domagała, Makoś (libero).
MVP: Rafał Faryna (MKS).
[multitable table=1190 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]