Punktualnie o 17:00, w godzinie "W", tuż przed rozpoczęciem ostatniego sobotniego spotkania grupy B, około 250 kibiców i siatkarze Cuprum Lubin oraz VERVY Warszawa Orlen Paliwa uczcili pamięć powstańców. Spiker zawodów, Marek Magiera, poprosił wszystkich o powstanie i przez kilka minut wszyscy w ciszy i stojąc na baczność wsłuchiwali się w dźwięk syren.
Po chwili nad cyplem Czerniakowskim przeleciały też biało-czerwone samoloty, a grupa akrobatyczna "namalowała" na niebie charakterystyczny znak Polski Walczącej. Z głośników popłynęła powstańcza melodia "Pałacyku Michla".
- Myślę, że trzeba takie wydarzenia upamiętniać tak, jak się tylko da. Przede wszystkim najważniejsza była minuta ciszy. Obrazek samolotów wykonujących skomplikowane akrobacje, które widać było w tle, tylko podkreślił rangę tego dnia. To było wspaniałe i myślę, że warte powtarzania co roku - mówił po meczu Jakub Kowalczyk, środkowy VERVY Warszawa Orlen Paliwa.
ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"
Pod wrażeniem sposobu, w jaki w Warszawie obchodzi się dzień 1 sierpnia, był również hiszpański rozgrywający stołecznej ekipy. - Koledzy uprzedzili mnie, że to dzień Powstania w Warszawie. Nie spodziewałem się, że będzie to dla mnie tak emocjonująca chwila, bo nigdy nie byłem tego dnia w stolicy Polski. To tylko trzy minuty ciszy, ale dało się wyczuć w powietrzu, że wszyscy ci ludzie naprawdę myślą o tym, co poprzednie pokolenie zrobiło, walcząc o ich wolność - przyznał Angel Trinidad.
Z dużą dozą szacunku o Powstaniu Warszawskim wypowiedział się także włoski szkoleniowiec warszawian. - Polska jest wyjątkowym krajem. To są takie momenty, które trzeba upamiętniać. Musimy wspominać to, co wydarzyło się w przeszłości. Teraz trudno jest nam sobie to wyobrazić. Ja mam prawie 60 lat i pierwszym trudnym momentem w moim życiu była obecna epidemia - dodał Andrea Anastasi, trener stołecznej drużyny.
Ostatni mecz grupy B był prawdziwą wisienką na torcie sobotniej rywalizacji. Warszawianie ostatecznie pokonali lubinian w tie-breaku rozgrywanym na przewagi. Obie ekipy pojadą na turniej finałowy do Gdańska.
Zobacz również:
Walczyła o powrót do ekstraklasy po kontuzji i w końcu się doczekała. Maja Pelczarska: Czuję się gotowa
Kadrowiczka wprowadziła bydgoszczanki do finału. Monika Jagła: Nogi odmawiały mi posłuszeństwa