Siatkarze Indykpolu przystępowali do starcia z Resovią po pięciu z rzędu porażkach w rozgrywkach PlusLigi. Ostatni triumf Olsztynianie zanotowali 2 grudnia 2019 roku w wyjazdowym spotkaniu z BKS-em Visłą Bydgoszcz (3:2). W dodatku podopieczni Paolo Montagnaniego musieli radzić sobie bez nominalnego atakującego. Zastępujący kontuzjowanego wcześniej Jana Hadravę, Remigiusz Kapica na rozgrzewce przed meczem z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (1:3), podczas zagrywki poczuł ból w prawej stopie. Po meczu przeszedł szczegółowe badania. Okazało się, że Kapica nabawił się złamania zmęczeniowego kości śródstopia (prawej stopy) i będzie musiał pauzować kilka tygodni.
Zawodnicy prowadzeni przez Piotra Gruszkę także nie najlepiej rozpoczęli rundę rewanżową. Rzeszowianie przegrali w Suwałkach z miejscowym MKS-em Ślepsk Malow (1:3). Statystyka bezpośrednich konfrontacji z Indykpolem również nie przemawiała na ich korzyść. Pięć ostatnich meczów przeciwko tej ekipie padło łupem ekipy z Warmii.
Od pierwszej akcji premierowej odsłony w hali Urania toczyła się wyrównana rywalizacja. Po punktowej zagrywce Zbigniewa Bartmana, rzeszowianie uzyskali dwa "oczka" zapasu (10:12). 32-latek bardzo dobrze radził sobie również w ataku. Po stronie gospodarzy natomiast fatalnie w mecz wszedł Mateusz Mika. Źle radził sobie w przyjęciu, a po dwóch z rzędu jego nieudanych atakach przyjezdni odskoczyli na bezpieczniejszą przewagę (13:19). Już do końca seta Resovia raziła rywala swoim potężnym serwisem, pewnie wygrywając tę część spotkania (16:25).
ZOBACZ WIDEO: Premier League. Jan Bednarek na drodze do klubu z czołówki. "Wierzę w transfer do TOP6 za porządne pieniądze"
Drugą partię zdecydowanie lepiej rozpoczęli siatkarze Indykpolu. Błędy w ofensywie Bartłomieja Lemańskiego oraz Zbigniewa Bartmana zapewniły im kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami (10:5). W szeregach ekipy prowadzonej przez Paolo Montagnaniego bardzo dobrze grał Wojciech Żaliński, który z konieczności musiał zagrać na pozycji atakującego (15:8). Gospodarze bez problemów dowieźli bezpieczny zapas punktowy do końca tej odsłony, doprowadzając do remisu w całym meczu (25:19).
Trzeciego seta w ekipie z Rzeszowa na rozegraniu rozpoczął Marcin Komenda. Przez znaczny jego fragment gra toczyła się punkt za punkt. Wśród gospodarzy wyróżniał się coraz skuteczniejszy Żaliński, a w gronie zawodników przyjezdnych na słowa pochwały zasługiwał Nicolas Marechal. W niezwykle wyrównanej końcówce partii więcej zimnej krwi zachowali goscie i to oni objęli prowadzenie w całym pojedynku (23:25).
Rzeszowianie niemal od pierwszej akcji kontrolowali sytuację w czwartej partii. W ekipie z Olsztyna coraz gorzej prezentował się Żaliński, a po jednej z jego pomyłek podopieczni Piotra Gruszki uzyskali już pięć "oczek" przewagi (8:13). Bardzo ważne punkty notował Bartman, a w zagrywce swoje dorzucił Nicholas Hoag. Mimo usilnych starań gospodarzom nie udało się już odrobić strat. Tym samym Asseco Resovia zanotowała pierwsze od 18 kwietnia 2018 roku zwycięstwo z Indykpolem AZS-em Olsztyn.
PlusLiga, 16. kolejka
Indykpol AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (16:25, 25:19, 23:25, 21:25)
Indykpol: Woicki, Żaliński, Poręba, Seyed Mousavi, Mika, Andringa, Żurek (libero) oraz Sokołowski, Kowalski, Pietraszko
Resovia: Shoji, Bartman, Krulicki, Lemański, Marechal, Hoag, Mariański (libero) oraz Komeda, Rousseaux, Kosok, Perry (libero)
MVP: Bartman (Resovia)
Czytaj także:
- PlusLiga. Michał Winiarski: Podchodzę do sprawy jasno - przegrana jest częścią sportu
- PlusLiga. Brenden Sander: Brat śledzi wszystkie moje występy. Mam nadzieję, że niedługo wróci na boisko