Dwóch ekstraklasowych debiutantów filarami Cerradu Enei Czarnych Radom? "Dostaliśmy z Maćkiem swoją szansę"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Daniel Gąsior
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Daniel Gąsior

Siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom pokonali warszawian w Arenie Ursynów 3:0 i przerwali tym samym serię czterech porażek. Duży udział w tym zwycięstwie miał Daniel Gąsior, który do Radomia trafił z I-ligowego AZS AGH Kraków.

Przed meczem w Warszawie podopieczni Roberta Prygla mieli na swoim koncie zaledwie 6 punktów i plasowali się na 11. miejscu w tabeli PlusLigi. Powodów do niepokoju wśród kibiców Cerradu Enei Czarnych Radom było co nie miara. Jak się okazało, pomimo braku Mateusza Masłowskiego i absencji Dawida Konarskiego, zespół z Radomia zdeklasował faworytów ze stolicy.

Debiutanci rzuceni na głęboką wodę

- Dostaliśmy z Maćkiem (Nowowsiakiem - przyp. red.) swoją szansę i staramy się ją wykorzystać. Nikt nie stara się nakładać na nas sztucznej presji. Robimy to co potrafimy najlepiej, staramy się bawić siatkówką, bo wtedy ma to najlepsze przełożenie na naszą grę - mówił zaraz po starciu w Arenie Ursynów Daniel Gąsior.

Atakujący "Czarnych" poprzednie dwa sezony był jednym z liderów I-ligowego zespołu AZS AGH Kraków. W sobotę zdobył 14 oczek i atakował ze skutecznością 50 procent. - Chłopaki pomagają mi swoim doświadczeniem. To jest mój pierwszy sezon w ekstraklasie i dzięki ich wsparciu świetnie czuję się na boisku - stwierdził 25-letni atakujący Cerradu Enei Czarnych Radom.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Kolejny mecz zespół Roberta Prygla rozegra w hali pod złotym sufitem już w środę, a rywalami gospodarzy będą siatkarze Cuprum Lubin.

- Jesteśmy cały czas nadzorowani przez naszego trenera przygotowania motorycznego. Jakub Szyszka trzyma nad nami pieczę, wszystko jest zorganizowane z głową. Nawet jeden dzień regeneracji w zupełności mi wystarcza -powiedział Gąsior.

Impas Cerradu Enei Czarnych Radom przełamany

Ostatnie zwycięstwo radomianie odnieśli 1 października, a przed meczem w stolicy nie zdołali ani razu zainkasować kompletu punktów. Nic więc dziwnego, że drużynie potrzebny był impuls.

- Dla nas to zwycięstwo było bardzo ważne, bo z pewnością podbuduje ono morale u nas w drużynie. Przegraliśmy cztery ostatnie spotkania, w Suwałkach już coś "drgnęło". W Warszawie wyszliśmy na parkiet podwójnie zmotywowani i cieszę się, że udało nam się przełamać - dodał Gąsior.

W ciągu ośmiu dni radomianie rozegrali dwa spotkania z ekipą z Suwałk i choć to na wyjeździe doprowadzili do podziału punktów, to zdaniem Gąsiora również pierwsze starcie z podopiecznymi Andrzeja Kowala należało do wyrównanych.

- W Radomiu niestety przegraliśmy ze Ślepskiem 0:3. Uważam, że był to mecz z gatunku tych na styku, ale to wynik idzie w świat. Bardzo niecierpliwiliśmy się, aby dokonać rewanżu. To również nam się nie udało. Doprowadziliśmy do tie-breaka, w którego źle "weszliśmy". Rywale popełnili mniej błędów i wygrali - relacjonował przebieg tego "dwumeczu" atakujący Cerradu Enei Czarnych Radom.

Zobacz również:
Ryszard Bosek: Życie lubi toczyć się inaczej, niż zakładamy
Bartłomiej Lipiński: Moja narzeczona była na protestach. Robię wszystko, by pokazać, że jestem z nią

Komentarze (0)