PlusLiga. Sinusoida w grze Cerradu Enei Czarnych na początku sezonu. "Jest mi niezmiernie głupio"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze Cerrad Enea Czarni Radom
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze Cerrad Enea Czarni Radom

Po zwycięstwie na inaugurację sezonu PlusLigi, w drugim meczu Cerrad Enea Czarni Radom dostali srogie "lanie" od Trefla Gdańsk, nie ugrywając nawet seta. - Nie pamiętam tak dotkliwej porażki we własnej hali - przyznał Robert Prygiel.

Postawa Cerradu Enei Czarnych na początku sezonu 2020/2021 PlusLigi mocno "faluje". W pierwszej kolejce radomska drużyna pokonała Indykpol AZS Olsztyn 3:2, by tydzień później, także w Hali MOSiR-u , polec w starciu z Treflem Gdańsk 0:3. Szczególnie dotkliwa była porażka w trzecim secie, w którym rezultat wyniósł 11:25.

- Jest mi niezmiernie głupio, zagraliśmy bardzo źle. Dostaliśmy dużego "gonga", musimy się jak najszybciej podnieść, bo nie pamiętam już tak dotkliwej porażki w tej hali - przyznał Robert Prygiel. - Nie mieliśmy prawa wygrać, bardzo słabo atakowaliśmy ze skrzydeł, i tu była ogromna różnica - podkreślił trener gospodarzy.

Przyjmujący i atakujący Czarnych zdobyli zaledwie 19 punktów, przy 26 "oczkach" przeciwników. Wojskowi dali się zablokować dziewięciokrotnie, popełniając dodatkowo sześć bezpośrednich błędów. Ich skuteczność ze skrzydeł wyniosła 36,5 proc., przy 61 proc. Trefla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niemiecki piłkarz poślubił zjawiskową prezenterkę telewizyjną

- Mieliśmy lepszą zagrywkę, w miarę dobrze radziliśmy sobie w bloku, tak na skrzydłach Trefl prezentował się dużo lepiej niż my - nie ukrywał Prygiel. - Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę i przeprosić wszystkich obecnych na trybunach. W Suwałkach postaramy się jak najszybciej zrehabilitować. Mam nadzieję, że po tym knock-oucie się podniesiemy - kontynuował szkoleniowiec, nawiązując do kolejnego meczu jego zespołu, w najbliższą niedzielę na wyjeździe.

Pojedynek w Radomiu był dla zespołu z Gdańska pierwszym w bieżących rozgrywkach. Pierwsze starcie, z Asseco Resovią Rzeszów, zostało przełożone na prośbę Trefla ze względu na mocno skrócone przygotowania. Na inny termin rozegrania zawodów przedstawiciele Czarnych się nie zgodzili. Sztab trenerski Wojskowych nie miał więc materiału z meczów rywali. - Nie doszukiwałbym się w tym przyczyn porażki. Wiedziałem, że w tym meczu bardziej będzie się liczyło to, jak my zagramy. Spodziewałem się, zresztą mylnie, że nasza gra po spotkaniu z drużyną z Olsztyna będzie lepsza, niestety była dużo gorsza - skomentował Prygiel.

Zdecydowanie dużo gorzej niż w poprzednim spotkaniu spisał się Bartosz Firszt. O ile przeciwko Indykpolowi AZS-owi zdobył 15 punktów, o tyle przeciwko Gdańskim Lwom zapisał na swoim koncie tylko cztery "oczka". Skończył zaledwie 4 na 20 ataków, słabo zaprezentował się również w przyjęciu, odbierając zagrywkę rywali na poziomie 36 proc. - Takie są uroki postawy młodych zawodników, mniej doświadczonych i mniej ogranych. Potrafią zagrać bardzo dobry mecz, by za tydzień zaprezentować się bardzo słabo - odniósł się do postawy podopiecznego Prygiel, który w odwodzie miał jedynie nieogranego na poziomie PlusLigi Artura Pasińskiego. Po raz kolejny poza kadrą znalazł się kontuzjowany Lucas Loh.

>> Zaskakująca deklaracja Macieja Muzaja. PlusLiga jest mocniejsza od rosyjskiej Superligi

>> Koronawirus rozdaje karty w Lidze Mistrzyń. ŁKS Commercecon Łódź poznał rywala w II rundzie

Komentarze (0)