Na pojedynek dwóch medalistów z ubiegłego sezonu wielu ostrzyło sobie apetyty, spodziewając się bardzo zaciętego spotkania. I początkowo rzeczywiście tak było. Na efektowny blok Andrzeja Wrony już w kolejnej akcji odpowiedział Jurij Gladyr, temperując temperament Bartosza Kwolka (6:8). Podopieczni Andrei Gardiniego zmusili trenera gospodarzy do wzmocnienia linii przyjęcia, w miejsce Igora Grobelnego pojawił się Mateusz Janikowski (19:23). Blok Fornala na serbskim atakującym zakończył premierową odsłonę meczu, która przebiegała pod wyraźne dyktando przyjezdnych (20:25).
Petković i Kwolek nie byli w stanie dorównać w ofensywie duetowi Boyer/Clevenot. Warszawianie robili co mogli, by nawiązać wyrównaną walkę z rywalami, ale momentami brakowało im jakości. Tylko do czasu, gdy na siatce gratisowy punkt stołecznej ekipie dał Wrona, podrywając całą ławkę rezerwowych Projektu Warszawa (15:15). Niesieni pozytywnymi emocjami i ofiarną grą w asekuracji brązowi medaliści z ubiegłego sezonu po ataku Petkovića wyrównali stan meczu (25:21).
Sędzia tego spotkania, Szymon Pindral, bardzo nisko postawił sobie poprzeczkę czystości odbicia, z czym nie mogli pogodzić się jastrzębianie, którzy od tej pory musieli "gonić" wynik (12:10). W kulminacyjnym momencie seta Jurij Gladyr posłał bombę w kierunku Wojtaszka i choć ten wyciągnął się jak długi, to rywale znów byli na prowadzeniu 13:15. Swojej szansy na wygranie seta nie zmarnowali i Boyer zaprosił obie drużyny do zmiany stron (19:25).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spariodowała grę w tenisa. Padniesz ze śmiechu!
Po stronie warszawian pojawiało się coraz więcej dyskusji, po jednej z utarczek słownych z arbitrem żółtą kartkę otrzymał Kwolek. To podziałało na przyjmującego Projektu Warszawa jak płachta na byka, jego decyzja o ataku z drugiej piłki opłaciła się (14:12). Nerwy ze stali pokazał Gladyr, który ustrzelił zagrywką Wojtaszka i graliśmy na przewagi (24:24). Jastrzębian od tie-breaka uratował challenge, później to oni mieli w górze piłki meczowe.
Trenerzy imali się wszelkich środków, w jednej z akcji dwukrotnie sędzia spotkania podchodził do monitora, by sprawdzić kontakt bloku z piłką. W niesamowitych okolicznościach gospodarze doprowadzili do podziału punktów. Ta huśtawka nastrojów nie przeszkodziła obu zespołom w dostarczaniu kibicom świetnego widowiska w partii, tak często nazywanej przez siatkarzy loterią. Tego dnia szczęście było przy warszawianach, bo po raz kolejny to challenge uratował ich przed porażką. Siatkarze Projektu Warszawa po morderczej walce zainkasowali dwa oczka (22:20).
Projekt Warszawa - Jastrzębski Węgiel 3:2 (20:25, 25:21, 19:25, 32:30, 22:20)
Projekt: Wrona, Blankenau, Kwolek, Nowakowski, Petković, Grobelny, Wojtaszek (libero) oraz Janikowski, De Haro, Superlak.
Jastrzębie: Toniutti, Boyer, Wiśniewski, Gladyr, Clevenot, Fornal, Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Macyra.
MVP: Angel Trinidad (Projekt Warszawa)
Zobacz również:
Sebastian Świderski o nowym trenerze kadry siatkarzy. "Będzie z kogo wybierać"
Developres zaczął od demolki. Później zaczęły się schody