Zmiana zasad przyznawania "dzikiej karty"

Do tej pory "dzika karta" nie zawsze była przyznawana ekipie, która fazę grupową Ligi Światowej kończyła z najlepszym bilansem wśród zespołów z drugiego miejsca. Często decydowały o tym czynniki niekonieczne sportowe, lecz m.in. marketingowe. Bywało, że specjalne zaproszenie do udziału w turnieju finałowym otrzymywała reprezentacja nieco słabsza, lecz mająca poparcie Rubena Acosty bądź organizatorów Final Six. W tym roku jednak zasady te mają ulec drastycznej zmianie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jak podaje portal plusliga.pl, nowy prezydent FIVB, Jizhong Wei, podał do oficjalnej informacji, iż od 2009 r. Międzynarodowa Federacja Siatkówki nie będzie konsultowała z organizatorami Final Six kwestii dotyczącej przyznawania "dzikiej karty". Zasady będą jasne i przejrzyste - otrzyma ją reprezentacja, która spośród drużyn z drugiego miejsca mieć będzie najlepszy bilans punktowy. Takie postawienie sprawy nikogo nie powinno dziwić, bowiem tego typu założenie miały zostać wcielone w życie tuż po wprowadzeniu "dzikiej karty" do rozgrywek World League.

Ostatnie reguły, jakimi kierowano się przy wyborze państwa, które na specjalne zaproszenie weźmie udział w turnieju finałowym, stały się podatne na wpływy z zewnątrz. Część federacji była im przeciwna. Dlatego też następca Rubena Acosty postanowił je zmienić. Tym samym Polska ma jedynie matematyczne szanse na udział w Final Six w Belgradzie. Polacy zapisali jak dotąd na swoim koncie jedenaście oczek. Maksymalny wynik, jaki mogą osiągnąć na koniec fazy grupowej, wynosi siedemnaście punktów, czyli tyle, ile jeszcze przed ostatnim weekendem zgromadzili Włosi oraz Rosjanie. Jednocześnie oznacza to, że dwa zwycięstwa Finów nad biało-czerwonymi mogą nie wystarczyć na zaspokojenie ich rozbudzonych apetytów, bowiem Suomi głośno wypowiadali się na temat szansy na występ w turnieju finałowym.

Na chwilę obecną najbliżej wyjazdu do Belgradu są więc drużyny z grupy A lub C. Nie należy oczywiście przekreślać szans Polaków, jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że przy takim obrocie sprawy, o ile oczywiście nic nie ulegnie zmianie, nawet dwie wygrane z Finami mogą nam nie wystarczyć do otrzymania "dzikiej karty".

Źródło artykułu: