Siatkówka. PlusLiga. Łukasz Kadziewicz: Rozgrywki są wyrównane, ale organizacyjnie jest sporo do poprawy

Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)
Newspix / Lukasz Laskowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (z lewej) i Tomasz Swędrowski (z prawej)

- PlusLiga pod względem sportowym jest wyrównana, ale organizacyjnie widzę bardzo dużo rzeczy do poprawy. Trzeba bardziej wykorzystać potencjał rozgrywek - mówi Łukasz Kadziewicz, komentator Polsatu Sport i były siatkarz.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Jesteśmy już na półmetku rundy zasadniczej. Sprawy układają się po myśli kibiców, PlusLiga jest naprawdę bardzo wyrównana. Jak oceni pan pierwszą część sezonu?
[/b]

Łukasz Kadziewicz, komentator Polsatu Sport i były reprezentant Polski w siatkówce: To prawda, że PlusLiga pod względem sportowym jest wyrównana. Wielki plus, że nikt nie zbankrutował w tym sezonie. Cały czas musimy jednak głośno i wyraźnie mówić o tym, że zarząd ligi powinien prężnie działać. Klubom ma być lepiej i powinny to odczuwać, a ja na razie nie widzę wielkich działań ze strony działaczy związkowych. Nie wiem, czy tak można nazwać zarząd ligi. Rozwój nie jest współmierny z produktem, jakim mają możliwość handlowania. Sportowo jest naprawdę OK, ale organizacyjnie mamy bardzo dużo do poprawy, bo potencjał ligi jest większy i trzeba to wykorzystać.

Tabela na razie niewiele nam mówi. Zespoły są bardzo blisko siebie. Tylko najlepsza czwórka zdecydowanie odskoczyła od peletonu. Która drużyna najbardziej się panu podoba?

Przed startem sezonu spojrzałem na same nazwiska i stwierdziłem wtedy, że Jastrzębski Węgiel ma bardzo duży potencjał, aby odnieść sportowy sukces w tym roku. Każdego jednak zawsze weryfikuje boisko. Podam tutaj jeden przykład - nikt nie spodziewał się, że zawiercianie będą grać tak słabo. Ten zespół ma bardzo długą ławkę rezerwowych, a to ona decyduje o wyniku końcowym. Faworytem jest jedna z ekip znajdujących się w czwórce, ale poczekajmy z przewidywaniami. Faza play-off to przedziwna formuła rozgrywek. Nawet drużyny z siódmego, szóstego czy piątego miejsca mogą zaskoczyć tych najlepszych.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

Ciekawe, kogo ma pan na myśli. Która z tych potencjalnie słabszych ekip może odpalić w fazie play-off?

Mam nadzieję, że Asseco Resovia bardzo mocno się odbuduje. Na początku rozgrywek przeżyli ogromny kryzys i chyba wyszli z niego silniejsi. Stawiałbym też na Aluron Virtu CMC Zawiercie, które musi się w końcu obudzić, bo pod ręką jest Mark Lebedew. Uważam, że ta drużyna na pewno będzie grała znacznie lepiej niż do tej pory. Wielką niewiadomą są natomiast dla mnie olsztynianie. Nie wiem, co dokładnie z Jankiem Hadravą, kiedy się wyleczy i wróci do formy. Moim zdaniem to te trzy zespoły mają na tyle duży potencjał, aby grać jeszcze lepszą siatkówkę.

Zobacz także: PlusLiga. Dziewiąty tie-break GKS-u w tym sezonie. Katowiczanie wywożą z Suwałk wygraną

Porozmawiajmy chwilę o Asseco Resovii Rzeszów. Dlaczego kolejny rok z rzędu grają poniżej oczekiwań?

Odnoszę wrażenie, że trzeba poczekać z ocenami rzeszowian. Jeszcze pięć lub sześć kolejek temu byliśmy przekonani, że będą następowały duże zmiany. Mówiło się przecież o wyrzuceniu trenera, czy też o zmianach personalnych. Piotrek Gruszka jednak potrafił zapanować nad chaosem, który miał miejsce na początku sezonu. Naprawdę wstrzymałbym się z oceną Asseco Resovii do ostatniego meczu w PlusLidze, bo oni wbrew pozorom jeszcze niczego nie przegrali. Medal mistrzostw Polski byłby dla nich wielkim sukcesem.

Łatwiej będzie panu wskazać faworyta do spadku. BKS Visła Bydgoszcz przegrała wszystkie mecze, choć siedmiokrotnie doprowadzała do tie-breaków. MKS Będzin jest jeszcze na wyciągnięcie ręki.

BKS Visła siedmiokrotnie toczyła pięciosetowe pojedynki z rywalami, jednak za samą postawę punktów się nie przyznaje. Bydgoszczanie muszą bardzo mocno powalczyć i zacząć wygrywać. Dla mnie zaskoczeniem jest akurat postawa Będzina. Kuba Bednaruk stracił kanadyjskiego rozgrywającego oraz irańskiego przyjmującego. Obaj mogli stanowić o sile tego zespołu, byli punktem podparcia, a zostali wyjęci z układanki. Tabela nie kłamie - to ekipa z Bydgoszczy obecnie jest najbliżej spadku.

Dużo pochwał zostało skierowanych w stronę Trefla Gdańsk. Michał Winiarski wykonuje świetną pracę. Drużyna znad morza nie bez powodu jest uznawana za największą rewelację pierwszej części rozgrywek.

Tutaj moje stanowisko jest identyczne jak w przypadku Asseco Resovii - z oceną Trefla czekam co najmniej do końca rundy zasadniczej. Michał debiutuje w roli pierwszego trenera i zaczął bardzo dobrze na fali tego optymizmu. Poczekajmy z wyrokami. W PlusLidze można rozegrać trzy mecze w przeciągu dziesięciu dni i odwrócić swoją sytuację do góry nogami. Zwycięstwa mogą wpłynąć pozytywnie na tabelę, ale porażkami przegrywa się sezon. Liga weryfikuje, tabeli nie da się oszukać. W tej chwili stawiam Treflowi wielki plus, ale na duże podsumowanie czekam do fazy play-off.

Gdańszczanie w grudniu spuścili z tonu, bo przegrali cztery ligowe mecze z rzędu.

Dokładnie tak. Ostatnie cztery porażki gdańszczan pokazały to o czym mówię. Nie życzę im źle, jednak jeżeli złapią jeszcze jedną taką serię, to może to negatywnie wpłynąć na cały obraz zespołu z Trójmiasta. Chodzi mi o drużynę, a nie tylko o pracę Michała. Na razie jadą na plusie.

Zobacz takżeSiatkówka. Puchar Polski. Niespodzianki są mile widziane. Paweł Zagumny: To tylko jeden mecz, hale będą pękały w szwach

Zna pan Michała Winiarskiego już bardzo długo. Gdy był zawodnikiem, to dostrzegał pan w nim zadatki na dobrego trenera?

Niektórzy zawodnicy stwarzali pozory, że dysponują większym potencjałem od Michała Winiarskiego. Fajne jest to, że schodząc z boiska uczymy się nowych rzeczy już jako byli zawodowi sportowcy i muszę przyznać, że Michał wykorzystał proces transformacji do maksimum. Nie buduję swojej opinii tylko na tym co widzę, ani też na wynikach jego zespołu. Bazuję po prostu na opiniach ludzi, którzy z nim pracują. Wydaje mi się, że znalazł odpowiednie miejsce dla siebie i trzymam za niego kciuki.

Dla młodszych kibiców przypomnijmy, że reprezentował pan w Polsce kilka klubów, w tym właśnie Trefla Gdańsk. Jak wspomina pan swoją grę nad morzem?

Ja akurat wspominam słabo, bo źle wyglądaliśmy fizycznie i drużyna nie była najlepiej skonstruowana. W dodatku zapomniano nam jeszcze płacić, ale to było już tak dawno temu, że mówiąc o tym tylko się uśmiecham. Każdy klub w swojej historii musi przeżywać trudne chwile. Fajnie, że Trefl potrafił je przełamać. Nawet jak nie wychodzi, to ludzie zaangażowani w ten projekt potrafią stworzyć naprawdę bardzo ciekawy wizerunek tego klubu. Podświadomie kciuki za gdańszczan trzymają nawet ludzie, którzy w żaden sposób nie są związani z Trójmiastem. Jest to bezcenne. Ich potencjał oceniam bardzo wysoko.

Na koniec rozmowy należy wspomnieć, że gdański klub w ostatnich latach wypromował wielu zawodników. Najświeższym przykładem jest Maciej Muzaj, który przeniósł się do Rosji i tam zachwyca. Kto niebawem może dostać się do reprezentacji Polski? Na myśli przychodzą Marcin Janusz, Bartosz Filipiak i Paweł Halaba.

Osobiście troszeczkę przyhamowałbym z reprezentacją w ich przypadku. Chciałbym, aby wspomniani zawodnicy zagrali dwa lub trzy równe sezony, a nie trzy dobre mecze. Halaba to zawodnik, który do naszej ligi przebijał się gdzieś przez kierunek czesko-austriacki. Naprawdę zwolnijmy z tempem reprezentacyjnym. Jeżeli otrzymają swoją szansę - super. Z tej trójki najbliżej raczej jest rozgrywający Janusz, więc nie podchodziłbym aż z takim optymizmem do powołań. Ten rok będzie krótki. Mamy Ligę Narodów, a później już igrzyska olimpijskie. Zobaczymy, może w kolejnym cyklu ktoś dostanie szansę od nowego trenera kadry.

Komentarze (0)