Sport zatrzymał się przez pandemię koronawirusa, ale nie dla nich. Oni nie mają przerwy od siatkówki

Plusliga i Liga Siatkówki Kobiet zatrzymały się, ale to dobry czas, by myśleć już o kolejnym sezonie. Można też testować nowy program, dzielić wiedzą z Irlandczykami czy pisać ebooka. Siatkarscy statystycy nie mają wolnego.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
scout podczas meczu siatkówki WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: scout podczas meczu siatkówki
Przedwcześnie zakończony sezon w Pluslidze i Lidze Siatkówki Kobiet oznacza tygodnie bezczynności dla dziesiątek siatkarzy i siatkarek. Pandemia koronawirusa nie pozwoliła na aktywność w halach, na siłowniach czy nawet na otwartym powietrzu. Zdecydowanie inaczej sprawa ma się ze statystykami, którzy mają oczywiście więcej czasu, ale mimo to lista ich zadań jest pełna.

Zwykle jednak w marcu rozpoczynały się play-offy, najintensywniejszy i najważniejszy czas w sezonie. - Pierwsze dwa dni były całkiem znośne, ale szybko jednak dociera do człowieka, że nie jest w stanie spędzić tak zbyt wiele czasu. Starałem się na początku ustalić harmonogram, na czym chciałbym się skupić, a także wdrożyć obowiązki związane z klubem i reprezentacją. Życie w tym momencie wygląda trochę schematycznie poświęcając poranki i południe na pracę lub rzeczy związane z założeniami, a następnie na nadrabianiu czasu z rodziną, czytaniu książek czy spacerach - tłumaczy Przemysław Kawka, w Grupie Azoty Chemik Police będący asystentem Ferhata Akbasa, a w reprezentacji Polski kobiet pełniący funkcję statystyka.

- Jesteśmy w stałym kontakcie ze sztabem i na bieżąco trener prosi o przygotowanie różnych materiałów. Jest to też dobry czas na przejrzenie liczb z innych zagranicznych lig - dodaje Kacper Duda z Chemika.

ZOBACZ WIDEO: Rozgrywanie spotkań na siłę to narażanie zawodników? Bartosz Bednorz nie ma wątpliwości

Tygodnie bez gry można też wykorzystać na budowanie drużyny na kolejny sezon. - Statystycy organizują nagrania wideo obserwowanych zawodników oraz przygotowują raporty liczbowe odnośnie ich dyspozycji w poprzednich sezonach. Bywa to dużym wyzwaniem, gdy trafi się zawodnik z ligi w której jest ograniczony dostęp do materiałów - wyjaśnia Maciej Etgens, który w ostatnich latach pracował w MKS-ie Będzin.

Jednak nie tylko transfery zajmują dużo czasu. Statystycy pracują nad arkuszami, żeby sztab mógł mieć na bieżąco dostępnych jak najwięcej danych. - Wszystko po to, żebyśmy wiedzieli na czym musimy się skupić i mocniej pracować. Sezon kadrowy jest mocno niepewny, dlatego skupiam się analizach klubowych, ale czasami oglądam wideo, żeby podpatrzeć technikę gry najlepszych reprezentacji - tłumaczy Mateusz Nykiel z Indykpolu AZS Olsztyn.

W Pluslidze jest jedna osoba, dla której wybuch pandemii nic nie zmienił. To Kamil Sołoducha z Asseco Resovii Rzeszów, który pełnił funkcję skauta siatkarskiego, ale wiąże się to z umiejętnościami, które posiadają statystycy, sam zresztą nim był przez kilka dobrych lat. - Praca ta polega na wyszukiwaniu siatkarskich perełek. Wiąże się to z oglądaniem meczów, analizowaniem wielu lig i przyglądaniu się pojedynczym graczom. W zasadzie robię dwie rzeczy. Pierwsza z nich to analizowanie lig, gdzie w jednym pliku mam wszystkich graczy ze statystykami w każdym elemencie. Na tej podstawie tworzę rankingi zawodników na każdej pozycji. Druga rzecz, to już przyglądanie się poszczególnym graczom: robię raporty zawierające wiele liczb, odwiedzam ich portale społecznościowe, oglądam mecze - tłumaczy.

Choć praca statystyka w dużej mierze opiera się na powtarzalności, zapisywaniu meczów za pomocą kodów, żaden ze statystyków nie zamierza "robić meczów" dla samego treningu. - Taka przerwa na pewno wybije z rytmu, ale tego się nie zapomina i myślę, że spokojnie wrócimy po tym okresie do wprawy. Każdemu z nas się przyda trochę odpoczynku od komputera i zatęsknienie za programem, ale trzeba być cały czas na bieżąco z nowinkami - mówi Robert Kaźmierczak z PGE Skry Bełchatów i reprezentacji Polski.

Okres bez rozgrywek działa na korzyść twórców Volley Station, czyli narzędziu, które ma zastąpić włoski program Data Volley. Zaangażowani w testowanie są prawie wszyscy nasi rozmówcy. - Jesteśmy w stałym kontakcie z twórcami i działając w grupie próbujemy dokładać kolejne cegiełki do rozwoju programu, abyśmy w nadchodzącym sezonie mogli już w pełnym wymiarze pracować na polskim produkcie - potwierdza Etgens.

Scouci organizują sobie czas spotykając wspólnie na platformie Zoom. Wymieniają doświadczenia, a także rozmawiają o wspomnianym programie Volley Station. - Popularne stały się webinaria na, których można także dowiedzieć się ciekawych rzeczy, jak inni postrzegają siatkówkę i związane z nią aspekty. Przeanalizowanie spotkań najlepszych zespołów na świecie, jakie są trendy wprowadzane na najwyższym poziomie to są tylko nieliczne opcje, jakie można wdrożyć podczas kwarantanny - tłumaczy Kawka.

Ponieważ polscy statystycy uznawani są za jednych z najlepszych w swoim fachu, zdarza się, że inni chcą się od nich uczyć. - Mam zaplanowane ciekawe spotkanie z federacją piłki siatkowej w Irlandii, gdzie zostałem zaproszony. To ciekawa alternatywa. Cieszę się, że będę mógł podzielić się doświadczeniem, które nabyłem choćby podczas pracy z kadrą, zdobywając dwukrotnie mistrzostwo świata - wyjawił Kaźmierczak.

Zupełnie inny pomysł i zajęcia na ten czas ma Kamil Sołoducha. Od sześciu lat kiełkował mu pomysł na podzielenie się wiedzą w formie ebooka. Treść publikacji właściwie jest już skończona i niedługo będzie ujawnionych więcej szczegółów. - Ma być on dedykowany ludziom interesującym się siatkówką. Chcę poprzez niego uczyć ludzi tego, w jaki sposób my, trenerzy i statystycy patrzymy na tę dyscyplinę sportu. Wszelkie zakazy wychodzenia z domu sprawiły, że nagle miałem czas aby coś takiego stworzyć - wyjawił.

- Na pewno jest to szansa na zwolnienie tempa. Ostatnie lata były mega intensywne. Czasu dla rodziny było bardzo mało, w końcu mamy okazję by to nadrobić. Najważniejsze, że jesteśmy zdrowi - kończy Robert Kaźmierczak.

Czytaj też:
Martyna Grajber: Do kadry wrócę. Będę się o to biła z całych sił
Robbert Andringa wrócił do Holandii. "Krok po kroku będziemy żyć normalnie"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×