PlusLiga. Bolesna przegrana Cerradu Enei Czarnych. "To frajerska porażka"

Choć waleczności graczom Cerradu Enei Czarnych w meczu ze Ślepskiem Malow Suwałki nie można odmówić, to z parkietu zeszli z porażką 0:3. - Nie mogę mieć pretensji o brak zaangażowania. Wynik nie jest sprawiedliwy - stwierdził Robert Prygiel.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Robert Prygiel WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Prygiel
W rozegranym awansem meczu 16. kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom walczyli ze Ślepskiem Malow Suwałki, ale ostatecznie ponieśli porażkę w trzech setach. Każda z partii kończyła się grą na przewagi, z której obronną ręką wyszli przyjezdni. - Wynik 0:3 mówi sam za siebie, ale uważam, że nie zasłużyliśmy na taki rezultat - stwierdził Robert Prygiel.

- Graliśmy bardzo wyrównany mecz, w każdym secie, zwłaszcza w pierwszych dwóch, mieliśmy takie momenty, że mogliśmy "odskoczyć" przeciwnikowi na trzy-cztery punkty. Nie wykorzystaliśmy tego - przyznał trener Wojskowych. - Tytuł tego meczu to "frajerska porażka" albo "frajerskie 3:0" - kontynuował rozgoryczony.

Pomimo bardzo niekorzystnego rezultatu, szkoleniowiec nie zamierzał ganić podopiecznych. - Nie mogę mieć do chłopaków pretensji o brak zaangażowania i woli walki. Grali z serduchem, zabrakło doświadczenia. Dla Maćka Nowowsiaka to pierwszy mecz na takim poziomie, podobnie dla Daniela Gąsiora. Jednak każdy z zawodników popełnił dzisiaj jeden-dwa proste błędy w taktyce czy w technice, które się nie zdarzają. To zadecydowało o porażce. Wynik mógłby być równie dobrze 3:0 dla nas, a jest dla przeciwnika - zwrócił uwagę Prygiel.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Ze względu na uraz Dawida Konarskiego, w wyjściowej "szóstce" Cerradu Enei Czarnych znalazł się Daniel Gąsior, który po raz pierwszy mógł sprawdzić się w ekstraklasowej rzeczywistości na przestrzeni całego meczu. Podobnie jak Maciej Nowowsiak, zastępujący na pozycji libero chorego Mateusza Masłowskiego. - Mecz był wyrównany. Może nie w końcówkach, ale w każdym secie popełniliśmy tych kilka błędów, które zaważyły o wyniku końcowym każdej partii - podkreślił atakujący.

Pomimo debiutu, Gąsior był najlepiej punktującym zawodnikiem radomskiego zespołu. Zdobył 13 "oczek" przy 43-procentowej skuteczności w ataku. Ostatecznie na niewiele się to jednak zdało. - Przeciwnicy pokazali większe doświadczenie, zaprezentowali bardzo dobre dwie zagrywki i niestety przegraliśmy - zakończył.

W Hali MOSiR-u w Radomiu obu drużynom przyszło rywalizować bez udziału publiczności. To oczywiście efekt obostrzeń, wprowadzonych na terenie całego kraju we wszystkich rozgrywkach halowych. Brak kibiców bardzo mocno odczuli zwłaszcza gospodarze, dla których żywiołowo reagujący sympatycy byli często "siódmym zawodnikiem". - Wygłosiłem tezę, że gdybyśmy mecz z Resovią grali w normalnych warunkach, to byśmy go wygrali. To jest oczywiście gdybanie. My nie mamy na to wpływu. Warunki są, jakie są, nie ma kibiców i musimy sobie z tym radzić - skomentował Prygiel.

- Zaangażowanie emocjonalne drużyny w tych dziwnych warunkach było na wysokim poziomie. Nie mogę powiedzieć, że zawodnicy "pękli" mentalnie. Zaważył albo brak "chłodnej głowy" w pewnych momentach, albo w niektórych przypadkach po prostu brak umiejętności. Wynik nie jest sprawiedliwy na poziom, jaki prezentowaliśmy - stwierdził trener Czarnych.

Czytaj również:
>> Wyjątkowe traktowanie Bartosza Kurka w Japonii. "Został przyjęty jak król"
>> Magdalena Stysiak krytykuje polskie przepisy. "Nigdy nie zacznie się normalna gra"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×