W najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu 3. kolejki rozgrywek PlusLigi PGE Skra Bełchatów podejmowała we własnej hali Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Gospodarze wygrali pierwszego seta, jednak w miarę upływu czasu kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęli mistrzowie Polski, wygrywając w czterech partiach. Mimo porażki bardzo dobry mecz rozegrał nowy atakujący PGE Skry, Bartosz Filipiak, notując 51 proc. skuteczności w ofensywie (21/41).
- Dał zespołowi większą jakość gry w ofensywie. Grający w poprzednich meczach Dusan Petković nie prezentował się źle, jednak w kluczowych momentach setów często zawodził. Filipiak dopóki miał siłę radził sobie w starciu z ZAKSĄ bardzo dobrze. Im dłużej trwał mecz, tym widać było w jego poczynaniach brak rytmu meczowego i rywale coraz częściej zatrzymywali go blokiem - analizuje Ireneusz Mazur, w rozmowie z WP SportoweFakty.
- ZAKSA była minimalnie lepsza w skuteczności ataku oraz nieznacznie w takich elementach, jak zagrywka czy blok. Bełchatowianie wygrali pierwszego seta także dzięki znakomitej postawie w polu serwisowym. W miarę rozwoju sytuacji na boisku ich jakość w polu serwisowym spadła, co ułatwiło wygraną ekipie z Kędzierzyna-Koźla - kontynuuje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piotr Żyła znów tryska humorem. Pokazał kapitalny skok z Ga-Pa!
W 4. kolejce PlusLigi dojdzie do starcia dwóch niepokonanych zespołów - ZAKSY Kędzierzyn-Koźle oraz Jastrzębskiego Węgla. - Według mnie minimalnie większe szanse na zwycięstwo będzie miał zespół ZAKSY. Mają najstabilniejszy trzon zespołu. Ich przewaga tkwi według mnie także w zgraniu, zrozumieniu się na boisku oraz szybszej odbudowie jakości gry. W szeregach Jastrzębian jest paru nowych zawodników na kilku pozycjach. Uważam, że może zabraknąć im jeszcze cierpliwości, spokoju oraz pewności siebie, wynikającej z małej ilości wspólnie rozegranych pojedynków. W decydujących momentach może mieć to znaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że Jastrzębianie mają bardzo mocny zespół i z meczu na mecz będą coraz lepsi - podkreśla Ireneusz Mazur.
Po raz drugi komplet punktów zanotowała ekipa Trefla Gdańsk. Podopieczni Michała Winiarskiego okazali się tym razem lepsi od Cuprum Lubin wygrywając 3:1. Biorąc pod uwagę niedawne problemy drużyny z Trójmiasta, związane z licznymi zakażeniami koronawirusem, to ich rezultaty na początku rozgrywek mogą nieco zaskakiwać.
- Przy kłopotach jakie towarzyszyły ekipie z Gdańska to w szczególności ich wygrana w Radomiu mogła zrobić wrażenie (3:0 - przyp. red). Tym razem pokonali zespół Cuprum Lubin, który w poprzednich meczach pokazał, że ma zawodników na bardzo dobrym poziomie i może sprawić niespodziankę. Michał Winiarski bardzo rozsądnie prowadzi zespół i widać, że w oczach wielu młodych siatkarzy zespołu Trefla jest autorytetem, co również bardzo pomaga - wyjaśnił Mazur.
Były szkoleniowiec reprezentacji Polski zwrócił uwagę na występ Marcina Janusza. - Bardzo mądrze prowadził grę. Pomogło mu w tym oczywiście dobre przyjęcie. Wykreował lidera w postaci Bartłomieja Lipińskiego, który odpłacił mu się świetną postawą na boisku. W następnej kolejności należy wyróżnić środkowych - Bartłomieja Mordyla i Pablo Crera oraz oczywiście najbardziej doświadczonego w zespole Mariusza Wlazłego, który nie dostawał dużej liczby piłek do ataku, jednak w kluczowych momentach nie zawodził. Trefl zrobił ogromne wrażenie i pokazał, że ma aspiracje na walkę z najlepszymi - podkreśla.
Niepokonaną drużyną w PlusLidze jest także Jastrzębski Wegiel, który pokonał na wyjeździe MKS Będzin 3:1. Ekipa prowadzona przez Luke'a Reynoldsa na przestrzeni pięciu dni musiała rozegrać trzy spotkania, co w znacznym stopniu odbiło się na poziomie ich gry.
- W poczynaniach Jastrzębia było widać brak świeżości i dynamiki, w porównaniu do poprzednich spotkań. To zrozumiałe. Na przestrzeni niespełna tygodnia musieli rozegrać trzy mecze. Mimo, że poziom prezentowany przez zespoły z Białorusi i Holandii był zdecydowanie niższy od drużyn PlusLigi, to jednak zawodnicy musieli włożyć pokłady energii pokazując swoją wyższość na boisku. W starciu z Będzinem nie zagrali jakoś oszałamiająco, jednak wyższa jakość poszczególnych zawodników była czynnikiem decydującym - podsumowuje Ireneusz Mazur.
Po raz drugi z rzędu statuetkę MVP zdobył marokański atakujący Mohammed Al Hachdadi. Według naszego rozmówcy 29-latek może być wyróżniającym się zawodnikiem na polskich parkietach. - Jest to siatkarz o wysokim potencjale umiejętności. Ma bardzo dobre warunki fizyczne i widać, że początkowe problemy związane z adaptacją w nowym zespole ma już za sobą. Nie należy zapominać o takich zawodnikach, jak Yacine Louati czy Tomasz Fornal, tak więc Jastrzębie śmiało może myśleć o walce o mistrzostwo Polski - zaznacza.
Czytaj także:
- PlusLiga. Kolejna porażka MKS-u Będzin. Trzy punkty Jastrzębskiego Węgla
- Siatkówka. PlusLiga. Wlazły lepiej na zagrywce niż w ataku. Punkty, bloki, asy w 3. kolejce