PlusLiga: siatkarska awantura w Radomiu. PGE Skra Bełchatów wygrała z Cerradem Eneą Czarnymi

Newspix / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
Newspix / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Cztery sety w Radomiu potrwały dwie i pół godziny. PGE Skra Bełchatów pokonała 3:1 Cerrad Eneę Czarnych Radom w meczu pełnym nerwów, kłótni, kartek.

PGE Skra Bełchatów zdobyła trzy punkty potrzebne do tego, żeby pozostać w kontakcie z najlepszymi w tabeli Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, VERVĄ Warszawa Orlen Paliwami oraz Jastrzębskim Węglem. Drużyna z województwa łódzkiego rozegrała czwarte i ostatnie w tym roku spotkanie w Radomiu i choć dotychczas wiodło jej się w tym mieście źle, tym razem postawiła na swoim.

Bełchatowianie jako pierwsi poczuli się pewnie na boisku. Premierowa ich seria punktów była od stanu 5:5 do 9:5 przy zagrywkach Jakuba Kochanowskiego. Maksymalna zaliczka podopiecznych Michała Gogola wynosiła sześć punktów i radomianie wiedzieli już, że dogonienie Skry w tym secie jest niemożliwe. Dobrze serwujący na terenie przeciwnika goście triumfowali 25:19.

Czytaj także: Bartosz Kwolek: Mamy tak doświadczoną drużynę, że z perspektywy kibica zmieniły się tylko koszulki

W drugim secie nastąpił kompletny zwrot akcji. Wszystkie atuty przejęli gospodarze. Na wyraźne prowadzenie wyszli dzięki blokom ustawionym przed Miladem Ebadipourem. Pers nie był jednak jedynym winnym zapaści bełchatowian, a Grzegorz Łomacz spoglądał bezradnie w kierunku wszystkich atakujących. Czarni byli pozytywnie nakręceni i dokończyli rundę atakiem Michała Filipa blok-aut do stanu 25:18.

ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon świetnie czuje się w reprezentacji Polski. "To wszystko posłuży za rok"

Trzecia partia to pierwsza wyrównana. Drużyny nie przywiązywały się do swojego prowadzenia i wymieniały się nim. Nie było w tym za grosz logiki i stabilności, natomiast była nerwówka oraz niepewność do ostatnich akcji. Trenerzy wykorzystali wszystkie przerwy na żądanie, a gra na przewagi była obserwowana przez publiczność na stojąco. Końcowe wymiany rozegrano już w atmosferze karczemnych awantur. Wygrała Skra 33:31 bez ukaranego czerwoną kartką za niesportowy gest Milada Ebadipoura. Ta runda trwała 49 minut.

W czwartym secie nie nastąpiło przyspieszenie i nie zapanował ład. Skra prowadziła 9:4 i zmarnowała zaliczkę, prowadziła też 19:16 i ponownie zgubiła przewagę. Dopiero na finiszu dzięki serii Dusana Petkovicia w polu serwisowym zapewniła sobie zwycięstwo 25:22 i 3:1 w całym meczu.

Czytaj także: Mistrzowie Polski z drugim pewnym zwycięstwem. Grupa Azoty ZAKSA rozbiła Knack Roeselare

Cerrad Enea Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25, 25:18, 31:33, 22:25)

Czarni: Vincić, Protopsaltis, Włodarczyk, Grzechnik, Pajenk, Butryn, Ruciak (libero), Masłowski (libero) oraz Kędzierski, Firszt, Filip.

Skra: Łomacz, Ebadipour, Szalpuk, Huber, Kochanowski, Petković, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Katić, Kłos.

MVP: Norbert Huber (Skra).

[multitable table=1190 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (4)
avatar
p_
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
mecz meczem, może się dużo działo, nie widziałem, więc nie ocenię ale pan redaktor miał chyba problem z ujęciem w słowach tego, co się na boisku działo strasznie stylistycznie napisana relacja 
avatar
kokik
15.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ebadipur gra 3 sezon w Skrze i nie zdarzyło mu się w poprzednich sezonach taka furia. Każdy by się zdenerwował jak piłka o ataku Petkovicia była tyle w boisku, a sędział liniowy sędziuje pod Ra Czytaj całość