Przed spotkaniem nie było mowy o kalkulowaniu. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle musiała po prostu wygrać, a przy porażce w tie-breaku, grać złotego seta. Zenit Kazań gonił, deptał po piętach, bronił piłki meczowe i w końcu zdołał odwrócić tie-breaka na swoją korzyść.
Ale drugiego z rzędu seta do 15 już nie wygrał. - Piękny mecz. Teraz się rzeczywiście możemy cieszyć! Z tyłu głowy mieliśmy wiele piłek na awans. To był ciężar, który nas przygniatał w złotym secie. Wcześniej mogliśmy mieć powody do świętowania. Zenit rósł w siłę, ale wiedzieliśmy, ze w końcu będziemy ich w stanie przełamać. Potrzebowaliśmy do tego sześciu setów - powiedział Paweł Zatorski w rozmowie z Marcinem Lepą w Polsacie Sport.
- Trudno myśleć w takim momencie o niewykorzystanych sytuacjach, ale trzeba próbować za wszelką cenę odciąć je grubą linią. Zagraliśmy złotego seta dobrze, szybko uzyskaliśmy przewagę, której nie wypuściliśmy. Zafundowaliśmy emocje. Możemy się cieszyć, że nawet kiedy Michajłow wszedł na zagrywkę, przyjęliśmy piłkę i skończyliśmy - emocjonował się libero.
Zatorski docenił przeciwników. Fantastyczny mecz rozegrał atakujący Zenita, Maksim Michajłow. Świetnie prezentował się też Earvin Ngapeth i kiedy już odpalił, ZAKSA musiała się mocno napocić, by go zatrzymać.
- Prosta gra Zenita i tak nie jest łatwa do przeciwstawienia się. Maksim Michajłow atakuje na takim poziomie, że nawet jak schowa się ręce, to i tak trafi w boisko, a w bloku znowu obije ręce. Ngapeth ma słabsze momenty, ale kiedy potrzeba, to wytrzymuje. Jest wielkim graczem, trzeba mu to oddać. Możemy się cieszyć, że znieśliśmy trudne chwile - zakończył Zatorski.
Czytaj też:
Liga Mistrzów. Kiedy, gdzie i w jakiej formule zostanie rozegrany SuperFinał? Odpowiadamy!
Liga Mistrzów. Co to był za horror! Niemal trzygodzinny bój, ogromne emocje i historyczny awans ZAKSY do finału
ZOBACZ WIDEO: Emocjonalna analiza trenera Jacka Pasińskiego. "Cieszyć się czy płakać? Cieszyć się!"