Boleśnie zbici na początku sezonu. "Rywal robił, co chciał"

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk

Cerrad Enea Czarni Radom boleśnie przegrali na inaugurację sezonu z Projektem Warszawa 0:3. - Liczy się jakość, a jej nam brakowało. Czuję się "zbity" po tym meczu - przyznał Jakub Bednaruk, który dodał, że nienawidzi wyciągania wniosków po porażce.

W premierowej kolejce sezonu 2021/2022 PlusLigi drużyna Cerradu Enei Czarnych Radom dostała lekcję siatkówki od Projektu Warszawa, ponosząc porażkę 0:3 przed własną publicznością. Szczególnie bolesne były dla gospodarzy dwie pierwsze partie, przegrane odpowiednio do 16 i 17. - W dwóch pierwszych setach zostaliśmy "zbici", rywal grał na bodaj 70 procentach w ataku. Nie byliśmy w stanie zrobić "breaka", a przeciwnik szukał sobie jednego ustawienia i odjeżdżał nam na 10:5, następnie kontrolując przebieg wydarzeń już do końca - przyznał Jakub Bednaruk.

Rywal przejął ich największy atut

Zdecydowanym faworytem spotkania w Hali MOSiR-u byli goście, brązowi medaliści poprzednich rozgrywek, jednak trener Wojskowych liczył na to, że przy wypełnionych trybunach jego podopieczni zaprezentują się lepiej. - Może za dużo mówiłem chłopakom, czego oczekuję, że po tak długiej przerwie w graniu bez kibiców, że gramy u siebie, z takim zespołem, to jednak trochę sparaliżowało chłopaków. Proste rzeczy wykonywaliśmy nie najlepiej - zwrócił uwagę.

ZOBACZ WIDEO: Internauci przecierają oczy. Co zrobiła polska gwiazda?!

Czarni nie wykorzystali swojego atutu, jakim z pewnością jest specyficzny obiekt, w którym żadnemu z przeciwników nie gra się komfortowo. - W swojej hali to my musimy wywierać presję na zagrywce, a nie przeciwnik na nas. Tymczasem największą presję wywierali nasi środkowi, a nie tego się spodziewaliśmy. Brakuje nam zagrywki, więcej musimy oczekiwać i od Kędzierskiego, i od Faryny - podkreślił Bednaruk.

Trzeba szukać pozytywów

W trzeciej, i jak się później okazało, ostatniej odsłonie, radomska drużyna stawiła opór Projektowi. O wyniku zadecydowała emocjonująca końcówka. - W trzecim secie nie wyglądało to już tak źle. Gdybym przegrał 0:3, ale wyglądałoby to przez cały mecz tak, jak w tej trzeciej partii, to pewnie byłbym smutny, ale nie "zbity", a tak to czuję się "zbity" - nie ukrywał szkoleniowiec Czarnych.

- W końcówce dostaliśmy jeszcze trzy challenge, a set kończy się wynikiem 23:25, Petković przyznał mi się po meczu, że dostał po paznokciu, a to była piłka na 22:21. Oczywiście nie zwalam na to, ale milimetr w jedną, milimetr w drugą i gralibyśmy dalej - zaznaczył Bednaruk. - Były momenty naszej dobrej i słabej gry. Musimy wyciągnąć wnioski, choć nienawidzę tego po porażce. Trzeba znaleźć rzeczy, które były dobre, i na tym się skupić. Nie tak wyobrażaliśmy sobie mecz przy pełnej hali, przy dopingu, bo rywal nas kontrolował - kontynuował.

- Mieliśmy nadzieję, że bardziej się postawimy. Nie chodzi o porażkę, bo będziemy w tej lidze wygrywać i przegrywać, ale te dwa sety były frustrujące, nie chciałem tego pokazywać. Rywal robił, co chciał - stwierdził trener.

Dodatkowy "smaczek"

W 2010 roku, tuż po zakończeniu siatkarskiej kariery, Bednaruk rozpoczął pracę jako asystent trenera w Politechnice Warszawskiej. Po dwóch latach został pierwszym szkoleniowcem drużyny. Na tym stanowisku pracował do 2017 roku.

- Co prawda od pięciu lat tam są już cztery różne kluby, pod inną nazwą, nie ma tej ciągłości, wszystko się zmienia, ale część tych chłopaków prowadziłem, znamy się dobrze, jest to dodatkowy "smaczek" - odpowiedział, zapytany o to, czy przed niedzielnym meczem odczuwał jakieś dodatkowe emocje. - Jeśli ten mały w złotej koszulce gada do mnie pod siatką, to z przyjemnością mu odpowiem - zakończył, odnosząc się do pogadanek z Damianem Wojtaszkiem w trakcie meczu.

Czytaj także:
>> O tej sprawie było głośno. Pokazał wymowne zdjęcie
>> Nowy gracz PGE Skry pełen optymizmu. "Idziemy za sobą jeden za drugim"

Źródło artykułu: