Dzień dobry! To kolejny z nudnych dni trenera na turnieju. Wstałem rano, zacząłem analizę reprezentacji Słowenii, teraz trenujemy na siłowni, a potem w hali.
Ciekawiej było wczoraj, w dniu przeznaczonym na podróż. Przyleciałem z drużyną z Gdańska do Katowic, stamtąd wsiadłem w pociąg do Krakowa, gdzie zostawiłem samochód. W Krakowie poszedłem piechotą z dworca kolejowego na lotnisko Balice. Tam wsiadłem w auto i przyjechałem do Katowic. Tak więc cały dzień byłem zajęty podróżowaniem.
W Katowicach mieszkamy w tym samym hotelu, w którym cztery lata temu przebywałem z reprezentacją Belgii, gdy awansowałem z nią do półfinału. Wtedy też graliśmy w "Spodku", który dla mnie jest symbolicznym miejscem. W nim zagrałem swoje dwa ostatnie mecze w europejskich pucharach jako zawodnik. To był 2005 rok. W czasie jednego z tych spotkań Raul Lozano został oficjalnie zaprezentowany jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Wtedy przez głowę mi nie przeszło, że kiedyś ja będę zajmował to stanowisko. Nie miałem jeszcze ambicji, żeby zostać trenerem. Pamiętam jednak, że dostał duże wsparcie. Teraz na własnej skórze przekonuję się, jak świetnie jest być szkoleniowcem polskiej kadry i na jakie wsparcie można wtedy liczyć.
ZOBACZ WIDEO: "To przechodzi ludzkie pojęcie". Michał Kubiak bez ogródek po meczu z Rosjanami
Moje drugie wspomnienie związane ze "Spodkiem" to rok 2014 i mistrzostwa świata. Z reprezentacją Niemiec byliśmy wtedy w Katowicach przez trzy tygodnie. Graliśmy kapitalne mecze i zdobyliśmy brązowy medal.
Mam jeszcze w zanadrzu kilka historii związanych z Katowicach. Napiszę wam o nich w kolejnych dniach.
Czytaj także:
Mistrzostwa Europy siatkarzy. Fabian Drzyzga: Będę bronił tej drużyny jako pierwszy
De Giorgi: Niespodzianka? Przecież jesteśmy klasową drużyną i o tym wiedzieliśmy
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)