Rywalizacja Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z PGE Skrą Bełchatów zapowiadana była jako hit 16. kolejki spotkań PlusLigi. Obie ekipy stanęły na wysokości zadania, tworząc emocjonujący, pięciosetowy spektakl. Gościom nie udało się jednak w stu procentach zrealizować planu i jako pierwsza ekipa w sezonie powstrzymać podopiecznych Nikoli Grbicia. Lider rozgrywek potwierdził dominację, triumfując po raz jedenasty.
- To była typowa męska siatkówka, wymiana ciosów. Drugiego seta wyszarpała ZAKSA, a czwartego my. Tak wygląda teraz nasz sport. Na pewno gospodarze mieli też dobre momenty w bloku i obronie, przez co trudno się zdobywało punkty. Zagraliśmy jednak ambitnie i ofiarnie - przyznał Grzegorz Łomacz w rozmowie z oficjalnym serwisem internetowym PGE Skry Bełchatów.
Rozgrywający reprezentacji Polski, mimo przegranego meczu i sporego niedosytu nie ukrywa, że dostrzega pozytywy płynące z piątkowej konfrontacji. Podopieczni Michała Gogola jako pierwsza drużyna w lidze zdołali zmusić rywali do maksymalnego wysiłku, ostatecznie urywając im pierwszy punkt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką
- Pozytywem jest to, że jako pierwsi urwaliśmy punkty Grupie Azoty ZAKSA, czyli klasowej drużynie. Niedosyt jednak pozostaje, bo siedzi nam w głowach ten drugi set. Pozytywem jest też czwarta partia, w której już przegrywaliśmy, a gdy ZAKSA ma trzy, cztery punkty przewagi, to ciężko się z nimi gra. My się nie poddaliśmy i odwróciliśmy losy seta - powiedział kapitan PGE Skry.
Konfrontacja o ligowe punkty w przypadku wspomnianych ekip stanowiła preludium przed kolejnym wielkim starciem. Już za kilka dni Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i PGE Skra Bełchatów zmierzą się ze sobą w pierwszym z dwóch turniejów grupy C Ligi Mistrzów. Gospodarzem, podobnie jak w przypadku ostatniej rywalizacji, będzie ekipa z województwa opolskiego.
- To było dobre przetarcie. Teraz te kilka dni musimy poświęcić na regenerację i z animuszem przystąpić do europejskich pucharów - stwierdził doświadczony siatkarz.
Czytaj także:
Chwile grozy czołowego polskiego siatkarza. Wcześniej chorował na koronawirusa