Marlena Kowalewska wprost o sędziowaniu podczas hitowego starcia w LSK: Dobrze, że jest challenge
Grupa Azoty Chemik przegrał z Developresem SkyRes Rzeszów 2:3. Porażka pozostała w cieniu sędziów, którzy zwłaszcza w pierwszej partii nie panowali nad sytuacją. - Dobrze, że jest challenge, bo bez niego byłby większy problem - oceniła Kowalewska.
Jej zdaniem o wyniku zawodów zaważyło kilka spraw. - Było dużo nieporozumień, błędów. Nie mogłyśmy skończyć ataku. Może też trochę ta koncentracja spadła. Ale zdecydowanie nie powinno się tak zdarzyć (więcej o samym meczu tutaj) - stwierdziła.
Kluczowa była trzecia partia. Od stanu 13:15 policzanki straciły aż 8 punktów z rzędu. Wtedy w polu zagrywki stanęła Zuzanna Efimienko-Młotkowska. - Myślę, że na pewno miało to duże znaczenie. Przeciwniczki dobrze zagrywały. Zaczęły sprawiać nam dużo problemów w przyjęciu. Dobrze nas czytały blokiem. Jak się nie wygrywa takich najważniejszych setów, to potem tak to wygląda - przyznała rozgrywająca.
ZOBACZ WIDEO: Kwalifikacje siatkarek. Maria Stenzel: Czy wygrał lepszy? Chyba nieW środę 5 lutego Chemik rozegra kolejny mecz, ale tym razem w europejskich pucharach (z Sanaya Libby's La Laguna o godz. 18:30). W Pucharze CEV (1/8 finału) bronić będzie trzysetowej zaliczki z domowego starcia (więcej o pierwszym spotkaniu tutaj). - Pojedziemy na obcy teren. Myślę, że i tak musimy zagrać dobrą siatkówkę. Dziewczyny nam się nie podłożą. Potrafią grać, sprawiać problemy. Nie będą miały nic do stracenia, dlatego tym bardziej będziemy musiały zachować koncentrację od początku do końca - powiedziała Kowalewska.
Jej zdaniem rozegraniu pięciu setów w LSK przeciwko rzeszowiankom nie powinno być złą wróżbą. - Mamy prawo być zmęczone, ale taki jest terminarz. Gramy co trzy dni, nie ma co narzekać. Musimy dalej trenować. Jesteśmy sportowcami. To jest nasza praca. Musimy sobie z tym poradzić. - podkreśliła na koniec.