Z Katowic - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
To miał być finał Mistrzostw Europy 2021. Mecz, którym Biało-Czerwoni odwdzięczą się kibicom za wsparcie po igrzyskach olimpijskich i złotym medalem poprawią sobie humory na koniec długiego, trudnego i rozczarowującego sezonu.
Stało się jednak inaczej. Przeciwko Słowenii Polakom zabrakło energii, siły i pewności siebie. I dlatego zamiast zagrać w finale, musieli stanąć do walki o brąz z reprezentacją Serbii. Też rozczarowaną półfinałową porażką z Włochami i utratą szansy na obronę tytułu mistrzowskiego.
W starciu pokonanych kluczową sprawą była motywacja. Kto odnajdzie jej więcej, kto będzie w stanie na kilkadziesiąt minut zapomnieć o niepowodzeniach i wykrzesać z siebie dość energii, by wygrać i zakończyć turniej na podium?
ZOBACZ WIDEO: Świderski kandyduje na prezesa PZPS. "Chcę zjednoczyć środowisko, bo jest strasznie podzielone"
Wydawało się, że w takiej potyczce dużą rolę może odegrać wsparcie polskich kibiców. W końcu przed wypełnionym po brzegi katowickim "Spodkiem" drużynie Vitala Heynena po prostu nie wypadało zagrać źle, nie walczyć do upadłego. A moc trybun, która może nie była tak potężna, jak dzień wcześniej, ale wciąż bardzo duża, mogła doładować niemal już rozładowane akumulatory naszych siatkarzy na tyle, by udało się pobić Serbów.
Na pierwszego seta benzyny w polskim baku wystarczyło. Zaczęło się od kilku błędów i niemrawych ataków rywali, którzy wyglądali na bardziej zmęczonych, i prowadzenia Polaków 6:3. Jednak jako że i nasi siatkarze nie byli nieomylni, przewaga szybko zniknęła (9:9). Potem do stanu 17:17 żadna z drużyn nie była w stanie oderwać się od przeciwnika, w końcu udało się to Biało-Czerwonym dzięki blokowi Jakuba Kochanowskiego i Wilfredo Leona na Aleksandarze Atanasijeviciu (19:17).
Do trzypunktowej przewagi udało się wrócić po akcji, w której dwa razy wystawiał Leon, a po drugiej z tych wystaw Łukasz Kaczmarek wybił piłkę w aut od serbskiego bloku (22:19). W kolejnej akcji Kochanowski zaserwował pierwszego w meczu asa i przy wyniku 23:19 nasz zespół mógł już czuć się bezpiecznie. Ostatnie punkty nie miały historii, po zepsutej zagrywce Srećko Lisinaca Polacy wygrali 25:22.
Wygrane przez nasz zespół pierwsze partie to w tych mistrzostwach reguła, ale już w kolejnych odsłonach często pojawiały się problemy. Jednak nie tym razem. Od stanu 7:5 przy zagrywce dobrze dysponowanego Kochanowskiego mistrzowie świata zdobyli cztery kolejne punkty (11:5), potem asa dołożył Fabian Drzyzga i przy wyniku 13:6 można już było w ciemno obstawiać, że Polacy drugiego seta wygrają.
W tej części meczu wyraźnie było widać, że Serbom brakuje takiej mobilizacji, jaką na Polakach wymuszali ich fani. Na dobre zagrania Biało-Czerwonych ustępujący mistrzowie Europy sporadycznie odpowiadali tym samym. Efekt był taki, że ich strata rosła. Na koniec seta, którego zamknął atak Kaczmarka, wyniosła dziewięć punktów (25:16).
Trzecia odsłona początkowo wyglądała podobnie do drugiej. Nadal to nasz zespół dyktował warunki gry i od początku trzymał przeciwników trzy, czteropunktowy dystans na dystans (4:1, 12:8). W połowie seta Serbowie zaczęli jednak odrabiać straty. Gdy Marko Ivović zagrał asa serwisowego, było już tylko 14:13, a po dwóch kolejnych kiwkach Urosa Kovacevicia na które nabrali się nasi siatkarze, goście doprowadzili do remisu 16:16.
Potem Polacy odzyskali inicjatywę. Leon potężnym blokiem zatrzymał Kovacevicia (18:16), Mateusz Bieniek zaserwował dwa kolejne asy (21:17) i wydawało się, że mecz zamkną bez przygód. Tyle że inne plany miał Drażen Luburić - dzięki jego trudnym zagrywkom serbski zespół doprowadził do remisu 22:22.
Na szczęście wtedy Leon pokazał, że to on jest specjalistą od zagrywania asów, Kubiak przy piłce setowej wybił piłkę od bloku rywali i set zakończył się wygraną naszej ekipy 25:22, a cały mecz wynikiem 3:0.
Brązowy medal mistrzostw Europy sprawi, że polska drużyna zakończy sezon z delikatnymi uśmiechami i może choć na chwilę zapomni o olimpijskim niepowodzeniu. Nie to chcieliśmy w 2021 roku wygrać. Ale na tyle było nas stać. Dla drużyny, która narodziła się w czasie mistrzostw świata 2018, pewien etap się skończył. Wiele wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości rozpocznie się nowy i nastąpi nowe rozdanie. I choć w ostatnich czterech latach obok pięknych sukcesów były też bolesne porażki, trzeba mieć nadzieję, że kolejne lata będą dla polskiej siatkówki równie dobre, jak te pod wodzą Vitala Heynena. Najlepsze jest jednak to, że po takim czasie wszyscy mamy niedosyt. Wiemy, że choć było świetnie, mamy wszystko co potrzebne, żeby było jeszcze lepiej.
Mistrzostwa Europy siatkarzy, mecz o 3. miejsce, Katowice
Polska - Serbia 3:0 (25:22, 25:16, 25:22)
Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Wilfredo Leon, Mateusz Bieniek, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Wojtaszek (libero), Jakub Kochanowski, Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek, Tomasz Fornal.
Serbia: Nikola Jovović, Aleksandar Atanasijević, Marko Ivović, Uros Kovacević, Srecko Lisinac, Marko Podrascanin, Nikola Peković (libero) oraz Neven Majstorović (libero), Drażen Luburić, Vuk Todorović, Petar Krsmanović, Nemanja Petrić.
Czytaj także:
Wyjątkowa sytuacja z komentatorami TVP i Polsatu
Marek Wawrzynowski: Polska jest organizacyjnie 100 lat za Słowenią [OPINIA]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)