Powrót ZAKSY do PlusLigi nie był banalny. "Czułem to w nogach"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Kaczmarek
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Łukasz Kaczmarek

Druga wygrana 3:1 ze Ślepskiem Malowem Suwałki przypieczętowała awans Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle do półfinału PlusLigi. - Do stylu można się przyczepić. Po sześciu setach z Zenitem nie było łatwo o kolejne zwycięstwo - mówi Łukasz Kaczmarek.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podsumowała udany dla siebie, miniony tydzień awansem do najlepszej czwórki mistrzostw Polski. Po raz drugi zwyciężyła ze Ślepskiem Malowem Suwałki 3:1. Była faworytem tej serii, przystąpiła do niej po wygraniu sezonu zasadniczego i nie pozwoliła na sprawienie niespodzianki podopiecznym Andrzeja Kowala.

- Rewanż w Suwałkach przypadł kilka dni po sześciu setach z Zenitem Kazań w półfinale Ligi Mistrzów. Wiemy, jak trudno było wtedy zwyciężyć i jak piękną historię napisaliśmy. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, do tego doszła długa podróż, dlatego mecz ze Ślepskiem był dla nas trudny. W czwartym secie czułem już małe skurcze w nogach, ale to normalne - mówi atakujący Łukasz Kaczmarek w rozmowie z PLS TV.

- Do stylu można się przyczepić. Bardzo cieszy nas natomiast przypieczętowanie awansu w drugim meczu. Nie musimy rozgrywać trzeciego spotkania ze Ślepskiem i mamy kilka dni na odpoczynek. Gramy fajną siatkówkę, utrzymujemy fajny poziom mimo wielu meczów i podróży - dodaje Kaczmarek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Jak ich nie kochać?". Wielkie szczęście u Joanny Jędrzejczyk

Podopieczni Nikoli Grbicia rozpoczęli oba mecze ze Ślepskiem od przegranego seta. To samo można zresztą powiedzieć o wspomnianych konfrontacjach z Zenitem Kazań. Większość z nich wygrali, ale falstartami utrudniają sobie zadanie.

- Planowaliśmy tym razem wygrać pierwszego seta. Wyszliśmy na boisko dobrze nastawieni i agresywni, a mimo wszystko znowu się nie udało. Jeżeli jednak mamy przegrywać za każdym razem pierwszego seta, ale wygrywać wszystkie mecze do końca sezonu, to bierzemy to w ciemno. Postaramy się jednak uniknąć takich sytuacji w przyszłości - mówi przyjmujący Aleksander Śliwka.

- Ważne jest to, że wracamy do naszej gry i kontynuujemy to, co robimy przez cały sezon. Wykonujemy zadania taktyczne nakreślone przez trenera, świetnie reagujemy na wydarzenia na boisku i to jest nasza siła - dodaje Śliwka.

Czytaj także: Niesamowita zmiana sytuacji we włoskim rewanżu. ZAKSA poznała finałowego rywala

Czytaj także: Co to był za horror! Niemal trzygodzinny bój, ogromne emocje i historyczny awans ZAKSY do finału

Komentarze (0)